Prawo o ruchu drogowym opisuje ponad 400 znaków. Od 2 grudnia doszły kolejne, m.in. informujące o punktach ładowania pojazdów elektrycznych, zapowiadające zbliżający się pas wyłączenia na drodze ekspresowej, a także wprowadzające zbiorcze tablice informacyjne. Do tego dochodzą znaki drogowe będące inwencją lokalnych zarządców dróg, ostrzegające np. przed spadającymi kasztanami, spacerującymi jeżami, kicającymi wiewiórkami lub kaczkami, które mogą nagle wtargnąć na drogę. To wszystko nie sprzyja koncentracji.
- Uwaga kierowcy jest odpowiedzialna za selekcję informacji i bodźców płynących z otoczenia, a kierowca jest narażony na nadmiar tych bodźców. Musi obserwować drogę, pobocze, zwracać uwagę na znaki drogowe. Nadmierna ich liczba uniemożliwia właściwą percepcję kierującego i może spowodować dekoncentrację - mówi Anna Brzozowska, psycholog transportu z Zamościa. Dodaje też, że trzeba pamiętać, że kierowca oprócz znaków drogowych bombardowany jest też dużą liczbą przydrożnych reklam, często mrugających.
- Nagromadzenie wielu bodźców w krótkim czasie może doprowadzić do pominięcia ważnych informacji przez system poznawczy kierowcy i jest niebezpieczne z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zmieniające się na krótkich dystansach drogi limity prędkości nie tylko nie powodują poprawy przestrzegania przepisów, ale wręcz dają efekt odwrotny, postrzegania znaków jako niepotrzebnych, nie wnoszących istotnej informacji do procesu prowadzenia pojazdu. Problem zauważalny jest szczególnie na tych drogach, gdzie w wyniku kolejnych zmian powstają nowe ograniczenia, a starsze znaki nie są sprawdzane i usuwane z drogi – potwierdza dr inż. Mikołaj Kruszewski, z Centrum Telematyki Transportu Instytutu Transportu Samochodowego.
Czytaj także: Uwaga jeż na drodze – znak nielegalny, ale pożyteczny
Znak, tak na wszelki wypadek
Często zdarza się, że wiele znaków drogowych sąsiaduje ze sobą na bardzo bliskiej odległości. Szczególnie w obszarze zabudowanym, tam, gdzie krzyżuje się kilka rodzajów dróg (gminne, powiatowe, wojewódzkie i krajowe) zarządzanych przez różnych zarządców. Wiele znaków jest też sprzecznych z organizacją ruchu. Stawiane są przez zarządcę drogi tak na wszelki wypadek, aby gdy dojdzie do zdarzenia drogowego nie postawić mu zarzutu zaniedbania. Bywa, że znaki zasłaniają inne znaki, a niektóre wykluczają się.
- Jakiś czas temu jechałem trasą Łomianki – Warszawa. Na pewnym odcinku drogi był znak ograniczający prędkość pojazdów osobowych do 40 km/h, znak ograniczający prędkość samochodów ciężarowych do 70 km/h i kolejny zakazujący wyprzedzania samochodom ciężarowym samochodów osobowych. To nie absurd? Mam w kolekcji zdjęcia skrzyżowań oznaczonych: nakaz skrętu w prawo i jednocześnie zakaz skrętu w prawo – przytacza przykłady Wojciech Piaseczny, biegły sądowy z zakresu ruchu drogowego.
Wskazuje, że plagą są też znaki nieważne. Od 1 czerwca zmieniły się przepisy ruchu drogowego, które ujednoliciły limit prędkości w terenie zabudowanym do 50 km/h, bez względu na porę dnia. Tymczasem, w wielu miejscach wciąż są znaki określające, że na danym obszarze obowiązuje strefa ograniczenia prędkości do 50 km/h i odwołujące to ograniczenia. - A przecież zgodnie z przepisami zarządca drogi raz na 6 miesięcy ma obowiązek zrobić przegląd oznakowania stałego. Takich kwiatków można znaleźć wiele – mówi Wojciech Piaseczny.
Czytaj także: Nowe znaki informują gdzie naładować pojazd elektryczny
Znak można upchnąć co 10 metrów
Przepisy rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach nie określają wprost maksymalnej liczby pionowych znaków drogowych, jakie można ustawić na kilometrze drogi. Określają jednak minimalne odległości pomiędzy nimi.
- na drogach o dopuszczalnej prędkości powyżej 90 km/h minimalna odległość pomiędzy znakami to 50 metrów,
- na drogach o dopuszczalnej prędkości powyżej 60 km/h – 20 m,
- na pozostałych drogach następny znak może być umieszczony w odległości co najmniej 10 metrów.
Jednocześnie przepisy pozwalają na umieszczenie nawet trzech znaków na jednym słupie, ale maksymalnie dwóch np. w kombinacji ze znakiem "ustąp pierwszeństwa”.
