Ustawa refundacyjna weszła w życie na początku 2012 roku. - Raport po trzech kwartałach mówił, że pracę straciło 12 tysięcy osób, ale trzy ostatnie miesiące to kolejne zwolnienia - mówi Michał Pilkiewicz z IMS i wylicza, jak do tego doszło. - Ponad dwa i pół tysiąca osób zostało zwolnionych u producentów leków, ponad półtora tysiąca w hurtowniach czyli w dystrybucji, i największa grupa, czyli apteki, zmniejszyły zatrudnienie o około osiem tysięcy - mówi Pilkiewicz. Dodaje, że wynika to z obniżki marży na leki oraz zmniejszonego ruchu na rynku. Badania wskazują, że zwalniały wszystkie apteki, bez względu na wielkość.
Na rynku jest więc mnóstwo niepracujących farmaceutów. - W każdym tygodniu dostajemy co najmniej kilkadziesiąt zgłoszeń od osób szukających pracy - mówi Aleksandra Kuźniak, szefowa apteki z Gdańska i dodaje, że zazwyczaj są to ludzie z tytułem magistra, a nie mniej zarabiający technicy farmacji.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Polsce jest 14 tysięcy aptek, to oznacza, że zwolnienia dotknęły więcej niż połowę z nich - mówi prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz, ale zaznacza, że jego zdaniem, wbrew wnioskom płynącym z raportu, złożyły się na to wieloletnie zaniedbania, a nie tylko ustawa refundacyjna.
Źródło: gazeta.pl