Podczas obrad sejmowej podkomisji zaproponowano kompromis, czyli 40.000 euro. Obecny na posiedzeniu podkomisji wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych Dariusz Piasta przekonywał, że taki próg będzie zbyt wysoki. Mówił m.in., że może to ograniczyć dostęp małych i średnich przedsiębiorstw do zamówień.
Innego zdania byli jednak posłowie PO, m.in. przewodniczący podkomisji Adam Szejnfeld. Jego zdaniem ważne jest odbiurokratyzowanie publicznych zakupów.
Poseł PiS Adam Abramowicz proponował m.in., żeby po podwyższeniu progu zobowiązać zamawiających do przygotowywania pisemnych regulaminów dotyczących także tych mniejszych zakupów (podprogowych). Sprzeciwiali się temu posłowie PO, podkreślając, że jest to zastąpienie jednej biurokracji inną.
Pojawiły się też opinie, że najlepszym rozwiązaniem byłaby większa przejrzystość, czyli np. zobowiązanie zamawiających do publikowania w Biuletynie Zamówień Publicznych informacji o zamiarze udzielenia takiego mniejszego zamówienia.
- Ważne, by przedsiębiorcy mieli wiedzę, że takie zamówienia będą – podkreślał poseł Szejnfeld.
Źródło: Rzeczpospolita