Celem pilotażowego programu była identyfikacja jednostek wykonujących kompleksowe badania patomorfologiczne, zgodnie z wytycznymi przygotowanymi przez środowisko patologów i przyjęte przez Ministerstwo Zdrowia w 2020 r. Na bazie wytycznych minister zdrowia ogłosił standardy akredytacyjne dla JDP. Równolegle zostały opracowane jednorodne grupy badań patomorfologicznych (JGPato), których wyceny zostały opracowane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) w roku 2022.

Jakość kluczowa dla onkologii

Podnoszenie jakości badań wykonywanych przez JDP, czyli zakłady i pracownie patomorfologiczne, jest kluczowe dla leczenia onkologicznego. Postęp terapeutyczny możliwy jest tylko wtedy, kiedy procedury prowadzące do sformułowania rozpoznania patomorfologicznego są wykonywane zgodnie ze standardami, a sam proces jest rzetelnie kontrolowany. – Bardzo drogie, nowoczesne terapie nie spełnią swojej roli, jeśli zabraknie badań patomorfologicznych lub będą źle i niestarannie wykonane. Wydajemy duże pieniądze na nowoczesne terapie, ale żeby je wprowadzić, potrzebujemy dobrej jakości diagnostyki. Wciąż zdarza się, że robi się to na zasadzie prób i błędów. W konsekwencji może dochodzić do sytuacji, w których wprowadza się terapię na podstawie badań wykonanych suboptymalnie, a kiedy ta nie działa, sięga się po inną. Tylko że pacjent traci czas, płatnik pieniądze, i nie udaje się uzyskać zamierzonego efektu – zaznacza prof. Marszałek, krajowy konsultant w dziedzinie patomorfologii.

Czytaj więcej na Prawo.pl: Błędy w badaniach histopatologicznych ograniczają skuteczność leczenia nowotworów

Onkologia rozwija się dynamicznie. Dzisiaj nie wystarczy już zdiagnozowanie nowotworu, należy także określić szereg parametrów, w tym zawrzeć w rozpoznaniu czynniki rokownicze (np. stopień zaawansowania w systemie pTNM, czyli klasyfikacji nowotworów) czy wykonać badania czynników predykcyjnych (np. ocenę ekspresji białka PDL1, cząsteczki zaliczanej do onkogenów, oraz ocenę obecności mutacji genetycznych). Rośnie też rola patomorfologów, którzy uczestniczą w konsyliach oraz wielodyscyplinarnych zespołach. – Nie może być tak, że każdy zakład ma swoje własne pomysły na badania i swoje własne zasady, na jakich je przeprowadza, nie zawsze optymalne. A dzisiaj w niektórych miejscach właśnie tak się dzieje. Jeśli pacjent ma szczęście, to otrzyma optymalną diagnostykę. Jeśli będzie miał go mniej, to brak szerokiej diagnostyki zamknie mu drogę do dużej części terapii. Dlatego konieczne jest wprowadzenie jednolitych standardów – mówi prof. dr hab. n. med. Renata Langfort, prezeska Polskiego Towarzystwa Patologów.

Czytaj więcej na Prawo.pl: NIK alarmuje: Brakuje dobrej diagnostyki patomorfologicznej

Obowiązkowa akredytacja w patomorfologii ma pomóc w walce z kiepską jakością badań 

 


Pilotaż i co dalej?

W ramach pilotażu w strukturach Centrum Monitorowania Jakości powstał zespół osób, który monitorował ścieżkę akredytacyjną dla jednostek patomorfologicznych oraz przeprowadzał certyfikację. Na początku jednostki dość ostrożnie zgłaszały się do pilotażu, ponieważ  uzyskanie certyfikatu wydawało się trudne. – Kiedy okazało się, że otrzymało je kilka pierwszych zakładów, wtedy odważyły się kolejne. Patomorfolodzy przyznawali, że przygotowanie się do akredytacji to ciężka praca, ale warto ją wykonać, bo to porządkuje i upraszcza proces badań, podnosi ich jakość i zwiększa skuteczność leczenia – zaznacza prof. Marszałek.

