Wniosek o zakazanie wysyłkowej sprzedaży leków został zgłoszony przez przedstawicieli Naczelnej Rady Aptekarskiej 23 października 2014 roku w Sejmie, na posiedzeniu podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo farmaceutyczne oraz ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Przedstawiciele NRA argumentowali, że co trzeci specyfik oferowany w internecie pochodzi z nielegalnego źródła, a wiele jest sfałszowanych. A ponieważ - zdaniem przedstawicieli samorządu aptekarskiego - nie ma możliwości kontrolowania wysyłkowej sprzedaży leków, to należy ją zlikwidować.
- Argumentacja przedstawicieli NIA jest nie do przyjęcia. Jeżeli istnieją nieprawidłowości, to należy im przeciwdziałać, a nie likwidować legalnie istniejący kanał dystrybucji cieszący się dużą popularnością, zwłaszcza wśród młodej generacji pacjentów. To, że zdarzają się wypadki drogowe nie oznacza, że należy zakazać sprzedaży samochodów - mówi Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET. - Właśnie w stronę likwidacji patologii i zwiększenia bezpieczeństwa pacjentów idzie unijne prawodawstwo, co uważamy za słuszny kierunek i w całości popieramy - dodaje.
Jednym z rozwiązań zastosowanych przez UE w celu zapobiegania wprowadzaniu sfałszowanych leków do legalnego łańcucha dystrybucji jest promowanie aptek internetowych działających zgodnie z prawem.
- Przewiduje się między innymi prezentowanie adresów internetowych takich aptek na oficjalnych witrynach internetowych prowadzonych przez krajowe organy nadzoru oraz wprowadzenie wspólnego dla wszystkich aptek logo, które ma ułatwić klientom zorientowanie się, że mają do czynienia z apteką działającą w sposób zgodny z prawem - mówi Tomasz Jaworski, radca prawny z kancelarii Tomasik Jaworski. - Wprowadzenie zakazu wysyłkowej sprzedaży leków byłoby wprost sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. Już w 2003 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości w sprawie DocMorris przesądził, że zakaz sprzedaży wysyłkowej leków OTC jest niezgodny z zasadą swobodnego przepływu towarów - dodaje.
- Stawianie w jednym szeregu legalnie działających aptek internetowych i sprzedawców medykamentów sfałszowanych lub pochodzących z nielegalnych źródeł jest karygodnym błędem. Za nielegalny obrót farmaceutykami odpowiadają osoby prywatne lub firmy, które na stronach internetowych zarejestrowanych poza Unia Europejską sprzedają głównie leki wydawane z przepisu lekarza (na receptę). Ich katalog jest zasadniczo zamknięty - leki na potencję, odchudzanie, środki wczesnoporonne czy leki sterydowe stosowane w sporcie jako preparaty anaboliczne. Oferta tych pseudosklepów jest ograniczona do kilku-kilkudziesięciu pozycji i nie ma nic wspólnego z apteką internetową - mówi Grzegorz Głowiak, ekspert rynku aptek internetowych, autor bloga eapteki.info.
Apteki internetowe w Polsce funkcjonują na bazie aptek tradycyjnych, które posiadają odpowiednie zezwolenia i koncesje (w wykazach WIF znajduje się około 220 aptek zgłoszonych jako prowadzące sprzedaż wysyłkową, z czego realnie działa tylko nieco ponad 150).
- Placówki te, oprócz klasycznej apteki, prowadzą również sprzedaż wysyłkową, która jest tylko i wyłącznie dodatkowym kanałem sprzedaży. Punkty te zaopatrują się w leki wyłącznie w hurtowniach farmaceutycznych lub u przedstawicieli producentów. Podlegają ścisłej kontroli, tak jak wszystkie inne apteki w Polsce - dodaje Grzegorz Głowiak.
- Niektóre podmioty usilnie próbują zatrzymać apteki w XIX wieku, żeby ich nie rozwijać i uniemożliwić, zwłaszcza młodym ludziom, którzy są już do tego przyzwyczajeni, korzystanie z nowoczesnych technologii. Zgadzam się, że istnieje konieczność zapewnienia pacjentom bezpieczeństwa, ale nie poprzez wprowadzenie zakazu sprzecznego z przepisami unijnymi. Delegalizacja aptek internetowych spowoduje, że pacjenci będą korzystać ze stron, które są niebezpieczne, których nie można kontrolować, a które bardzo często sprzedają sfałszowane leki - powiedziała Dobrawa Biadun, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Apteki internetowe funkcjonują w większości krajów unijnych, między innymi w Niemczech, Holandii, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Czechach. W każdym z nich, tak jak w Polsce, są poddane kontroli i spełniają surowe wymogi prawodawstwa. Sprzedają również ściśle określony katalog produktów, wydawanych wyłącznie bez recepty lekarskiej.