Narodowy Fundusz Zdrowia apeluje o nieprzychodzenie w czasie zagrożenia koronawirusem do placówek medycznych. Wiele z nich, m.in. stołeczne Centrum Onkologii, uruchomiło infolinie. Można tam zadzwonić i pytać gdy ma się podejrzenie choroby. Do tego minister rodziny, pracy i polityki społecznej zapowiedziała kilka dni temu, że nie tylko poradę czy receptę, ale także zwolnienie lekarskie można będzie uzyskać przez telefon.

Czytaj: Podczas epidemii koronawirusa zwolnienie lekarskie nawet przez telefon>>
 

Takie postępowanie zderza się jednak z zasadami etyki zawodu lekarza. Zdarzenie sprzed kilku dni obrazuje sytuację pacjentów cierpiących na przewlekłe schorzenia w czasie epidemii  koronawirusa.  Osiemdziesięcioletnia pacjentka Sława S. z Warszawy miała umówioną wizytę u lekarza specjalisty, ale wcześniej chciała wiedzieć, czy zostanie przyjęta. Po 4 godzinach oczekiwania przy telefonie na połączenie z recepcją w Przychodni przy ul Szajnochy uzyskała informację, że lekarz zadzwoni do niej następnego dnia o określonej godzinie. Nie odezwał się, a telefon lekarza nie odpowiadał. Do "wizyty telefonicznej" nie doszło.

Osobiste badanie

Lekarze obawiają się konsekwencji diagnostyki na odległość. Kodeks Etyki Lekarskiej stanowi, że nie podejmując albo odstępując od leczenia lekarz winien wskazać choremu inną możliwość uzyskania pomocy lekarskiej (art. 7 zd. 2).

Czytaj: E-zdrowie nie jest dostępne dla wszystkich w czasie epidemii>>

Z kolei art. 42 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty stanowi, że lekarz orzeka o stanie zdrowia określonej osoby po uprzednim, osobistym jej zbadaniu lub zbadaniu jej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Lekarz może, bez dokonania osobistego badania pacjenta, wystawić receptę niezbędną do kontynuacji leczenia.  

Rzecznik dyscyplinarny Naczelnej Rady Lekarskiej dr Grzegorz Wrona mówi, że art. 7 kodeksu etyki lekarskiej ustalił w jakich sytuacjach można leczyć na odległość: Lekarz może podejmować leczenie jedynie po uprzednim zbadaniu pacjenta. Wyjątki stanowią sytuacje, gdy porada lekarska może być udzielona wyłącznie na odległość.

Czytaj: Zwolnienia lekarskie przez telefon mają ułatwić walkę z koronawirusem, ale jest ryzyko>>
 

Badanie pośrednie

A oto przykład drastycznego naruszenia zasad etyki zawodu: Lekarz psychiatra Tomasz P. wystawił zaświadczenie o stanie zdrowia psychicznego Henryka S. wobec którego syn chciał przeprowadzić procedurę ubezwłasnowolnienia w postępowaniu sądowym. Podstawą do sporządzenia takiego zaświadczenia była rozmowa z pacjentem przeprowadzona przez drzwi. Lekarz stał oddalony o jeden metr od badanego. Twierdził następnie, że badany cierpi na poważne schodzenie.
Sprawa miała miejsce w 2016 r., Lekarski Sąd dyscyplinarny ukarał lekarza naganą. - Wydanie orzeczenia bez osobistego kontaktu jest możliwe w sytuacji zagrożenia życia, ale w tym wypadku tak nie było - mówił dr Wrona. A obrońca obwinionego twierdził, że oba sądy lekarskie nie ustosunkowały się do tego, że "lekarz bezpośrednio słyszał głos osoby badanej praz drzwi". Ponadto w ustawie o zawodzie lekarza nie ma definicji pojęcia "osobiste badania". 


Szczególna odpowiedzialność

Sąd Najwyższy 27 października 2016 roku oddalił kasację w sprawie psychiatry uznając, że zarzuty kasacji były niezasadne. Jak uzasadniał sędzia Jerzy Grubba, zaświadczenie lekarskie o chorobie psychicznej, okazało się, nietrafne, a diagnoza była całkowicie błędna.  - Lekarz ponosi szczególną odpowiedzialność przy wydawaniu zaświadczenia o stanie zdrowia psychicznego dla celów postępowania sądowego, prowadzącego do ubezwłasnowolnienia. Orzeczenie takie to sprawa delikatna, wiąże się bowiem z odium wiszącym nad uczestnikiem postępowania. Ubezwłasnowolnienie świadczy bowiem o niezdolności funkcjonowania w społeczeństwie - wyjaśniał sędzia Grubba. 
- Lekarz, któremu pacjent odmawia osobistego kontaktu, powinien to zaznaczyć w zaświadczeniu o stanie zdrowia. Można opisać, że badania nie udało się przeprowadzić - dodał Sąd Najwyższy.