"Nowa ustawa śmieciowa zmieni całkowicie dotychczasową strukturę rynku, na którym utrzyma się zaledwie kilku potentatów z ponad 100 firm dotychczas działających w Warszawie" - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej wiceprezes IBnGR Bohdan Wyżnikiewicz.
Jego zdaniem obecne na rynku mniejsze firmy zostaną przejęte przez większych graczy albo upadną. "Oznacza to ograniczenie konkurencji i ryzyko powstania monopolu na rynku" - dodał Wyżnikiewicz.
Zastrzeżenia Instytutu budzi także kwestia organizacji przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych w podzielonej na 9 stref Warszawie. Eksperci wskazują, że nie są jeszcze znane zasady organizacji tych przetargów, a system ma ruszyć za cztery miesiące. "Sytuacja ta powoduje wśród przedsiębiorców coraz większą niepewność, jakie zasady będą funkcjonowały w przyszłości. Istnieje ryzyko, że w przypadku odwołań, do 1 lipca nie uda się wyłonić firm, które odbiorą śmieci" - ocenił Wyżnikiewicz.
Rzecznik stołecznego magistratu Bartosz Milczarczyk powiedział PAP, że przetargi zostaną rozpisane "wkrótce". "Potrzebujemy jeszcze trochę czasu. To jest bardzo ważna materia, a chcemy, żeby dokumenty przetargowe były w pełni profesjonalnie przygotowane" - podkreślił.
Na początku miesiąca ratusz informował, że pierwsze przetargi będą rozpisane do końca marca.
Według IBnGR, nie jest także jasne, czy władze stolicy zorganizują przetargi tylko na odbiór, czy także na zagospodarowywanie odpadów komunalnych. Według ekspertów Instytutu zagospodarowanie śmieci, czyli m.in. ich utylizacja, powinna należeć do obowiązków miasta. "Jedynie takie rozwiązanie da gwarancję pełnej kontroli nad tym, czy odpady będą prawidłowo składowane i przerabiane w profesjonalnych instalacjach" - dodali eksperci.
Instytut wskazał również na kryterium niskiej ceny, które może zadecydować o wyborze firmy w przetargu. Zdaniem Wyżnikiewicza niska, i co za tym idzie nierealna i nierynkowa cena spowoduje, że przedsiębiorstwa nie zagwarantują np. odpowiedniego poziomu recyklingu odpadów ze względu na brak odpowiednich instalacji. "Ryzyko takie jest tym większe, że w warszawskich gminach ościennych w rozstrzygniętych już przetargach to właśnie niska cena była kluczowym kryterium oceny" - tłumaczył.
Wojciech Byśkiniewicz, prezes stołecznej firmy Byś zajmującej się odbiorem i przetwarzaniem śmieci, powiedział PAP, że oferowanie w przetargach niższej ceny niż 400-500 zł za tonę odpadów jest działaniem dumpingowym. "Oferowanie niższych cen niż 400 zł nie odzwierciedla składowych tej ceny, czyli m.in. kosztu wywozu i przetworzenia śmieci" - wyjaśnił. Niepokoi go również kryterium niskiej ceny, które decydowało o wyborze firm w podwarszawskich gminach. "Patrzymy na okoliczne gminy i tam podstawowym kryterium jest cena. Nieważne, co przedsiębiorca zrobi z tymi odpadami, gdzie zawiezie i jak je przetworzy; samorządowcom zależy, żeby jak najtaniej zagospodarować te odpady" - zaznaczył.
Nowy system gospodarowania odpadami komunalnymi ruszy od lipca 2013 r. Do tego czasu władze lokalne mają wprowadzić nowe rozwiązania – m.in. rozstrzygnąć przetargi na firmy, które będą odbierać śmieci od mieszkańców. Według nowych przepisów odpowiedzialność za gospodarkę odpadami - organizację ich odbioru od mieszkańców i utylizację - ponosi gmina. Dotychczas to właściciele nieruchomości decydowali, jaka firma odbierała śmieci.
Gminy są zobowiązane, by do końca 2020 r. poziom recyklingu i przygotowania do ponownego użycia odpadów wynosił co najmniej 50 proc. w stosunku do masy tych odpadów wytworzonych w 1995 r. Do lipca 2020 r. odpady ulegające biodegradacji składane na składowiskach mają nie przekraczać 35 proc. całkowitej masy tych odpadów.
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową powstał w 1989 r.; jest niezależnym, pozarządowym ośrodkiem analityczno-badawczym. Instytut prowadzi badania: koniunktury gospodarczej, makroekonomiczne, sektorowe i branżowe.