Józef Kielar: Ministerstwo Zdrowia rozważa wprowadzenie kar dla pacjentów za nieodwoływanie wizyt  u lekarza specjalisty. Czy wprowadzenie w życie tego pomysłu może skrócić kolejki do tych lekarzy ?

Mariusz Jędrzejczak: Każdy pomysł zwiększający dostępność do świadczeń medycznych wart jest rozważenia. Także ten. Nie należy, moim zdaniem, nadużywać określenia kara. W istocie chodzi o większe zdyscyplinowanie pacjentów, które w konsekwencji miałoby prowadzić do zracjonalizowania wykorzystania czasu pracy lekarzy. Jak wiadomo, nie mamy ich nadmiaru. Niewykorzystana wizyta, to najczęściej brak możliwości dostępu do specjalisty przez kolejnego potencjalnego pacjenta, który może jej bardzo potrzebować. Takie rozwiązania dyscyplinujące funkcjonują w różnych formach, w niektórych systemach opieki zdrowotnej krajów znacznie bogatszych od nas. Warto wspomnieć, co specjalnie nie dziwi, że w internetowej ankiecie portalu Menedżer Zdrowia ponad 67 proc. ankietowanych jest  za wprowadzeniem jakiejś formy dyskutowanych rozwiązań.

 

Czy technicznie można wprowadzić system dyscyplinowania pacjentów? Niektórzy z nich nie mają internetu, a czasem nawet telefonu ?

To oczywiście może być pewien problem, choć zdecydowana część społeczeństwa, również osoby starsze, mają telefony także komórkowe. Nie jest to jedyna kwestia, która należy uwzględnić. Jak wiemy z wielu osobistych doświadczeń, nadal bywają trudności np. z dodzwonieniem się do rejestracji wielu placówek medycznych, co byłoby konieczne, żeby odwołać lub przełożyć zamówioną wcześniej wizytę i nie przyjeżdżać osobiście. Z pewnością problemów praktycznych może być znacznie więcej. Ale po pierwsze, to nie powinno nas zwalniać od myślenia, jak je rozwiązać. Po drugie, jak wspomniałem, można spróbować wykorzystać doświadczenia innych organizatorów systemów opieki zdrowotnej. Na przykład, w Czechach nieuzasadniona wizyta na SOR, to wydatek  100 koron (około 16 zł). Kwota niewielka, ale jednak dyscyplinująca.

Czytaj: NFZ przypomni o wizycie SMS-em>>
 

Jak egzekwować kary od niesubordynowanych pacjentów. Przez komornika ?

Z pewnością komornika nie należy angażować do tego przedsięwzięcia.  Uważam, iż ewentualne opłaty za niedotrzymanie terminów wizyt nie powinny być zbyt duże, w granicach kilkunastu złotych. Dlatego interwencje komornicze byłyby absolutnie nieopłacalne i z pewnością nie byłyby podejmowane. Jeszcze raz podkreślam, że w mojej ocenie, liczy się aspekt dyscyplinujący, bardziej psychologiczny, edukacyjny, niż samo karanie pacjentów. Aspekt finansowy powinien uświadamiać pacjentom, że czas pracy lekarzy kosztuje. W naszych warunkach, a także w każdych innych, jest to dobro relatywnie rzadkie, którego nie należy marnować. Wiele innych osób też potrzebuje bowiem dostępu do porad specjalistów.

W niepublicznych i prywatnych gabinetach bardzo łatwo można odwołać wizytę dzięki czemu lekarz nie marnuje czasu. Czy publiczne placówki dadzą sobie z tym radę ?

Sądzę, że to m. in. w dużej mierze kwestia motywacji wynikającej ze swoistego ciężaru gatunkowego sprawy. Innymi słowy, publiczne przychodnie i szpitale muszą ocenić, czy takich zdarzeń jest dużo i jak bardzo są one dolegliwe dla funkcjonowania, organizacji pracy i ponoszonych przez nie kosztów z tego tytułu, np. wynikających z czasu pracy lekarzy. Jeśli kierownictwo i personel lecznicy będą postrzegali nieusprawiedliwione absencje pacjentów jako problem, to w oczywisty sposób będą szukać możliwości jego rozwiązania. Technologia i informatyka stwarza dzisiaj więcej możliwości, choć nie rozwiąże oczywiście wszystkich kwestii, o czym już wspominałem wcześniej.

Między karaniem pacjentów za nieodwołanie wizyty, a współpłaceniem za usługę medyczną, np. u specjalisty, są pewne analogie. Czechy, Słowacja, Węgry wycofały się jednak ze współpłacenia ?

Przykład czeski dowodzi, że nie do końca tak jest. Faktycznie podejmowano eksperymenty ze współpłaceniem i w zasadzie wszystkie skończyły się niepowodzeniem. Pytanie tylko, jaki był powód tych porażek? W żadnym z tych państw nie doszło do pogorszenia stanu epidemiologicznego, czy ograniczenia dostępu do świadczeń w związku z wprowadzonymi niewielkimi opłatami. W Słowacji natomiast liczba, jak można sądzić, niezbyt potrzebnych wizyt lekarskich, zmniejszyła się o około 20 proc. W każdym przypadku wycofanie się z wprowadzonych reform miało raczej podłoże polityczne, a nie merytoryczne. W Słowacji nastąpiła zmiana władzy – rząd objęła ekipa lewicowego premiera Roberta Fico. Poza tym, społeczeństwa wspomnianych krajów miały także za mało czasu, aby przyzwyczaić się do zmian.

 

Cena promocyjna: 139 zł

|

Cena regularna: 139 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 97.3 zł