Zdaniem Hamankiewicza system jest tak skonstruowany, że zmusza świadczeniodawców do wykonywania dodatkowej biurokratycznej pracy. "Szpitale zostaną zmuszone do codziennego sprawdzania, czy przebywający w nich pacjenci mają aktualne ubezpieczenie" - powiedział.
"Obawiam się, że podobnie jak w przypadku rejestru praktyk lekarskich, system będzie przeciążony i będą problemy z przepływem danych. Posiada liczne wady, jest niedopracowany. Nie jest to system kompleksowy, ale raczej jakaś proteza" - dodał prezes NRL.
Według Hamankiewicza eWUŚ może okazać się "wielkim niewypałem". "Może być to źródło kolejnego kryzysu w ochronie zdrowia" - ocenił. Jego zdaniem konieczna jest pełna informatyzacja ochrony zdrowia i uporządkowanie systemu ubezpieczeniowego.
Od 1 stycznia ubezpieczenie jest sprawdzane w systemie elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców (eWUŚ). Pacjenci przychodzący do placówek ochrony zdrowia nie muszą przynosić dokumentów potwierdzających ubezpieczenie. Pracownicy rejestracji mogą sprawdzać ich uprawnienia online na podstawie numeru PESEL, należy jednak mieć ze sobą dokument tożsamości. Jeśli w elektronicznym systemie pojawi się komunikat o braku uprawnień, pacjent może napisać oświadczenie, że jest ubezpieczony.