Firmy walczące o publiczne kontrakty, gdy nie wygrają w przetargu mogą skorzystać z przysługującego im środka ochrony prawnej, jakim jest odwołanie. Aby jednak skutecznie skorzystać z prawa do wniesienia odwołania, trzeba pamiętać, że w systemie zamówień publicznych panują inne zasady wnoszenia odwołań niż w postępowaniu cywilnym, karnym czy administracyjnym. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", rozbieżności te dotyczą terminów na wnoszenie środków odwoławczych i procedur ich wnoszenia.

W postępowaniu karnym czy cywilnym decyduje data stempla pocztowego. Nawet, jeśli odwołanie trafia do organu po czasie na jego wniesienie - nie ma to znaczenia. Wystarczy, że stempel pocztowy na kopercie zawierającej odwołanie ma datę, w której zgodnie z prawem możliwe jest wniesienie odwołania.

To jednak nie znajduje zastosowania w zamówieniach publicznych. Dlatego Krajowa Izba Odwoławcza odrzuca wszystkie odwołania, które fizycznie wpływają do niej np. za pośrednictwem poczty, już po upływie terminu do wniesienia odwołania. Wiele firm się na to nie godzi i odwołuje się do sądu. Jak się okazuje, to nic nie zmienia.

Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 7 lutego 2014 r. wskazał, że do zachowania terminu do wniesienia odwołania od czynności zamawiającego nie ma znaczenia dzień oddania odwołania w polskiej placówce pocztowej operatora publicznego. Przed terminem wyznaczonym na wniesienie odwołania musi ono bowiem zostać skutecznie doręczone do Krajowej Izby Odwoławczej. Jeżeli nastąpi to już po tym terminie, to KIO ma prawo odrzucenia odwołania jako wniesionego po terminie.

Zdaniem sędziów SN przepisy nie pozostawiają wątpliwości, że pięciodniowy termin z art. 182 ust. 1 pkt 2 p.z.p. na wniesienie odwołania od czynności zamawiającego zostaje przerwany wyłącznie w dniu dostarczenia przesyłki z odwołaniem do siedziby KIO.

Uchwała Sądu Najwyższego z 7 lutego 2014 r. (III CZP 90/13)

Źródło: Rzeczpospolita