O objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym Dominika kilka dni temu do władz gminnych wystąpił śląski oddział NFZ oraz szpital, w którym mężczyzna był leczony. Dominik, który na początku września stał się ofiarą brutalnej napaści pracodawcy w miejscowości Podole k. Grójca (Mazowieckie), nie był w tym czasie ubezpieczony w NFZ, co oznacza, że musiałby zapłacić za swoje leczenie.
Na ubezpieczenie w takich sytuacjach przez władze gminne zezwala ustawa o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Mówi ona, że dokumentem potwierdzającym prawo do świadczeń opieki zdrowotnej może być decyzja wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, właściwego ze względu na miejsce zamieszkania świadczeniobiorcy.
Decyzję taką wydaje się na wniosek świadczeniobiorcy, a w przypadku stanu nagłego - na wniosek świadczeniodawcy udzielającego świadczenia opieki zdrowotnej, złożony niezwłocznie po udzieleniu świadczenia. Właśnie taki dokument zostanie wydany jeszcze w poniedziałek - powiedział rzecznik katowickiego magistratu Jakub Jarząbek. „Nie wiąże się to z żadnymi wydatkami z kasy miasta. Chodzi o formalność, która umożliwia NFZ refundację leczenia” - podkreślił Jarząbek.
Wyjaśnił, że Dominik spełnia warunki ubiegania się o takie zaświadczenie, bo osiąga bardzo niskie dochody. Ponieważ w jego sytuacji można mówić o nagłym przypadku, objęcie go ubezpieczeniem działa wstecz. Chodzi o okres od 3 do 15 września, kiedy Dominik był leczony. Od 16 września ubezpieczeniem dobrowolnie objęła go jego matka - wyjaśnił Jarząbek.
Dominik pojechał do Warszawy w poszukiwaniu zarobku. Pracował na czarno w firmie budowlanej. Gdy od pracodawcy nie mógł wyegzekwować wypłaty, zagroził, że doniesie do Państwowej Inspekcji Pracy. Wtedy szef wraz z innym mężczyzną wywiózł go do lasu. Tam oprawcy najpierw kazali mu wykopać grób, a potem brutalnie pobili. Mężczyzna miał odcięte cztery palce oraz liczne rany kłute.
Sprawcom okaleczenia, 29-letniemu Szymonowi F. właścicielowi firmy, w której pracował mężczyzna i 21-letniemu Mateuszowi R., postawiono zarzuty.
Historia Dominika zbulwersowała opinię publiczną. Związkowcy i politycy zapowiedzieli zorganizowanie pomocy finansowej i prawnej dla poszkodowanego oraz bezpłatną infolinię dla każdego, kto ma problemy w miejscu pracy.