Z mediów społecznościowych korzysta coraz więcej Polaków. O ile jeszcze dwa lata temu było to 47 proc., to już w 2021 r. ponad 68 procent. Z raportu Digital 2021 wynika, że statystyczny obywatel w wieku 16-64 lata spędza w mediach społecznościowych średnio dwie godziny dziennie. Ta powszechność zjawiska wpływa też na instytucje publiczne. Trudno się więc dziwić, że i one zakładają swoje profile na Facebooku, w tym także urzędy gmin.

Czytaj więcej: Manczak Iryna: Media społecznościowe w działalności marketingowej miast >

Od tablicy ogłoszeń po promocję wójta

Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska zwraca uwagę na to, że obecność urzędów w social mediach nie została prawnie uregulowana. A wobec tego czy to dobrze, czy źle, że gmina udziela się na Facebooku? - pyta Katarzyna Batko-Tołuć w artykule zamieszczonym na stronie sieci obywatelskiej Watchdog. I odpowiada, że zazwyczaj w takich sytuacjach diabeł tkwi w szczegółach i intencjach. I to właśnie tym szczegółom przygląda się bliżej w swoim raporcie Watchdog.

Urzędowe fanpejdże są bowiem różne. Niektóre to tablice ogłoszeń dla mieszkańców, inne są bardziej forami dyskusyjnymi lub witrynami promocyjnymi, mającymi przekonać, jak dobrym gospodarzem jest wójt czy burmistrz.

Czytaj też: Pietraszek Marcin, Jak social media zmieniły obsługę klienta? >

- Skąd biorą się tak duże różnice w prowadzeniu fanpejdży władz lokalnych? Z braku jakichkolwiek regulacji, które mówiłyby o obecności publicznych instytucji w mediach społecznościowych. Można mieć wątpliwości, czy urzędy powinny prowadzić oficjalną działalność w mediach społecznościowych. Ta luka powoduje, że osoby administrujące gminnym kontem na FB mogą nie tylko realizować za jego pośrednictwem kampanię wyborczą wójta czy dyskredytować opozycję, ale też blokować niewygodne komentarze – czytamy we wstępie do raportu.

Czytaj też: Social media w administracji samorządowej na przykładzie powiatów województwa kujawsko-pomorskiego >

Dobry gospodarz ruszył z inwestycjami

Skoro o „diable w szczegółach” mowa, to przy braku regulacji prawnych odnośnie obecności gmin w  social mediach, do tej sytuacji jak ulał pasuje  przysłowie „Hulaj dusza, piekła nie ma”. Urzędy mogą publikować takie treści, jakie uznają za stosowne. Mogą na przykład za pomocą konta na FB budować odpowiedni wizerunek włodarzy, dzieląc się jedynie wyselekcjonowanymi informacjami. Mogą też blokować użytkowników czy ukrywać komentarze pod postami, czyli dowolnie zarządzać informacją i reglamentować dostęp do niej. A to już godzi w prawo obywateli do informacji. Dlatego od kilku lat uważnie przyglądamy się mediom społecznościowym gmin – pisze na stronie Watchdoga Martyna Bójko.

Czytaj też: Działalność JST na profilach w mediach społecznościowych - aspekty prawne >

Jeśli już o wizerunku włodarza gminy mowa, to jak sprawdziliśmy, w jednej z gmin w powiecie tomaszowskim, ów wizerunek budowany jest szczególnie pracowicie. I tak np. poza ilustracją z informacją o zbliżającym się wydarzeniu, wójt osobiście o nim przypomina. Odnotowuje się, że wójt podpisał taką to, a taką umowę, że uczestniczył w spotkaniu wyjazdowym, że „jak na dobrego gospodarza przystało, ruszył z inwestycjami gminnymi”, że ogłasza konkurs itd.

Na gminnym fejsbuku wójtów przypominał nawet o zmianie czasu z zimowego na letni. Co zyskało uszczypliwy komentarz: „Odkrycie iście kopernikańskie. Dziękujemy i żywimy taką nadzieję, iż czas zmieni się również w innych gminach powiatu, a nawet w województwie lubelskim. A jeśli opatrzność pozwoli to i w kraju”. Komentarz nie został usunięty.  

