Od 1 stycznia 2016 r. zmieniły się zasady oskładkowania umów zlecenie. Pracodawca będzie musiał odprowadzać składkę ZUS co najmniej do poziomu minimalnego wynagrodzenia. Dla zatrudniających, którzy podpisali z wykonawcami wieloletnie kontrakty powstał niemały problem, bowiem gdy je zawierano, nikt nie zakładał, że tak nagle wzrosną koszty pracy. Dla niektórych dalsza realizacja kontraktów mogłaby oznaczać problemy finansowe.
Renegocjacje umów o zamówienie mogą okazać się kłopotliwe >>>
Ale zapobiec temu mają przepisy, na mocy których wykonawcy mają prawo do negocjowania wysokości wynagrodzenia.
– W branży czystości szacuję, że ok. 60 proc. kontraktów udało się zmienić w sposób satysfakcjonujący obydwie strony i będą one kontynuowane po nowym roku. W pozostałych 40 proc. zamawiający nie byli skłonni do ustępstw, co w większości przypadków skończyło się rozwiązaniem umów przez przedsiębiorców – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Rady Zamówień Publicznych przy Konfederacji Lewiatan i prezes Polskiej Izby Gospodarczej Czystości.
Jak pisze "DGP", powodem niechęci zamawiających do negocjacji są pieniądze. Ustalono konkretne budżety, a teraz okazuje się, że firmy chcą, by płacono im np. 30 proc. więcej. Zamawiający mówią "nie", a efektem jest zerwanie umowy. Ale decydując się na zerwanie rozmów, zamawiający musi przeanalizować skutki tego posunięcia. Bo to oznacza nowy przetarg, a czasu jest coraz mniej. Wydaje się zatem, iż bardziej korzystne jest podjęcie negocjacji i aneksowanie umowy o zamówienie.
Lewiatan: coraz mniej czasu na renegocjacje długoterminowych umów >>>
– Są jednak i tacy, którzy już wcześniej przewidzieli całe zamieszanie, podjęli negocjacje z wykonawcami, ale zarezerwowali niezbędne środki i odpowiedni czas na nowe postępowania przetargowe. Ci nie są skłonni do negocjacji – mówi Witold Jarzyński, redaktor naczelny pisma „Zamawiający. Zamówienia Publiczne w Praktyce”.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna