Komisja w ciągu 10 dni musi podjąć ostateczną decyzję o zarejestrowaniu kandydatów lub przedstawić umotywowaną odmowę rejestracji - pisze agencja i wymienia nazwiska ośmiu osób, które znalazły się w kolejnej turze.
Jest wśród nich też dotychczasowy mer Siergiej Sobianin, który w czerwcu złożył dymisję na ręce prezydenta Putina, prosząc go jednocześnie o zgodę na udział w przedterminowych wyborach na ten urząd. Decydując się na przedterminowe wybory Sobianin, którego kadencja formalnie upływała w październiku 2015 roku, zaskoczył potencjalnych rywali, poważnie zmniejszając ich szanse na przeprowadzenie pełnowartościowej kampanii.
Wśród ośmiu potencjalnych kandydatów, których dokumenty przyjęła komisja wyborcza, znalazł się 36-letni opozycjonista Aleksiej Nawalny - adwokat, bojownik z korupcją i bloger. Nawalny to jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Putina na Kreml.
Stosowne dokumenty złożył w środę. Nie wiadomo jednak, czy uda mu się wystartować we wrześniowych wyborach, ponieważ jest oskarżony o spowodowanie wielkich strat w jednej z kontrolowanych przez państwo spółek w obwodzie kirowskim. Prokurator zażądał już dla Nawalnego sześciu lat więzienia, a wyrok ma zapaść 18 lipca. Sam Nawalny odrzuca oskarżenia i twierdzi, że chodzi o usunięcie go ze sceny politycznej jako potencjalnego rywala prezydenta Putina.
Wrześniowe głosowanie na mera Moskwy to pierwsze od 10 lat bezpośrednie wybory szefa stołecznych władz. Decydując się na przyspieszone wybory Sobianin chce wzmocnić swoją legitymację do sprawowania władzy. Mer wybrany w powszechnym głosowaniu to bowiem politycznie znacznie więcej niż mer z nominacji. Dziennik "Moskowskij Komsomolec" zauważył, że ordynując Moskwie z zaskoczenia przedterminowe wybory mera, Kreml chce "ograć opozycję na jej boisku". Wiadomo bowiem, że stolica jest jednym z bastionów przeciwników Putina.