Prezydent Elbląga Grzegorz Nowaczyk (PO) pozwał w trybie wyborczym lokalny portal informacyjny za tekst Sebastiana Bona-Kuchejdy. Artykuł informował, że fińska firma Alteams Group zrezygnowała z otwarcia fabryki w Elblągu, ponieważ prezydent nie zdecydował się na przyznanie jej ulgi w podatku od nieruchomości. Z tego powodu, jak informował Bona-Kuchejda, firma zdecydowała się na realizację inwestycji w Lęborku.
"Grzegorz Nowaczyk poczuł się zniesławiony tą informacją" - poinformował PAP Łukasz Mierzejewski z biura prasowego elbląskiego magistratu, tłumacząc dlaczego prezydent zdecydował się na proces. Mierzejewski poinformował, że sąd w trybie wyborczym wydał wyrok korzystny dla Nowaczyka i zobligował portal do zamieszczenia sprostowania, przeproszenia prezydenta oraz usunięcia z portalu nieprawdziwych fragmentów artykułu pt. „300 miejsc pracy powstanie w Lęborku”.
Autor tekstu nie zrealizował na razie wyroku sądu i sporny tekst nadal można przeczytać w internecie.
"Podtrzymuję wszystkie tezy zawarte w tym tekście, dochowałem należytej staranności przy zbieraniu materiałów do artykułu" - powiedział PAP Sebastian Bona-Kuchejda i dodał, że przegrał wyłącznie dlatego, że sąd nie zgodził się na przesłuchanie wnioskowanych przez niego świadków (byli poza Elblągiem, dziennikarz chciał przesłuchać m.in. pracowników fińskiej firmy).
"Chciałem, by ta sprawa toczyła się w normalnym trybie, ale sąd się na to nie zgodził. Miałem zaledwie 1,5 godz. na przygotowanie się do procesu" - dodał dziennikarz.
Bona-Kuchejda w rozmowie z PAP zapowiedział, że już przygotowuje apelację od decyzji sądu w Elblągu i złoży ją w sobotę w gdańskim sądzie okręgowym.
W niedzielę w Elblągu odbędzie się referendum dotyczące odwołania prezydenta Nowaczyka i Rady Miasta. Inicjatorzy referendum zarzucają władzom miasta m.in. utratę zaufania publicznego i podejmowanie nietrafionych decyzji.
Aby referendum było ważne, do urn musi pójść co najmniej 3/5 osób, które brały udział w ostatnich wyborach władz gminy. By głosowanie było skuteczne, za odwołaniem musi opowiedzieć się nie mniej niż połowa głosujących.
"Oznacza to, że w głosowaniu nad odwołaniem Rady Miasta musiałoby wziąć udział ok. 22 tys. mieszkańców. W przypadku prezydenta, którego wybrano w II turze przy nieco niższej frekwencji, referendum będzie ważne, gdy zagłosuje 18 tys. osób" – powiedział wcześniej PAP dyrektor elbląskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego Adam Okruciński.
Od północy w Elblągu obowiązywać będzie cisza referendalna.
Jedyne skuteczne w tej kadencji samorządu referendum na Warmii i Mazurach odbyło się w Ostródzie, gdzie mieszkańcy odwołali burmistrza Olgierda Dąbrowskiego.