Czytaj też: Staż burmistrza na stanowisku a jego poglądy na zarządzanie gminą >

Informacja i promocja, gorzej z dyskusją

W 2021 r. Watchdog zapytał o gminne media społecznościowe (profile facebookowe gmin, prezydentów/burmistrzów/wójtów) wszystkie gminy w Polsce. Odpowiedziało niespełna 63 proc. gmin (1596 z 2477). Okazało 80 proc. gmin prowadzi swój profil na Facebooku z czego:

  • 76 proc. (1224) wskazało na funkcję informacyjną gminnego Facebooka,
  • 70 proc. ( 1128) zaznaczyło funkcję promocyjną,
  • 25 proc. (402) postrzega fejsbukowy profil gminy, jako dobre miejsce do kontaktu i interakcji z mieszkańcami,
  • 21 proc. (350) uważa, że posiadanie profilu ma ułatwić codzienny kontakt z mieszkańcami. Urzędnicy zwrócili również uwagę na to, że gminny profil na FB może być wykorzystywany do zamieszczania ogłoszeń i do działań edukacyjnych.

Gminy wskazały, że na Facebooka przygotowywane są różne treści, niekoniecznie pokrywające się z tym, co na stronie internetowej i w BIP. Tak deklaruje 60 proc. gmin. 9, 7 proc. twierdzi, że umieszczane są tam tylko informacje, które znalazły się wcześniej w BIP lub na stronie internetowej urzędu, a 5 proc. wskazuje Facebook jako pierwsze i najszybsze miejsce umieszczania informacji.

Przeczytaj także: WSA: Gmina musi poinformować, na jakich zasadach prowadzi profil na Facebooku>>

 

 

7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę

Mariola Szczęsna, burmistrz Lwówka Śląskiego stawia na funkcję informacyjną gminnego fejsbuka. Uważa, że to bardzo pożyteczne narzędzie. Traktuje go jak tablicę z ogłoszeniami, na której zamieszczane są istotne dla mieszkańców informacje.

- Nie interesuje mnie promowanie mojej osoby, nie bawię się w politykę i „wojenki” z tymi, którym coś z jakichś powodów się nie podoba i patrzą tylko jakby tu dać popalić burmistrzowi – podkreśla. Dodaje, że bardzo cieszą ją pozytywne komentarze dotyczące tego, co robi dla gminy. Z uwagą czyta negatywne, ale tylko te merytoryczne. - Nie toleruję hejtu, mowy nienawiści i obraźliwych komentarzy. Takie natychmiast usuwamy - zaznacza Szczęsna. Choć przyznaje, że komentarza, w którym nazwano ją „bucką ze wsi” nie usunęła. Za jakiś czas autor tego komentarza zresztą ją przeprosił. 

Czytaj też: Analiza zasad realizacji zadań z zakresu promocji gminy i powiatu w świetle orzecznictwa sądowego >

Burmistrz docenia też rolę gminnego fanpejdża jako miejsca do kontaktu z mieszkańcami, ale uważa, że trzeba tu jednak zachować pewien umiar. - Wielu ludziom się wydaje, że przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę siedzę na fejsbuku i czytam ich komentarze, że natychmiast powinnam na nie odpowiadać, a przecież chyba nie o to w tym chodzi. Po prostu nie mam na to czasu. Zresztą wiele spraw wymaga załatwienia drogą administracyjną, a nie komentarzem na fejsbuku - zaznacza burmistrz Mariola Szczęsna.

 

Cena promocyjna: 25.8 zł

|

Cena regularna: 129 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 38.7 zł


Bez określonych zasad i regulaminów z banem od wójta

Na pytanie o to, czy zasady korzystania przez gminę lub miasto z Facebooka zostały poprzedzone dyskusją mającą odzwierciedlenie w jakichś dokumentach odpowiedziało 1265 gmin, ponad 90 proc. z nich przyznało, że nie przeprowadziło żadnej dyskusji wokół zasad korzystania przez gminę z FB.  Zaledwie 3 proc. urzędów wskazało na dokumenty, w których zapisano reguły korzystania z gminnego Facebooka.

Jeszcze gorzej wygląda kwestia blokowania użytkowników i ukrywania komentarzy. Regulaminy jej dotyczące stworzyło zaledwie 2 proc. urzędów.

- Część gmin deklaruje, że wystarcza im regulamin Facebooka. Praktyka jednak pokazuje, że czasem wystarczy krytyczna uwaga wobec wójta czy burmistrza, by dostać tzw. bana na gminnym profilu, trudno w regulaminie FB doszukać się zapisów, które by na to pozwalały – wskazuje Martyna Bójko.  Dodaje, że na szczęście bezzasadne blokowanie użytkowników przez administratorów gminnych fanpejdży, nie jest powszechną praktyką. Na pytanie, czy w ostatnim roku urząd zablokował na swoim profilu choćby jednego użytkownika, twierdząco odpowiedziało tylko 168 urzędów na 1596.

