19 października br. wchodzi w życie nowelizacja ustawy z dnia 29 stycznia 2004 r. - Prawo zamówień publicznych (Dz. U. z 2013 r. poz. 907), która ma doprowadzić do zatrudniania na umowę o pracę osób pracujących przy realizacji zamówień. Ponadto nowe regulacje mają przełamać dyktat najniższej ceny i poprawić jakość zamówień. Jak pisze "Rz", część ekspertów podchodzi do tego z rezerwą.
– Przewrotu kopernikańskiego w zamówieniach nie będzie – mówi Janusz Niedziela, prezes Centrum Zamówień Publicznych.
Teraz zamawiający będzie miał możliwość wprowadzenia warunku, by wykonawca zatrudniał na etacie tych, którzy będą realizować zamówienie. To jednak będzie leżało w gestii zamawiającego.
– Czy zamawiający będą stawiali taki warunek? Raczej nie są zainteresowani formą zatrudniania osób pracujących przy realizacji zadań. Wprowadzenie przepisu to skutek walki z tzw. śmieciówkami, jestem jednak sceptyczny co do jego skuteczności – ocenia mecenas Niedziela.
Z kolei, Elżbieta Gnatowska, ekspert Instytutu Allerhanda, podkreśla, że przepis jest o tyle uzasadniony, że państwo ma do spełnienia misję społeczną i powinno promować dobre praktyki.
– Jeśli chce przeciwdziałać negatywnym zjawiskom, takim jak umowy śmieciowe, powinno samo dać przykład – przypomina Gnatowska. I dodaje, że firmy zatrudniające pracowników zazwyczaj bardziej dbają o ich rozwój zawodowy.
Tomasz Czajkowski uważa, że przepis może i jest słuszny, ale jednocześnie ma wątpliwości co do tego, czy będzie szeroko stosowany.
Ponadto, nowela p.z.p. ma odwrócić trend rozstrzygania przetargów jedynie na podstawie ceny. Po zmianach zamawiający mogą stosować kryterium cenowe jako jedyne tylko wtedy, gdy przedmiot zamówienia jest powszechnie dostępny i ma ustalone standardy jakościowe.
Elżbieta Gnatowska podkreśla, że ta zmiana będzie wymagała większego profesjonalizmu od osób zajmujących się zamówieniami. Mowa tutaj przede wszystkim o wiedzy na temat produktów i usług zamawianych przez daną instytucję, której niestety niejednokrotnie brakowało.
Źródło: www.rp.pl