- To nie jest tak, że rząd przyszedł i powiedział do samorządowców: wprowadźcie program, bez skierowania dodatkowych środków na obsługę, co często wcześniej się zdarzało. Za programami przyszły pieniądze, i to solidne – powiedział Bartosz Marczuk, wiceminsiter rodziny, pracy i polityki społecznej. - W przypadku "500 plus" jest to ponad 300 mln zł. Wspomniał też, że zgodnie z przepisami 80 proc. kosztów obsługi programu "Dobry start" musi iść na wynagrodzenia dla pracowników. - To niespotykane dotąd rozwiązanie, wprowadzone z troski o pensje pracowników samorządów – ocenił wiceminister. W piątek również Elżbieta Rafalska, misniter rodziny napisała na Twitterze, że nigdy wcześniej żaden program zlecany samorządom nie był tak dobrze opłacany przez rząd jak +Rodzina 500 plus+. - To 340 mln zł w 2018 r. na obsługę programu dla gmin. Samorządy nie wykorzystują 6-7 proc. otrzymywanych kosztów obsługi. W #DobryStart wprowadziliśmy niespotykane dotąd rozwiązanie, że 80 proc. kosztów obsługi musi iść na wynagrodzenia. W tym roku na obsługę rządowych świadczeń dla rodzin samorządy otrzymały około 730 mln zł. To ponad dwukrotnie więcej środków niż w 2015 roku - podkreśliła.
Cena promocyjna: 99.5 zł
|Cena regularna: 199 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Bartosz Marczuk przypomina też, że rząd postarał się też ułatwić pracownikom i samorządom obsługę wniosków o świadczenia, stawiając na digitalizację. Pracownicy nie muszą już przepisywać wniosków z papieru. Można je składać i obsługiwać elektronicznie. Wiceminister zaznaczył jednak, że resort analizuje, w jaki sposób gminy wynagradzają pracowników, którzy pracują przy obsłudze programów "Rodzina 500 plus" i "Dobry start".
Protest w Warszawie
Pracownicy pomocy społecznej chcą jednak zarabiać więcej. Twierdzą, że kolejne rządowe programy społeczne dokładają im pracy, a pensje stoją w miejscu. Samorządy odsyłają ich w tej sprawie do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a ministerstwo do samorządów. Porozumienia nie ma. Dlatego w piątek przyjechali do Warszawy z żądaniami wzrostu wynagrodzeń, dodatkowego urlopu wypoczynkowego oraz przejrzystej ścieżki awansu. Ci, którzy nie mogli dotrzeć do stolicy, mieli 12 października wziąć urlop na żądanie lub przyjść do pracy ubrani na czarno. W ocenie Michała Bochenka, prawnika, pracownika, kierownika i dyrektora w jednostkach sektora finansów publicznych, w tym w ośrodku pomocy społecznej, pracownicy socjalni są bardzo źle wynagradzani. Demonstrujący złożyli w ministerstwie pismo, w ktorym Ogólnopolski Komitet Protestacyjny Pracowników Pomocy Społecznej po raz kolejny wzywa minister rodziny do podjęcia realnego i konkretnego dialogu ze stroną pracowniczą w zakresie zgłaszanych postulatów. Ich zdaniem zmiany te mogą i powinny odbyć się na drodze legislacyjnej poprzez wprowadzenie nowych przepisów m.in. w ustawie o pomocy społecznej, ustawie o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, rozporządzeniu o wynagradzaniu pracowników samorządowych oraz Kodeksie pracy.
Pracowników społecznych zatrudnia samorząd
Bartosz Marczuk zwrócił jednak uwagę, że rząd stara się dbać o pracowników opieki społecznej, choć do do zasady są oni pracownikami samorządów. -Odkąd rządzimy, w cudzysłowie, zmuszamy gminy, żeby asystentów rodziny zatrudniali na etatach – mówił Marczuk.
Pod koniec września z kolei Elżbieta Rafalska, minister rodziny, zachęcała wszystkich pracowników socjalnych i pracowników ośrodków pomocy społecznej do odwagi w dopominaniu się o wzrost wynagrodzeń. Rafalska, odnosząc się w tym tygodniu do protestu zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę, iż dotyczy on niskich wynagrodzeń pracowników socjalnych, ale ponownie podkreśliła, że to samorządy powinny zweryfikować swoją politykę płacową.
Według resortu pracy średnia wysokość wynagrodzeń pracowników socjalnych jest zróżnicowana terytorialnie. Z analizy średniej wojewódzkiej dla niektórych stanowisk wynika, że średnie wynagrodzenia brutto na stanowisku pracownik socjalny wynosi od 2475-2858, natomiast na stanowisku starszy pracownik socjalny od 2793-3268.