Czytaj też: Samorządy nie chcą uchodźców
Pismo do podkarpackich samorządowców, z pytaniem o możliwość ewentualnego przyjęcia uchodźców relokowanych i przesiedlonych, wysłała po koniec września – na prośbę resortu pracy i polityki społecznej – wojewoda podkarpacki.
Czytaj też: Śląskie samorządy deklarują przyjęcie uchodźców, ale chcą wsparcia
Jak poinformowała w poniedziałek Katarzyna Kwiatanowska-Rodkiewicz z biura prasowego wojewody podkarpackiego na 160 wysłanych pism odpowiedziało 28 gmin; żadna nie wyraziła gotowości przyjęcia uchodźców, z tym, że 11 gmin w ogóle nie podało przyczyn negatywnego stanowiska.
„Gminy nie miały obowiązku przekazywania odpowiedzi negatywnych” – wyjaśniła Kwiatanowska-Rodkiewicz. Dodała, że brak odpowiedzi od pozostałych samorządów traktowany jest także jako negatywne stanowisko w sprawie przyjęcia uchodźców.
Najczęściej podawanym powodem braku gotowości przyjęcia uchodźców są braki mieszkań socjalnych czy komunalnych, oraz problemy finansowe. Te przyczyny podał m.in. Dynów wyjaśniając brak deklaracji przyjęcia uchodźców. Włodarze tego miasta w odpowiedzi udzielonej wojewodzie zapewnili jednocześnie, że pozytywnie oceniają starania polskich władz w sprawie przyjęcia przez Polskę uchodźców.
Przyjęciem uchodźców nie są zainteresowane też władze Przemyśla. Rzecznik tamtejszego urzędu miasta Witold Wołczyk powiedział, że jednym z głównych powodów dla których miasto nie jest gotowe przyjąć uchodźców jest brak informacji o skali pomocy finansowej zarówno ze strony państwa jak i UE. Drugi powód to brak możliwości lokalowych.
„Nie mamy mieszkań dla mieszkańców miasta, a tym bardziej dla uchodźców. Kolejka oczekujących jest bardzo długa, niektórzy czekają nawet po 5-7 lat” – wyjaśnił Wołczyk.
O problemach lokalowych mówił też zastępca burmistrza podrzeszowskiej Boguchwały Piotr Klimczak (Boguchwała znalazła się wśród tych samorządów, które nie odpowiedziały na pismo wojewody).
Przypomniał, że wiele lat temu w gminie przyjęto rodzinę z Kazachstanu, która się usamodzielniła, wybudowała własny dom, a ich dzieci założyły już własne rodziny.
„Dwa lata temu też mieliśmy wolę (udzielania pomocy) i opracowaliśmy program. Jednak sposób dofinansowania ze strony państwa jest tak mizerny, że w zasadzie cały program pomocy musielibyśmy zrealizować sami, a nas nie stać na to” – wyjaśnił Klimczak.
Z kolei miasto Krosno zapewniło, że solidaryzuje się z ideą pomocową, „ale ma świadomość, iż deklaracja pomocy humanitarnej wiąże się z odpowiedzialnością w sferze jej realizacji, podkreślając, iż tego rodzaju przedsięwzięcie wymaga rozwiązań systemowych, w tym zapewnienia dużego wkładu finansowego”.
Gminy wskazywały także na duże bezrobocie i związaną z tym niemożność zapewnienia stałych miejsc pracy uchodźcom. Jak wyjaśniały praca pomogłaby w ich aktywizacji zawodowej i szybszym przystosowaniu się do życia w naszym kraju.
Ten argument wysunął m.in. Jarosław. Władze tego miasta wyraziły jednocześnie „zrozumienie trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się osoby zmuszone do opuszczenia swoich krajów w ucieczce przed wojną bądź innymi zagrożeniami”. Jednak – jak argumentowano - problemy mieszkaniowe i problemy na rynku pracy uniemożliwiają im zagwarantowanie godziwych warunków pobytu uchodźców.
Natomiast burmistrz Sokołowa Młp. Andrzej Ożóg uważa, że te powody podawane przez samorządy są drugorzędne. W jego opinii włodarze, prawdopodobnie ze względu na poprawność polityczną, nie chcą podawać prawdziwych przyczyn odmowy przyjęcia uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki.
„Ludzie się obawiają i nie chcą, żeby w pobliżu ich domów, w ich miejscowości zamieszkali muzułmanie. Boją się ze względu na ich odmienność kulturową, religijną. Zwłaszcza, jak się słyszy, że z takimi problemami zmagają się inne kraje europejskie, gdzie są duże grupy muzułmanów, jak Niemcy, Francja, Anglia” – mówił Ożóg.
Dodał, że mieszkańcy Sokołowa kategorycznie sprzeciwili się przyjęciu uchodźców. Takie opinie pojawiły się przede wszystkim na oficjalnym profilu urzędu gminy i miasta na Facebooku, ale także w rozmowach z mieszkańcami poszczególnych gmin. Ożóg zaznaczył, że nie było ani jednej pozytywnej opinii, ani jednego głosu "na tak" mieszkańców na temat przyjęcia uchodźców.
Zastrzegł jednocześnie, że nie ma takich negatywnych odczuć, jeżeli jest mowa o przyjmowaniu np. Polaków z ukraińskiego Donbasu.
Biuro prasowe wojewody podkarpackiego podkreśliło, że pytanie skierowane do samorządów miało charakter orientacyjny, a odpowiedzi nie są traktowane jako wiążące deklaracje. Zebrane informacje urząd przekaże do Departamentu Pomocy i Integracji Społecznej MPiPS, „jako odpowiedź na zapytanie”.(PAP)