Proces odwoławczy urzędującego prezydenta Gorzowa Wlkp. (Lubuskie) Tadeusza Jędrzejczaka (zgodził się na podawanie danych i pokazywanie wizerunku), skazanego w 2011 roku na 6 lat więzienia za udział w tzw. aferze budowlanej, trwał od 2012 r. Wraz z prezydentem na ławie oskarżonych zasiadło kilkunastu mężczyzn, w tym wysocy urzędnicy gorzowskiego magistratu, inżynierowie, szefowie firm budowlanych.
"Staję przed sądem z podniesioną głową, bo żadnego z zarzucanych mi czynów nie popełniłem" - powiedział w swym wystąpieniu prezydent. Zarzucił prokuraturze, że nie zależało jej na dociekaniu prawdy. Zaznaczył, że nie żałuje ani jednego dnia i ani jednej decyzji.
Także o swej niewinności mówili pozostali oskarżeni. Obrońcy wnioskowali o uniewinnienie, bądź ponowne rozpoznanie sprawy. W większości krytykowali i podważali w swych mowach końcowych opinie biegłej, która w dużej części pozwoliła wydać w poprzednim procesie wyroki skazujące w tej sprawie.
Opinia wskazywała nieprawidłowości w realizacji inwestycji w Gorzowie w latach 1999-2003, w tym budowy odcinka drogi krajowej nr 22 oraz trasy średnicowej.
Prokuratura podkreślała, że nie ma podstaw, aby zmieniła swe zdanie, i wniosła w stosunku do Jędrzejczaka o utrzymanie wyroku sądu pierwszej instancji. Nie pojawiły się ani nowe dowody, ani nowe okoliczności, które miałyby wpływ na zmianę stanowiska prokuratury, a wyjaśnienia świadków utwierdziły przekonanie, że tok rozumowania jest prawidłowy - przekonywała w sądzie jej przedstawicielka. Sporną opinię biegłej określiła jako spójną, konsekwentną i rzetelną.
Jędrzejczak, który urząd prezydenta Gorzowa Wlkp. sprawuje od 1998 r., został wcześniej skazany przez Sąd Okręgowy w Gorzowie Wlkp. nieprawomocnym wyrokiem na sześć lat więzienia za przekroczenie uprawnień i poświadczanie nieprawdy przy realizacji miejskich inwestycji.
Zarzuty wobec oskarżonych dotyczyły lat 1997-2003. W akcie oskarżenia była też mowa o łapówkach, ustawianiu przetargów i nieprawidłowościach, które miały skutkować stratami ponoszonymi przez niektóre firmy budowlane i miasto.
Prezydenta Gorzowa uznano za winnego trzech, spośród czterech, stawianych mu zarzutów. Szkody na jego działaniach miało ponieść miasto i firmy budowlane. Proces ten trwał trzy lata. Aktem oskarżenia w tej sprawie objęto łącznie 17 osób. 15 z nich odwołało się od wyroku gorzowskiego sądu do SA w Szczecinie. Apelację złożył też prokurator w sprawie uniewinnienia przez pierwszą instancję pięciu oskarżonych od zarzutu korupcji.
W związku z karnym postępowaniem w 2005 roku prezydenta Gorzowa Wlkp. próbowano odwołać ze stanowiska w referendum. Nie było ono jednak ważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.