Rezygnacja z rezygnacji z obowiązku meldunku, czyli jak przekonać Premiera
Z projektu nowej ustawy o ewidencji ludności wynika, że deklaracja Premiera likwidacji obowiązku meldunkowego została w parlamencie zredukowana do zniesienia opisanych wyżej sankcji karnych za niedopełnienie tegoż obowiązku, co jest założeniem samym w sobie kuriozalnym. Olbrzymi aparat urzędniczy (przypuszczalnie ok. 5-7% pracowników samorządowych zajmuje się wyłącznie zadaniami związanymi z ewidencją ludności) ma realizować gigantyczne zadanie polegające na śledzeniu ruchu migracyjnego bez jakiegokolwiek instrumentu egzekucyjnego. Już w chwili obecnej obowiązek meldunkowy realizowany jest niechętnie, a bez sankcji stanie się wyłącznie pobożnym życzeniem. Biorąc pod uwagę znaną każdej szkole zarządzania zasadę, że niekompletna albo nieprawdziwa informacja jest gorsza od jej braku w ogóle, przyjęcie proponowanego rozwiązania jest błędem, który jeżeli zostanie przyjęty będzie musiał być skorygowany w przyszłości.
Pozostawienie dotychczasowych rozwiązań dotyczących sankcji karnych również nie wchodzi w grę. Sankcje powinny dotykać wyłącznie osób, które nie realizują zapisanych w ustawie obowiązków. Nie może być mowy o karaniu administratorów czy dozorców domów nie mówiąc o sołtysach na wsi za nieskładanie „donosów”.
Analizując przebieg procesu legislacyjnego zgłoszonego w lipcu 2008 r. rządowego projektu ustawy o ewidencji ludności odnosi się wrażenie, że pod naciskiem lobby urzędniczego reprezentującego wszelkiej maści urzędy centralne, przerażone widmem utraty bazy danych stanowiących podstawę ich czynności administracyjnych, których prowadzenie bez instrumentu lokalizacji człowieka byłoby niemożliwe, a tym samym wymuszałoby konieczność tworzenia przez nich własnych baz danych - dokonało zabiegu mającego na celu uśpienie czujności Premiera świadomego powszechnej akceptacji dla swojego pomysłu. Autorzy projektu zaproponowali likwidację meldunku ale dopiero z dniem 31 grudnia 2013 r. (art. 74 ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych ). Trudno nie zauważyć, że wyznaczona data wybiega poza czas trwania obecnej kadencji parlamentu a tym samym poza kadencję Donalda Tuska. Trudno również nie zwrócić uwagi, że pakiet przepisów dotyczących zniesienia meldunku został zredagowany w sposób umożliwiający pozostawienie obowiązku meldunkowego jednym delikatnym „zabiegiem” legislacyjnym. Ponadto jaki jest sens wprowadzania tak gruntownych zmian jeżeli po trzech latach meldunek ma zostać zniesiony.
Ze sprawozdania Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych wynika, że niespodziewanie na odsiecz zaniepokojonym urzędom przyszła posłanka PiS, Grażyna Gęsicka, zgłaszając już teraz wniosek o skreślenie z projektu właśnie pakietu (art. 74-78) dotyczącego likwidacji meldunku z końcem 2013 r. Czy zgłoszona przez posłankę poprawka zakończy dyskusję nad rezygnacją z meldunku, czy też okaże się „niedźwiedzią przysługą” i na nowo obudzi determinację Premiera okaże się niebawem podczas III czytania ustawy w Sejmie.
Co prawda pomysł likwidacji obowiązku meldunkowego jest dalece dyskusyjny. Być może Premier również został przekonany, że korzyść wizerunkowa byłaby okupiona zbyt dużymi kosztami wynikającymi np. z konieczności zrewolucjonizowania niektórych urzędów administracji opierających swoją działalność na gminnych zbiorach ewidencji ludności. Okazuje się, że w krajach Unii Europejskiej, podejście do meldunków nie jest jednolite. W Wielkiej Brytanii, Estonii, Danii, Szwecji oraz Francji meldunek nie obowiązuje. Obywatele francuscy muszą jedynie zgłosić w odpowiednim urzędzie miejsce swojego rzeczywistego zamieszkania. Na przeciwnym biegunie są Niemcy i Belgowie. W Niemczech obowiązek meldunkowy należy dopełnić w ciągu siedmiu dni od daty przyjazdu do innego miejsca niż stały adres zameldowania, zaś w Belgii w ciągu ośmiu dni od daty przyjazdu. (Źródło: Gazeta Prawna z 16 kwietnia 2008 r. Ewa Matyszewska, Adres zameldowania zniknie z dowodu osobistego).
