Powódź, przez którą w ostatnim czasie domy tysięcy ludzi zostały zalane, obnażyła braki w obowiązującym prawie. Wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński wyjaśnia, dlaczego wciąż zdarza się, że budynki stawiane są w zbyt bliskiej odległości od rzek oraz przedstawia nowe przepisy, które mają być rozwiązaniem obecnej sytuacji.
 
Jak informuje wiceminister, ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym nakazuje uwzględnienie w miejscowych planach zagospodarowania obszarów zagrożonych powodzią. Oczywiście zabudowa mieszkalna w takich miejscach jest zabroniona. Problem jednak w tym, że sporządzenie planu wymaga dużych nakładów finansowych, dlatego też władze lokalne decydują się na ten krok jedynie w przypadku terenów inwestycyjnych, gdy jest szansa, że wydatek ten się zwróci. Bardzo rzadko zatem gminy sporządzają plany zagospodarowania przestrzennego dla terenów powodziowych.
 
Rozwiązaniem tej sytuacji ma być rządowa nowelizacja ustawy - Prawo wodne, która przewiduje obowiązek sporządzenia planów ryzyka przeciwpowodziowego. Odpowiedzialne za stworzenie tych planów byłyby rejonowe zarządy gospodarki wodnej.
 
Kolejnym aktem, będącym odpowiedzią na dotychczasowe problemy, jest sporządzony przez Ministerstwo Infrastruktury projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Zgodnie z nowym rozwiązaniem, gmina zobowiązana będzie do uwzględnienia w planach miejscowych planów ryzyka przeciwpowodziowego. W przypadku gdy na podstawie mapy ryzyka przeciwpowodziowego zostanie wyznaczony obszar zagrożony powodzią, gmina zobligowana będzie do zmiany obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
 
 
Opracowanie: Karol Kozłowski, RPE WKP
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 19 maja 2010 r.