Wprowadzenie minimalnej stawki w wysokości 12 zł brutto za godzinę dla pracowników zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne to krok skutkujący szeregiem zmian na rynku zamówień publicznych. Taka odgórna ingerencja może okazać się niezgodna z Kodeksem Cywilnym. Nadrzędnym celem ustawodawcy powinno być powszechne stosowanie etatów, gdy charakter pracy tego wymaga – umowy o pracę powinny zastąpić umowy cywilnoprawne. Jeżeli jednak rząd będzie planował wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej dla umów zleceń, konieczne będzie zawarcie skutecznych przepisów obligujących zamawiających do waloryzacji kontraktów w toku. Zamawiający muszą skalkulować budżety – w nowych i trwających kontraktach – w oparciu o 12 zł stawkę godzinową.
Lewiatan: 12 zł za godzinę konieczne w każdym przetargu >>>
„Intencją ustawodawcy jest, aby podwyższenie minimalnego wynagrodzenia nie wpłynęło negatywnie na poziom zatrudnienia. Warto przytoczyć dane o waloryzacji kontraktów po ozusowaniu umów zleceń – aż 15% instytucji publicznych nie zrealizowało ustawowego obowiązku i nie renegocjonowało stawek z wykonawcami” – mówi Marek Kowalski, Przewodniczący Zespołu ds. Zamówień Publicznych przy Radzie Dialogu Społecznego.
Przedsiębiorcy oraz związki zawodowe od 2009 roku apelowali o urealnienie wynagrodzeń. Celem zmian powinna być systematyczna zmiana cywilnoprawnych form zatrudnienia na etaty. W praktyce rażąco często dochodzi do sytuacji, w której stosowanie umów cywilnoprawnych jest wynikiem stawek stosowanych w przetargach publicznych. Jest to szczególnie widoczne w branżach usługowych, gdzie na większość kosztów składają się właśnie wynagrodzenia pracowników.
Wprowadzenie godzinowej stawki minimalnej stanowi ogromne wyzwanie dla zamawiających, którzy muszą odpowiednio dostosować się do nowych warunków prawnych. Waloryzacja umów w toku, a także racjonalna postawa zamawiających i ich chęć do podjęcia rozmów – to jedyna gwarancja dla utrzymania dotychczasowego poziomu zatrudnienia. Zmiana regulacji nie może bowiem negatywnie odbić się na pracownikach. Kluczowe będzie zatem, by każdy zamawiający w każdym przetargu publicznym zastosował stawkę 12 zł za godzinę od momentu obowiązywania nowych regulacji. Bez renegocjacji umów powodzenie reformy może stanąć pod znakiem zapytania.
Lewiatan: firmy stracą na zamówieniach in-house >>>
„Waloryzacja kontraktów w toku służy ochronie interesu wszystkich zainteresowanych stron – przedsiębiorca ma zagwarantowane otrzymanie wynagrodzenia za świadczone usługi bez konieczności ponoszenia strat z tytułu rosnących kosztów pracy, pracownik zachowuje bezpieczeństwo zatrudnienia przy uwzględnieniu minimalnej stawki godzinowej. Korzystają też na tym zamawiający, którzy nie ponoszą kosztów związanych z przestojem lub rozpisaniem nowego przetargu. Co równie istotne, nie muszą obawiać się, że zlecenie nie będzie mogło być realizowane chociażby ze względu na trwający czy przedłużający się przetarg. To kluczowe, by sektor publiczny jak najlepiej przygotował się do waloryzacji obowiązujących kontraktów” – dodaje Marek Kowalski.
Projekt nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę zakłada dodatkowe zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy – zwiększenie jej uprawnień może być kwestionowane jako zapis niezgodny z Konstytucją RP. Konieczna jest w związku z tym dalsza praca nad elementem reformy.
Ustawodawca oraz najważniejsze organizacje zrzeszające pracodawców i pracowników są zgodne co do tego, że rzetelny zamawiający musi tak konstruować swój budżet, aby umożliwić przedsiębiorstwu, które zwyciężyło w danym przetargu, pokrycie kosztów wykonania przy równoczesnym zapewnieniu pracownikom wynagrodzenia przynajmniej na poziomie ustawowego minimum. Dlatego waloryzacja kontraktów ma tak kluczowe znaczenie dla przyszłości nie tylko zamówień publicznych, ale całego polskiego rynku pracy.
Ważnym elementem zmian jest uwzględnienie vacatio legis. Odpowiednio półroczny okres przejściowy dla nowych kontraktów oraz roczny dla umów w toku jest niezbędny, by zamawiający mogli zweryfikować swoje budżety i kalkulacje. Wykonawcy muszą mieć gwarancję świadczenia usług w oparciu o zrewidowane stawki. Tylko wówczas zagwarantuje się pracownikom bezpieczeństwo i nie wypychanie ich do ‘szarej strefy’. Nieuczciwi zamawiający nie mogą przerzucać kosztów zatrudnienia na wykonawców, gdyż odpowiedzialne podejście wszystkich uczestników rynku jest warunkiem pełnej implementacji zmian w ustawie.
Dowiedz się więcej z książki | |
Prawo zamówień publicznych. 631 pytań i odpowiedzi
|
Rynek zamówień publicznych warty jest 133 mld złotych – jego destabilizacja grozi zwiększeniem szarej strefy, stopy bezrobocia czy wręcz wykluczeniem społecznym dla najmniej zarabiających. Stąd zmiany w przepisach wymagają rozsądnych i przemyślanych decyzji. Należy pamiętać, że umowy cywilnoprawne są stosowane również poza rynkiem zamówień publicznych, w którym również zatrudnienie znajduje kilkaset tysięcy Polaków. Kluczowym wyzwaniem pozostaje zatem utrzymanie obecnego poziomu zatrudnienia po wprowadzeniu 12 zł stawki minimalnej dla umów zleceń.
Wbrew obowiązującym już przepisom, szereg placówek publicznych wciąż nie kalkuluje budżetu w taki sposób, by pracownicy wykonawców mieli zagwarantowane środki przynajmniej w wysokości minimalnego wynagrodzenia. Do nieuczciwych zamawiających, którzy nie respektują przepisów, należą między innymi sądy, placówki służby zdrowia czy instytucje kulturalne.
Źródło: Konfederacja Lewiatan