Uwagi do projektu nowej ustawy
Projekt ustawy o ewidencji ludności rozpatrywany w Sejmie w części dotyczącej obowiązku meldunkowego obywateli polskich zawiera kilka szczegółowych rozwiązań, do których warto się ustosunkować.
[Definicja meldunku] Szkoda, że twórcy projektu nie pokusili się o proste i zrozumiałe zdefiniowanie zameldowania, podkreślając jego funkcję, a poprzestali na modyfikacji zapisów dotychczasowej ustawy, cyt.: „Zameldowanie na pobyt stały lub czasowy służy wyłącznie celom ewidencyjnym i ma na celu potwierdzenie faktu pobytu osoby w miejscu, w którym się zameldowała.” (art. 28 ust. 4 ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych ). Dualistyczne określenie celu, raz w znaczeniu „odnotowania w ewidencji”, a drugi raz jako potwierdzenie, że rzeczywiście przebywamy pod adresem, pod którym się zameldowaliśmy jest nielogiczne i niestylistyczne. Meldujemy się, aby potwierdzić, że przebywamy w miejscu, w którym się zameldowaliśmy!?
Zdaniem autora zameldowanie (się), polega na poinformowaniu organu gminy o przebywaniu (zamieszkaniu) na terenie tej gminy pod konkretnym adresem w celach ewidencyjnych. Odpowiednie sformułowanie definicji mogłoby mieć wpływ na zmianę dotychczasowego postrzegania zameldowania jako nakazu (policyjnego) na bardziej pozytywne, jako czynności porządkowej wg zasady „mieszkam, więc się melduję” albo inaczej „informuję gdzie mieszkam”.
[Meldunek czasowy] Dowodem, że twórcy projektu ustawy nigdy nie brali na poważnie deklaracji Premiera i nie zamierzali (zamierzają) zrezygnować z utrzymywania biurokratycznej machiny meldunkowej jest propozycja utrzymania obowiązku meldowania się i wymeldowania w miejscu pobytu czasowego. W tym przypadku można w ciemno stwierdzić, że jeżeli istnieje jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla utrzymania meldunku czasowego to na pewno korzyści tj. oszczędności uzyskane dzięki jego zniesieniu przewyższą koszty. Utrzymywanie obowiązku meldunku przy braku sankcji za jego niedopełnienie spowoduje jego powszechne ignorowanie ze szkodą dla autorytetu państwa.
[Zgoda właściciela lokalu na zameldowanie] Zapisany w art. 28 ust. 2 projektu wymóg, wg którego obywatel dokonujący zameldowania przedstawia potwierdzenie pobytu w lokalu, dokonane przez właściciela lub inny podmiot dysponujący tytułem prawnym do lokalu na formularzu zgłoszenia pobytu oraz do wglądu, dokument potwierdzający tytuł prawny do lokalu tego właściciela lub podmiotu, przy braku sankcji za niedopełnienie obowiązku meldunkowego,
skutkuje tym, że dysponent lokalu de facto będzie decydował czy ktoś zostanie „u niego” zameldowany, czy nie. Po prostu nie podpisze formularza.
Meldunek powinien mieć charakter autonomicznego oświadczenia składanego przez zainteresowanego. Gwarancją nienadużywania swobodnego korzystania z prawa meldowania się pod wskazanym adresem powinny być odpowiednie przepisy karne. Zaproponowane rozwiązanie o tyle dziwi, że powstało równolegle obok inicjatywy Nadzwyczajnej Komisji „Przyjazne państwo” zmierzającej do ograniczenia roli zaświadczenia na korzyść oświadczenia. Żądanie potwierdzenia pobytu przez dysponenta lokalu, jak również okazania dokumentu potwierdzającego tytuł prawny do lokalu nosi znamiona klasycznego zaświadczenia.
Ireneusz Krześnicki
Przydatne materiały:
Ustawa z dnia 10 kwietnia 1974 r. o ewidencji ludności i dowodach osobistych (Dz. U. 2006 r. Nr 139, poz. 993 ze zm.)
Pisaliśmy o tym również:
Nowa ustawa, stary meldunek (cz. 1)
___________________________________________________________________________________________________________________
Zachęcamy do zapoznania się z książką Magdaleny Tabernackiej pt.,,Negocjacje i mediacje w sferze publicznej",. W książce przedstawiono prawne, społeczne i psychologiczne uwarunkowania podejmowania negocjacji i mediacji w sferze publicznej, czyli w obszarze działań władzy wykonawczej, jak również sądowniczej i ustawodawczej.
Książka dostępna jest w ofercie internetowej księgarni profinfo.pl