Inicjatorzy odwołania wójta Jakuba Danielewicza zarzucają mu m.in. faworyzowanie niepublicznego przedszkola kosztem gminnej placówki tego typu, niekonsultowanie z mieszkańcami sprawy budowy farmy wiatrowej czy wreszcie unikanie spotkań z mieszkańcami w urzędzie. "Wójt gminy w naszym odczuciu stracił zaufanie społeczne" - podkreślił Mariusz Bartkowski, pełnomocnik grupy referendalnej.
Wójt uznał zarzuty za nieuzasadnione i przekonywał, że pomysł odwołania go to wyłącznie wynik sporów politycznych. "Jest grupa, która wraz z objęciem przeze mnie rządów utraciła wpływy i przywileje i to oni krytykują wszystkie posunięcia, i stąd ten wniosek o referendum" - podkreślił Danielewicz w rozmowie z dziennikarzami.
Na swoją obronę przypominał także, że w trakcie kadencji udało mu się znacząco zmniejszyć zadłużenie gminy i zrealizować inwestycje warte 9 mln zł.
Do przeprowadzenia referendum trzeba było zebrać poparcie co najmniej 542 mieszkańców, ale grupa inicjatywna, w ciągu dwóch tygodni zebrała ich około 830. Wynik referendum będzie wiążący, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 1618 osób.