W listopadzie 2010 r. prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie mobbingu.
Obecna wiceprezydent Olsztyna wniosła skargę do sądu o naruszenie dóbr osobistych po tym, jak wojewoda udzielił wywiadów do telewizji i radia na temat rzekomego mobbingu, którego miała się dopuścić, będąc kuratorem oświaty w Olsztynie. Miała rzekomo m.in. nadmiernie obciążać wicekurator obowiązkami, poniżać ją w obecności interesantów i gości oraz podważać jej kompetencje i autorytet.
Zawiadomienie o mobbingu wpłynęło do urzędu wojewody w sierpniu 2010 r. Prawnicy wojewody zalecili przekazanie zawiadomienia prokuraturze. Wojewoda powiadomił również ministra edukacji.
W wywiadzie radiowym wojewoda poinformował o wpłynięciu zawiadomienia i rezygnacji wicekurator ze stanowiska, a także o poinformowaniu ministra edukacji. Ponadto wypowiedział się na temat opinii sporządzonej przez prawników, mówiąc "iż są znamiona, które wskazują na to, że ten mobbing był stosowany". Poinformował, że sprawa została skierowana do prokuratury "do zbadania, czy zarzuty rzeczywiście się potwierdzają" i że jeśli faktycznie potwierdziłyby się, "to są procedury w takich przypadkach do odwołania włącznie".
Z kolei w wywiadzie telewizyjnym wojewoda powiedział, że według jego prywatnej opinii doszło do mobbingu i "jeżeli fakty te zostaną potwierdzone, to sprawa będzie rozwojowa".
Prokuratura ustaliła później, że zarzuty mobbingu były niesłuszne i w listopadzie 2010 r. umorzyła postępowanie w sprawie.
Obecna wiceprezydent zażądała, aby wojewoda zamieścił sprostowanie w telewizji, w radiu oraz w prasie, a także domagała się przeprosin za publiczne wypowiadanie się jakoby miała stosować wobec wicekurator mobbing.
Taki obowiązek nałożył na wojewodę Sąd Okręgowy w Suwałkach - nakazał zamieszczenie sprostowania w mediach. Sąd stwierdził, że wojewoda przekroczył granice dozwolonej krytyki, ponieważ jego wypowiedź zawierała również opinie, które przesądzały i sugerowały, że doszło do mobbingu.
Zasadniczo z wyrokiem sądu okręgowego zgodził się również sąd apelacyjny. Uznał, że zostały naruszone dobra osobiste kurator, ale zmienił formę i treść sprostowania.
Sąd stwierdził jedynie, że wojewoda nie może ponosić odpowiedzialności za treść artykułów, które ukazały się w prasie, ponieważ nie autoryzował on ich treści. Sprostowanie miało więc ukazać się tylko w radiu i telewizji.
Od wyroku sądu apelacyjnego w Białymstoku skargę kasacyjną złożyli zarówno kurator, jak i wojewoda. Wojewoda nie zgadzał się z wyrokiem w całości, natomiast wiceprezydent chciała, by wojewoda osobiście odczytał oświadczenie w radiu i telewizji.
Sąd Najwyższy nie zgodził się z dotychczasowymi rozstrzygnięciami i przyznał rację wojewodzie (sygn. IV CSK 155/13). Uzasadniając wyrok, sędzia Iwona Koper powiedziała, że sąd błędnie ocenił, iż wypowiedzi wojewody były kategoryczne i stanowcze. SN uznał, że miały one charakter warunkowy i ocenny. Nie zawierały - zdaniem SN - treści na temat popełnienia rzekomego przestępstwa, a tylko dotyczyły zawiadomienia i opinii prawnej.
Koper podkreśliła, że wojewoda dwukrotnie zastrzegł, iż to, czy faktycznie doszło do mobbingu, "okaże się po wdrożeniu procedur". Tym samym, nie ma podstaw, żeby przypisać wojewodzie naruszenie dóbr osobistych - uznał w czwartek Sąd Najwyższy.