W poniedziałek w Warszawie odbyła się konferencja stowarzyszenia pt: "Czy PO zwróci nieruchomości warszawskie zagarnięte dekretem Bieruta? Wystąpienie +Dekretowca+ do Prezydenta RP o inicjatywę legislacyjną zwrotu w naturze - bez kosztów".
Wiceprezes stowarzyszenia "Dekretowiec" Ryszard Grzesiuła podkreślił, że część gruntów przejętych dekretem Bieruta z 1945 r. przejęto bezzasadnie. Były to m.in. niezniszczone dzielnice Warszawy, chociaż art. 1 dekretu głosił, iż grunty przechodzą na własność gminy "w celu umożliwienia racjonalnego przeprowadzenia odbudowy stolicy i dalszej jej rozbudowy".
Jak zaznaczył Grzesiuła, przejęte zostały m.in. niezniszczone nieruchomości na Saskiej Kępie, Grochowie, Targówku, Bródnie, Bielanach, Młocinach. Przejęto też dwa cmentarze żydowskie, lasy na terenie Warszawy oraz 26 proc. gruntów rolnych na obrzeżach miasta, na części których obecnie znajdują się ogródki działkowe. Podkreślił, że niektóre tereny do dzisiaj pozostają w stanie, w jakim zostały przejęte.
14 listopada ub. r. stowarzyszenie skierowało do prezydenta Bronisława Komorowskiego projekt nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Projekt zakłada, że nieruchomości przejęte z naruszeniem dekretu, niewykorzystane pod wskazane w dekrecie cele, wobec których nie zaszły "nieodwracalne skutki prawne" - byłyby zwracane dawnym właścicielom. Grzesiuła podkreślił, że projekt ten jest zgodny m.in. z konstytucją, nie obciąża ani budżetu państwa, ani miasta, a także nie narusza praw nabywców wywłaszczonych nieruchomości.
"W gestii miasta lub Skarbu Państwa jest, by nieruchomości niewykorzystane przez 50-60 lat zostały zwrócone. To oczywista sprawa" - ocenił. Dodał, że stowarzyszenie planuje zgłosić trybunału w Strasburgu sprawy dotyczące przejętych i niewykorzystanych gruntów.
"Dekretowiec" protestuje też przeciw ograniczeniom zwrotu nieruchomości w naturze w projektach reprywatyzacyjnych - chodzi o projekt przygotowany przez warszawskich posłów PO i drugi - przygotowany przez stołeczny ratusz. W tej sprawie w grudniu ub.r. skierowali pismo do warszawskich posłów i prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Chodzi o rozwiązania uniemożliwiające zwrot w naturze, gdy nie zostały złożone wnioski dekretowe lub złożono je po terminie oraz gdy nieruchomości nie mają obecnie takich samych zarysów działek, jak przed wojną. "Dekretowiec" podkreśla, że stosowanie tego rodzaju pretekstów do nieoddawania nieruchomości wyeliminowałoby ze zwrotu w naturze ok. 90 proc. nieruchomości warszawskich, nadających do zwrotu.
Obecnie klub PO pracuje na projektem reprywatyzacyjnym, z wykorzystaniem projektu stołecznego ratusza i projektu warszawskich posłów PO. W obu projektach reprywatyzacyjnych mowa jest o zwrocie nieruchomości w naturze, odszkodowaniu lub rekompensacie.
W projekcie poselskim zapisano m.in., że - aby oddać nieruchomość byłym właścicielom - wyrysy zwracanych działek będą musiały być identyczne jak przed wojną. Miasto dopuszcza natomiast kilka sytuacji, w których dojdzie do ustanowienia użytkowania wieczystego, nawet jeśli wydzielenie nieruchomości w dawnych granicach nie będzie możliwe (w strukturze gruntów warszawskich zaszły zmiany geodezyjne).
W obu projektach zapisano, że tam, gdzie zwrot nieruchomości nie będzie możliwy, byli właściciele lub ich spadkobiercy będą mogli wystąpić o odszkodowanie (w pieniądzu lub w formie nieruchomości zamiennej). Z kolei osoby, które nie złożyły tzw. wniosku dekretowego w trybie przewidzianym dekretem Bieruta, miałyby prawo wystąpienia o rekompensatę.
Dekret z 26 października 1945 r. "O własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy", podpisany przez ówczesnego prezydenta Polski Bolesława Bieruta, objął obszar miasta stołecznego Warszawy. Skutkiem wejścia w życie dekretu (21 listopada 1945 r.) było przejęcie wszystkich gruntów w granicach miasta przez gminę miasta stołecznego Warszawy, a w 1950 r. przez skarb państwa - w związku ze zniesieniem samorządu terytorialnego.
W myśl dekretu właściciele gruntów mogli w ciągu sześciu miesięcy od dnia objęcia działek w posiadanie przez gminę zgłosić wnioski o przyznanie im na tych terenach "prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym lub prawa zabudowy za symboliczną opłatą". Składane w tej sprawie wnioski pozostawały jednak często bez rozpatrzenia lub wydawano decyzje odmowne, bez podawania podstaw prawnych. Wiele osób nie złożyło w ogóle wniosków, ponieważ np. znajdowały się w więzieniach, przebywały za granicą lub nie zostały poinformowane o takiej możliwości.
Stowarzyszenie "Dekretowiec", założone w 2006 r., zrzesza osoby, które zostały dotknięte skutkami dekretu Bieruta.
kno/ abr/ gma/