Procedura wyboru najkorzystniejszej oferty może się wydłużyć, jeśli okaże się, że zwycięski wykonawca nie dostarczy potrzebnych dokumentów. Wówczas zamawiający zwróci się do kolejnego wykonawcy o ich przedłożenie, a to też wymaga czasu. Art. 26 ust. 2f p.z.p. pozwala zamawiającemu na każdym etapie przetargu żądać wszystkich lub niektórych dokumentów, o ile jest to „niezbędne do zapewnienia odpowiedniego przebiegu postępowania o udzielenie zamówienia”.
– Doświadczenie pokazuje, że wykonawcy nie zawsze są w stanie prawidłowo ocenić to, czy spełniają warunki. Skoro zaś przepisy pozwalają żądać dokumentów na każdym etapie przetargu, to nie widzę powodów, by zamawiający nie mogli z tej możliwości skorzystać. Już samo ryzyko przedłużania się postępowania daje im wystarczającą do tego podstawę – uważa Grzegorz Wicik, radca prawny prowadzący indywidualną kancelarię.
- Czytałbym (art. 26 ust. 2f p.z.p.) przez pryzmat wpisanej do przepisów ustawy zasady proporcjonalności. O ile więc w prowadzonym bez pośpiechu przetargu powinien być on raczej rzadko stosowany, o tyle gdy przykładowo zbliża się koniec roku, a zamawiający musi zakontraktować środki, to już jak najbardziej może z niego skorzystać – twierdzi dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
Źródło: Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej z książki | |
Europejskie prawo zamówień publicznych. Komentarz
|