Jak poinformował Szczepan Burak, szef magistrackiego wydziału środowiska i zieleni w toruńskim magistracie, akcja odławiania nie spowoduje całkowitego usunięcia dzików z obszaru miasta, a jedynie ograniczy ich populację.
"Przepisy zabraniają odławiania przed 15 sierpnia loch z warchlakami, więc one z pewnością pozostaną. Nie spodziewamy się zatem, że problem całkowicie zniknie, ale mamy nadzieję znacząco ograniczyć populację dzików na obszarze Torunia" - zaznaczył Burak.
Schwytane zwierzęta muszą zostać wywiezione do specjalistycznych, leśnych ośrodków hodowlanych, położonych co najmniej 150 kilometrów od Torunia. Dopiero taka odległość gwarantuje, że wypuszczone na wolność dziki nie powrócą do starych siedlisk.
Prawo zabrania odstrzału zwierząt na terenie miast, więc pomoc myśliwych jest ograniczona do dokarmiania dzików w miejscach oddalonych od zabudowań, by odciągnąć je w głąb lasu. Takie działania dotychczas nie przyniosły jednak większych efektów.
Dziki są w Toruniu problemem już od lat, szczególnie na terenie rozrastających się dzielnic peryferyjnych. Zwierzęta coraz śmielej wchodzą między domy mieszkalne wabione możliwością znalezienia pożywienia w pobliżu śmietników.
W szczególnie drastycznych sytuacjach z pomocą śpieszy mieszkańcom straż miejska, której funkcjonariusze starają się płoszyć zwierzęta, by powróciły do lasu. Jest to dosyć trudne zadanie, gdyż dziki niełatwo przestraszyć.
Z podobnym problemem walczą od dwóch lat władze pobliskiej Bydgoszczy. Dziki najczęściej pojawiają się tu w dzielnicach Fordon, Osowa Góra i Piaski, które graniczą bezpośrednio z terenami leśnymi. Do tego czasu rocznie odbierano ponad sto zgłoszeń mieszkańców o obecności zwierząt, które najczęściej penetrowały osiedlowe śmietniki w poszukiwaniu pożywienia.
Ponieważ wcześniej stosowane metody, polegające na płoszeniu i odstraszaniu zwierząt, nie przyniosły większych efektów, władze Bydgoszczy zamówiły klatki do odławiania zwierząt. Zwabione do nich świeżą kukurydzą zwierzęta były chwytane i wywożone do lasów aż w okolicach Miastka w Pomorskiem.
W ten sposób schwytano od 2011 roku około 70 zwierząt na terenie całej Bydgoszczy.
Od czasu rozpoczęcia odławiania dzików liczba skarg zgłaszanych na nie przez mieszkańców systematycznie spada.