Czytaj w LEX: Kucharski Dominik, Podhorodecki Wiesław, Organizacja ruchu na drogach wewnętrznych >
Do tematu zastopowania „znakozy” na polskich drogach podchodzono już kilkakrotnie. W 2014 roku Najwyższa Izba Kontroli zwróciła uwagę na to, że wiele znaków ustawionych jest przypadkowo, za gęsto. Rok później ruszył nawet pilotaż przeglądu oznakowania drogowego w Bydgoszczy. Po monitoringu ponad pół tysiąca kilometrów dróg zebrano 500 uwag dotyczących niewłaściwego oznakowania. I na pilotażu się skończyło.
- Niestety, piętą achillesową dróg publicznych jest brak spójności w zakresie oznakowania dróg pomiędzy różnymi zarządcami dróg, nadmierność znaków drogowych oraz potrzeba stosowania nowoczesnych systemów zarządzania ruchem. A to często skutkuje brakiem zaufania kierowców do tego oznakowania - potwierdza Tomasz Żuchowski, p.o. generalnego dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad.
Sprawdź w LEX: Do kogo należy obowiązek usytuowania tablicy kierunkowej z numerem posesji przy zjeździe z drogi gminnej na drogę wewnętrzną? >
Cena promocyjna: 38.7 zł
|Cena regularna: 129 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 90.3 zł
GDDKiA powołała forum ekspertów
Tym razem za problem zebrała się Główna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Powołała forum ekspertów i instytucji, w której znaleźli się przedstawiciele m.in. Komendy Głównej Policji, Instytutu Transportu Samochodowego, Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, Przemysłowego Instytutu Motoryzacji, WAT, GITD, politechnik z Warszawy, Krakowa i Gdańska. Forum ma wypracować rekomendacje dla Ministra Infrastruktury w zakresie nowych rozwiązań i wzorów dla znaków drogowych, urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i systemów zarządzania ruchem. Pierwsze rekomendacje mają zostać przedstawione już w przyszłym roku.
- Oznakowanie dróg musi być jednolite, intuicyjne i w pełni czytelne dla kierowców. Dlatego liczba komunikatów wysyłanych do użytkowników dróg, a tym samym liczba znaków, powinna być ograniczona do tych najbardziej istotnych. Konieczne jest wprowadzenie spójnych zasad dotyczących rozmiaru znaków drogowych, wielkości umieszczanych na nich liter i cyfr oraz stosowanej czcionki – mówi Szymon Piechowiak, zastępca dyrektora ds. komunikacji Biura Generalnego Dyrektora GDDKiA.
Sprawdź w LEX: Czy znaki drogowe można umieszczać po dowolnej stronie drogi dla rowerów i pieszych? >
Zdaniem ekspertów, potrzebne są też jednolite zasady dotyczące rozmiaru znaków drogowych, wielkości umieszczanych na nich liter i cyfr oraz stosowanej czcionki, szczególnie na drogach ekspresowych. A także zachowanie spójności pomiędzy tabelą ujętą w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach, dotyczącą wielkości liter i cyfr stosowanych na znakach drogowych pionowych, a szczegółowymi opisami konstrukcji tych znaków.
Czytaj w LEX: Plan organizacji ruchu w związku z realizacją budowy >
Uporządkowania wymaga też kwestia oznakowania turystycznego, w szczególności stosowanego na autostradach i drogach ekspresowych. Pojawiają się konkretne postulaty jak np. zmiana lokalizacji znaku E-22b (obiekt na samochodowym szlaku turystycznym) na autostradach i drogach ekspresowych. Dziś, zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem Ministra Infrastruktury, znak ten umieszcza się w odległości do 50 m przed skrzyżowaniem, na którym następuje zjazd do obiektu. A to może to powodować niebezpieczne sytuacje, np. gdy kierowca jadący drogą szybkiego ruchu, po zauważeniu znaku tuż przed zjazdem, postanowi dynamicznie zahamować lub wykonać manewr skrętu.
Przyszłością znaki zmiennej treści
Eksperci ruchu drogowego chcą też rozpowszechnić tzw. znaki zmiennej treści. To rozwiązanie jest nieocenione w okresowym regulowaniu ruchu, na przykład podczas weekendowych powrotów do dużych miast. Dla przykładu, w piątkowe popołudnia na drogach zlokalizowanych w sąsiedztwie dużych miast możliwe byłoby uruchomienie trzech wyjazdowych pasów ruchu i jednego wjazdowego (przy standardowym układzie 2+2). Natomiast podczas weekendowych powrotów do miasta, zwiększona zostałaby ich liczba w przeciwnym kierunku. To rozwiązanie można by także stosować podczas wypadków na ekspresówkach i autostradach wyświetlając informacje o ograniczeniu prędkości przy dojeździe do miejsca zdarzenia.
- Kwestia znaków zmiennej treści wymaga jednak prawnego uregulowania, aby znaki te były wiążące dla kierowców, bo dziś są tylko dla nich sugestią i informacją – wskazuje Szymon Piechowiak.