Przedstawiciele pacjentów onkologicznych mówili o tym w czwartek 4 grudnia 2014 na spotkaniu prasowym w Warszawie.
- Najskuteczniejsze leki powinny być stosowane u chorych już na początku terapii, bo wtedy rosną szanse na to, że pacjent przeżyje nawet kilka lat, będzie aktywny zawodowo i płacił podatki – powiedział chory na raka jelita grubego Krzysztof Tronczyński, psychiatra, były wiceminister zdrowia. Na spotkaniu poinformował o założeniu Fundacji Gramy Dalej, która ma nieść pomoc i wsparcie osobom cierpiącym na ten nowotwór.
Czytaj: Chorzy na raka jelita grubego za długo czekają na leczenie >>>
Jak wyjaśnił dr hab. Lucjan Wyrwicz z Kliniki Gastroenterologii Onkologicznej Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie, zgodnie ze standardami europejskimi i światowymi u chorych na raka jelita grubego z przerzutami powinno się stosować już od pierwszej linii terapii jeden z trzech leków tzw. celowanych molekularnie. Chodzi dwa przeciwciała monoklonalne nakierowane na receptor naskórkowego czynnika wzrostu (EGFR) – panitumumab i cetuksymab oraz o lek antyangiogenny (hamujący powstawanie nowych naczyń krwionośnych odżywiających guza) o nazwie bewacyzumab.
- Leki te są w jakiejś formie dostępne dla pacjentów w każdym kraju Unii Europejskiej. Ale Polska jeszcze nie unormowała dostępu do nich w pierwszej linii terapii - wyjaśnił onkolog. W naszym kraju pacjenci otrzymują je dopiero w drugiej (bewacyzumab) lub trzeciej linii (panitumumab i cetuksymab) leczenia.
Zaznaczył, że polscy lekarze chcieliby móc stosować te leki u pacjentów.
- Każdy z tych leków ma udowodnioną na dużych grupach skuteczność w postaci wydłużania przeżycia. W jednym z badań wykazano na przykład, że po zastosowaniu jednego z tych leków w pierwszej linii pacjenci w dobrym stanie sprawności żyli nawet średnio do 40 miesięcy. A jeszcze kilka lat temu średni czas życia pacjenta z przerzutowym rakiem jelita grubego wynosił 7-9 miesięcy – wyjaśnił dr hab. Wyrwicz.
Podkreślił, że im więcej jest opcji terapeutycznych, tym łatwiej dla danego chorego dobrać jakiś sposób leczenia, który będzie w dłuższy sposób kontrolował jego chorobę. W tym celu niezbędne jest wykonanie u pacjenta badania genetycznego w kierunku mutacji aktywującej w genach RAS. Panitumumab lub cetuksymab stosuje się u chorych, u których ta mutacja nie występuje. Bewacyzumab można stosować niezależnie od jej obecności.
Dorota Kaniewska z Polskiego Towarzystwa Stomijnego POL-ILKO, przypomniała, że Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM) uznała za zasadne finasowanie terapii panitumumabem i cetuksymabem w pierwszej linii leczenia.
- Polska jest jedynym krajem UE, w którym panitumumab nie jest stosowany w pierwszym rzucie leczenia u osób z zaawansowanym rakiem jelita grubego. Pisaliśmy do Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie. Chorzy czekają na ten lek. To jest gra o ich życie – tłumaczyła.
Profesor Wyrwicz przyznał, że leki celowane molekularnie są drogie, dlatego konieczne są negocjacje pomiędzy ich producentami a Ministerstwem Zdrowia odnośnie ostatecznych kosztów terapii.
W odpowiedzi na pytanie o możliwość finansowania tych leków w pierwszej linii terapii chorych rzecznik resortu Krzysztof Bąk poinformował, że do ministra zdrowia wpłynęły wnioski producentów cetuksymabu, panitumumabu oraz bewacyzumabu w tej sprawie.
W przypadku dwóch pierwszych leków zakończony już został etap negocjacji cenowych przed Komisją Ekonomiczną działającą przy ministrze zdrowia, który wyda ostateczną decyzję w tej sprawie. Natomiast w sprawie bewacyzumabu nie ma jeszcze stanowiska Rady Przejrzystości AOTM.
Bąk podkreślił w swojej odpowiedzi, że podjęcie przez ministra zdrowia pozytywnej decyzji odnośnie refundacji tych leków w pierwszej linii będzie wiązało się z istotnym wzrostem wydatków Narodowego Funduszu Zdrowia na terapię zaawansowanego raka jelita grubego. Wydatki te szacuje się na 24-100 mln zł, przy czym już obecnie NFZ wydaje na realizację programu lekowego dla tej grupy chorych ponad 69 mln zł.
Zdaniem Tronczyńskiego, gdyby wziąć pod uwagę, że chorzy leczeni skutecznie od pierwszej linii terapii mogą żyć dłużej, pracować i płacić podatki, to okazałoby się, że koszty tej terapii mogłyby się ostatecznie zwrócić.
- W Polsce nikt jednak tego nie liczy – zaznaczył.
Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie oraz inicjator powołania Obywatelskiego Porozumienia na rzecz Onkologii ocenił z kolei, że wdrażając pakiet onkologiczny, który ma przyspieszyć diagnostykę nowotworów resort zdrowia nie powinien zapominać o polityce lekowej i dostępności do innowacyjnych terapii. (pap)