Problem zapewnienia odpowiedniej ilości mieszkań socjalnych i schronisk dotyka niemal wszystkie jednostki samorządu terytorialnego. Jednak pomimo zapewnionego wsparcia finansowego ze strony rządu, gminy nie spieszą się z rozpoczęciem tego typu inwestycji.
Pomimo, że rządowe dofinansowanie budowy mieszkań socjalnych dla najbiedniejszych wyniesie w tym roku rekordowe 120 mln zł, to do 31 marca do Banku Gospodarstwa Krajowego wpłynęło jedynie 20 podań. Nawet biorąc pod uwagę, że ostateczna liczba zgłoszeń będzie większa (duża liczba samorządów wysyłała swoje aplikacje w ostatniej chwili) na poprawę zeszłorocznych wyników nie ma co liczyć. Rok temu podań wpłynęło 58, natomiast w 2009 r. aż 234 (po badaniu wiarygodności pozostało 197). Słabnące z roku na rok zainteresowanie gmin potwierdza tylko, że samorządy nie wyszły dobrze na tego typu inwestycjach.
Sytuacji tej nie można tłumaczyć jedynie pogarszająca się ogólną kondycją finansową samorządów, które pomimo szacowanego na 50 mld zł zadłużenia z powodzeniem inwestują na innych polach. Natomiast na budowę komunalnego lokalu socjalnego czy noclegowni ze swoich budżetów nie potrafią wygospodarować nawet kilkuset tysięcy złotych.
Według Bolesława Białowąsa z BGK wiele gmin do udziału w konkursie o dotacje zniechęca oprócz braku środków własnych, niepewność co do możliwości uzyskania finansowego wsparcia i procedura. Samorząd, który chce dostać pieniądze, musi mieć już pozwolenie na budowę, gotowe kosztorysy, umowy wstępne z wykonawcami. – Przygotowanie takiej dokumentacji wymaga czasu, pieniędzy i fachowej wiedzy – mówi Białowąs. – W praktyce jednak nie wszystkie samorządy radzą sobie z tym w sposób właściwy.
Istotnym czynnikiem hamującym budowę mieszkań socjalnych jest także brak wsparcia społecznego na tego typu inwestycje. W obliczu narastających problemów choćby związanych z likwidacją placówek oświatowych opinia społeczna jasno daje do zrozumienia, że samorządowe fundusze nie powinny być przeznaczane na pomoc osobom z problemami.
Przeciwni są również najemcy socjalni, którzy tak jak to miało miejsce w Radomiu, atakują gminę zarzucając jej, że wyrzuciła ich do getta na obrzeżach miasta. Ponadto część oddanych do użytku w 2010 r. mieszkań z budynku socjalnego przy ul. Marii Gajl jest już zdewastowanych do tego stopnia, że wymaga generalnego remontu.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna