Palikot zorganizował w piątek konferencję prasową przed siedzibą Urzędu Dzielnicy Warszawa Śródmieście.
"Podobnie jak premier Donald Tusk i marszałek Grzegorz Schetyna jestem +słoikiem+, czyli spędzam większość swego życia w Warszawie, tu mieszkam, tu płacę rachunki za mieszkanie, tu robię zakupy, gotuję, ale nie jestem w Warszawie zameldowany, i postanowiłem wziąć udział w referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz" - oświadczył lider Ruchu Palikota.
Podkreślił, że procedura dopisania się do rejestru wyborców - osób uprawnionych do udziału w referendum - jest prosta i precyzyjnie opisana na stronach urzędu miasta, a odpowiedni dokument można pobrać w dzielnicy, w której się mieszka lub przez internet.
"Zachęcam więc wszystkich: i warszawiaków, i +słoiki+, i zameldowanych, i niezameldowanych do wzięcia udziału w referendum. Ale szczególnie tych, którzy nie są zameldowani i nie wszyscy być może zdają sobie z tego sprawę, jak to jest łatwe i proste, by wziąć udział w tym referendum" - powiedział Palikot.
Po konferencji lider RP sam złożył w Urzędzie Dzielnicy Warszawa Śródmieście odpowiedni wniosek o dopisanie do rejestru wyborców.
Palikot przekonywał także w piątek, że liczba osób, która weźmie udział w referendum, "to siła demokracji, jakość demokracji, to mandat do tej zmiany".
Eksperci z Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Warszawie wyjaśnili PAP, że osoby, które chciałyby wziąć udział w październikowym referendum w Warszawie muszą wystąpić z wnioskiem do Urzędu Miasta o dopisanie do stałego rejestru wyborców, na podstawie którego tworzone są spisy wyborców. Decydująca jest kwestia stałego zamieszkiwania. Urzędnicy mają trzy dni na wydanie decyzji o dopisaniu do rejestru wyborców lub odmowie.
Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy wzięli udział w wyborze odwoływanego organu czyli co najmniej 389 tys. 430 osób.