Firma opublikowała oświadczenie, w którym stwierdza, że planuje używać go jedynie do przewidywania, jakie geny będzie miało potomstwo pochodzące od konkretnych rodziców.
Podstawowa usługa oferowana przez firmę 23andMe polega na analizie kodu DNA danej osoby i poinformowanie jej o takich cechach zapisanych w genach jak zwiększone ryzyko zachorowania na choroby genetyczne.
Badanie kosztuje 99 dolarów i polega na analizie materiału genetycznego z próbki śliny. Celem 23andMe jest ,,demokratyzacja genomu" i uświadamianie społeczeństwa na temat informacji zapisanych w DNA. Każdy z czterystu tysięcy klientów, którzy do tej pory skorzystali z tej możliwości, w zamian odpowiada na szereg pytań, które pozwalają na rozwój nad powiązaniem różnych cech z genami.
Pierwszy patent firmy, przyznany w zeszłym roku, dotyczył metody testowania na obecność genu związanego z chorobą Parkinsona. Wywołał on sprzeciw, ponieważ obawiano się, że 23andMe zdobędzie monopol na przeprowadzanie tego testu. ,,Istnieje napięcie pomiędzy ich zapewnieniami o otwartości i korporacyjną potrzebą na znalezienie nowej generacji przychodów" - powiedział Stuart Hogarth z King's College w Londynie.
Nowy patent, wydany w Stanach Zjednoczonych 24 września, obejmuje metodę analizy kodu genetycznego, dzięki któremu dwoje klientów może obliczyć prawdopodobieństwo, że ich dziecko odziedziczy po nich konkretne cechy.
Na razie można w ten sposób sprawdzić jedynie sześć cech: jaki kolor oczu będzie miała pociecha, czy będzie miała miękką czy twardą woskowinę, jak będzie odczuwać gorzki smak, czy mięśnie dziecka będą lepiej przystosowane do sprintów czy do ćwiczeń wytrzymałościowych, czy będzie tolerować laktozę oraz czy będzie się rumienić po wypiciu alkoholu. Dyrekcja firmy w specjalnym oświadczeniu poinformowała, że poza tym zastosowaniem nie będzie korzystać ze swojego patentu.
,,To tylko część radości z oczekiwania na dziecko" - powiedział rzecznik 23andMe Donald Cutler. W patencie metoda jest jednak opisana jako sposób na ,,wybór dawcy gamety", co pozwoli na świadomy wybór dawcy nasienia lub komórek jajowych, co teoretycznie pozwala na genetyczne zaplanowanie potomstwa.
Ten zapis martwi tych, którzy zajmują się etyką w nauce. Michael Sander z Uniwersytetu Harvarda podkreśla, że o ile obliczanie prawdopodobieństwa zachorowania na choroby genetyczne jest możliwe, to wybieranie innych cech potomstwa jest niebezpiecznie bliskie eugeniki, która oznacza po prostu genetyczne projektowanie potomstwa.
Lori Andrews z Illinois Institute of Technology, specjalistka w zakresie prawa związanego z rozwojem technologii, podkreśla, że dawcy nasienia i komórek jajowych już w tej chwili są testowani pod kątem chorób genetycznych.