Narodowy Fundusz Zdrowia i MZ wprowadziły odrębne finansowanie procedur patomorfologicznych „do sumowania”, czyli w połączeniu z procedurami zabiegowymi. Obejmuje ono wyłącznie podmioty lecznicze, które mają w swoich strukturach akredytowany zakład patomorfologii. Ci, którzy nie spełniają tych warunków nie mogą liczyć na pieniądze.

Brak możliwości

Kolejne jednostki patomorfologiczne, chciałyby otrzymać akredytację - a co za tym idzie, wyższe finansowanie - ale od roku nie jest to możliwe. W tym roku, w ramach gromadzenia   informacji na temat potrzeb wsparcia inwestycyjnego w patomorfologii przez Polskie Towarzystwo Patologów (PTP), zgłosiło się ponad 120 jednostek. – Można uznać, że to jest realna docelowa liczba ośrodków, które powinny być akredytowane –  zaznacza prof. Marszałek.

Ostatni przegląd akredytacyjny został przeprowadzony w czerwcu 2023 roku. Ministerstwo Zdrowia deklarowało kontynuację akredytowania już nie w ramach pilotażu, tylko standardowych wizyt akredytacyjnych dla wszystkich chętnych. Do dziś nie wprowadzono jednak tego rozwiązania pomimo deklaracji, że akredytacje zostaną wznowione. – Jednostki patomorfologiczne chcą uzyskać taki dokument, ale niestety nie mają możliwości przejścia ścieżki akredytacyjnej. Co więcej, certyfikaty, które otrzymały ośrodki w ramach pilotażu, za około dwa lata wygasną. Są one wydawane czasowo, z możliwością przedłużenia, po potwierdzeniu utrzymania wysokich standardów – mówi prof. Marszałek.

Potrzebne rozwiązania

Wyjściem z sytuacji, na które wskazują przedstawiciele patomorfologów, byłoby implementowanie rozwiązań wypracowanych w pilotażu, czyli utworzenie na nowo komisji akredytacyjnej, np. przy Centrum Monitorowania Jakości (CMJ). Warunki przyznawania akredytacji są już gotowe. Konieczna byłaby zmiana finansowania, ponieważ pilotaż był realizowany w ramach programu unijnego. Teraz proces akredytacyjny, zgodnie z ogólnymi zasadami, miałby być pokrywany przez ośrodek ubiegający się  o akredytację.

Prof. Marszałek przekonuje, że akredytowanie jednostek patomorfologii opłaca się, ponieważ dobrze wykonane badanie daje gwarancję, że pacjenta nie trzeba wielokrotnie konsultować, powtarzać od nowa badań, można szybciej dobrać odpowiednią terapię, uniknąć błędów i działania po omacku. Pacjent jest krócej diagnozowany i skuteczniej leczony. – To daje olbrzymie oszczędności, biorąc pod uwagę, że leczenie onkologiczne jest bardzo drogie – mówi konsultant krajowy w dziedzinie patomorfologii.

Przy czym większość środowiska patomorfologów nie chce powrotu do czasów sprzed akredytacji. Chcą usprawniać proces badań, podnosić jakość diagnostyki i otrzymywać na to pieniądze z NFZ. – Wiemy, że część jednostek patomorfologicznych sięga po warunki akredytacyjne i wdraża je, żeby podnieść jakość badań, chociaż na razie nie mogą wystąpić o akredytację – mówi prof. dr hab. n. med. Renata Langfort.

Zgodnie z zasadami wypracowanymi w pilotażu zakłady, które nie uzyskają akredytacji, mogą ubiegać się o nią ponownie po upływie pół roku, jeśli uda się poprawić funkcjonowanie JDP. Profesor Marszałek przyznaje, że w wielu dziedzinach medycyny na całym świecie uznaje się, że akredytacja jest ważna, ponieważ ujednolica standardy i wymusza podnoszenie jakości procedur. A wtedy nieważne, do którego szpitala trafi pacjent z daną jednostką chorobową - jeśli jednostka ma akredytację, przejdzie te same badania, które będą miały wysoką jakość. – Do tego zmierzamy – mówi prof. Andrzej Marszałek.