Śledczym nie udało się ustalić, kto jest odpowiedzialny za zgromadzenie niebezpiecznych materiałów na terenie fabryki. W trakcie śledztwa przesłuchano byłych pracowników zakładów i osoby z kadry kierowniczej. "Żadna z osób nie wskazała, że ktoś celowo gromadził nitrocelulozę w miejscu do tego nieprzeznaczonym" - wyjaśniła naczelnik wydziału I śledczego Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Duszyk. Dodała, że m.in. na tej podstawie prokuratura podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa w związku z niewykryciem sprawców.
Sprawą znaleziska niebezpiecznych materiałów w Pionkach prokuratura zajęła się w grudniu 2015 r. Po doniesieniu złożonym przez burmistrza miasta, prokurator wszczął śledztwo w sprawie zgromadzenia bez wymaganego zezwolenia i pozostawienia w miejscu do tego nieprzeznaczonym materiałów wybuchowych w postaci nitrocelulozy.
W 2011 i 2012 r. na terenie zakładu w Pionkach w wyniku wybuchu niebezpiecznych materiałów zginęły trzy osoby. Wtedy miasto otrzymało na utylizację wykrytych wówczas 240 ton niebezpiecznych materiałów łącznie 3 mln zł z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i Wojewódzkiego FOŚiGW. W trakcie prac znaleziono kolejne ok. 700 ton nitrocelulozy.
W styczniu Rada Miasta w Pionkach zgodziła się na zaciągnięcie pożyczki wysokości 1,7 mln zł na utylizację niebezpiecznych materiałów.
W kwietniu miasto ogłosiło przetarg na "likwidację bomby ekologicznej", czyli usunięcie i unieszkodliwienie nitrocelulozy w ilości ok. 671 ton. 80 proc. kosztów ma pokryć NFOŚiGW. Do przetargu stanęły trzy firmy. Najtańszą ofertę za 7,4 mln zł złożyło Mesko ze Skarżyska-Kamiennej.
Zakłady Tworzyw Sztucznych Pronit-Pionki (ZTS Pronit) wywodzą się z powstałej w 1923 r. Państwowej Wytwórni Prochu i Materiałów Kruszących (PWPiMK). Początkowo Państwowa Wytwórnia Prochu produkowała głównie materiały wybuchowe na potrzeby polskiej armii. Po II wojnie światowej zakład rozszerzył asortyment. Rozpoczęto produkcję tworzyw sztucznych, klejów i polichlorku winylu. Utworzono też tłocznię płyt gramofonowych. W 2000 r. sąd ogłosił upadłość zakładu, powołano syndyka masy upadłościowej, pracę straciło około 1,5 tys. osób.
(PAP)