W ramach prawa i dobrych obyczajów

Dla samorządowców z gminy Rybno (pow. działdowski) ważne są wszystkie trzy funkcje gminnego fejsbuka. -  Informacyjna, bo to najszybsza forma przekazu informacji, promocyjna, bo jesteśmy gminą turystyczną, ważny jest również kontakt z mieszkańcami i turystami – wylicza Jolanta Jendrycka, wicewójt Rybna. Podkreśla, że nie ma na gminnym fanpejdżu miejsca na promocję wójta, bo ten ma swój profil na fejsbuku.

Informacje na gminnego fejsbuka przygotowują urzędnicy, a udostępnia je informatyk. Gmina nie ma regulaminu korzystania ze swego fanpejdża. Zdaniem Jolanty Jendryckiej, wystarczy przestrzegać szeroko rozumianego prawa i dobrych obyczajów. Nie przypomina sobie, by kiedykolwiek ktoś dostał „bana" za niestosowne komentarze, bądź by trzeba było takie komentarze usuwać. Problemu hejtu na szczęście tu nie ma.

- Powiadają, że ten, kto nie ma fejsbuka nie istnieje. Ja prywatnie mogę się bez niego obyć, ale służbowo jest mi jak najbardziej przydatny – podkreśla Jendrycka.

Czytaj: Woiński Mateusz, Zagrodnik Jarosław - Przestępstwo mowy nienawiści >>

 

Regulamin jest potrzebny

W Toruniu pracownicy biura prasowego prowadzą dwa profile – Mój Toruń i Prezydent Torunia Michał Zaleski. – Ten pierwszy jest profilem wizerunkowym miasta, drugi profilem prezydenta miasta, nie osoby – tłumaczy Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowy prezydenta. To jest przede wszystkim profil informacyjny. I nie jest tak, że „wrzucane” są tu wyłącznie jego zdjęcia prezydenta i informacje o wydarzeniach, w jakich wziął udział. – Zachowujemy umiar – podkreśla rzecznik.

Miasto ma opracowany regulamin dotyczący korzystania z urzędowych fanpejdży. - Praca bez takiego regulaminu byłaby bardzo trudna, wręcz niemożliwa, a tak użytkownicy wiedzą, jakich reguł powinni przestrzegać. Wulgarne komentarze usuwamy bez ostrzeżenia. Zdarza się, że kogoś blokujemy, ale nie robimy tego przy pierwszym razie np. powielenia nieprawdziwej informacji. Najpierw ostrzegamy. A jeśli już blokujemy, to wcześniej robimy sobie wewnętrzną dokumentację (print screeny), żeby mieć w razie czego uzasadnienie, dlaczego tak postąpiliśmy. Nawet niedawno mieliśmy taki przypadek- opowiada rzecznik. Wspomina też o urzędniczej pracy, której na prezydenckim profilu na fejsbuku nie widać. Obywatele wysyłają do prezydenta wiadomości prywatne. Na te pracownicy odpowiadają często od razu, czasem informują, że dana sprawa nie leży w kompetencji prezydenta, albo, że „przekierują wiadomość” i odezwą się później.

 

Najlepiej bez dodatkowych kosztów

Watchdog zainteresował się również tym, kto prowadzi gminne social media. Okazało się, że w 90 proc. gmin są to pracownicy. Najczęściej pracownicy działu promocji, rzecznicy prasowi, ale nie tylko. Bywa, że są to dość przypadkowe osoby: informatycy, inspektorzy ds. gospodarki nieruchomościami i mieniem komunalnym, ds. obronnych czy ochrony środowiska itd.  W raptem 9 procent gmin prowadzeniem gminnego konta na FB zajmuje się wójt, burmistrz czy prezydent. 

Tylko w niespełna 2,5 proc. gmin kontem społecznościowym zarządzają wspólnie pracownicy urzędu i podmiot zewnętrzny. 3,5 proc. gmin wskazało, że gminnym Facebookiem zarządza samodzielnie podmiot zewnętrzny. W takiej sytuacji ma on zwykle pełne uprawnienia administratorskie do konta, odpowiada za blokowanie użytkowników i usuwanie komentarzy. Koszty takiej zewnętrznej obsługi to zwykle ok. 3 tys. złotych.

Z monitoringu Watchdoga wynika, że gminy rzadko decydują się na prowadzenie oficjalnych profili wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast.  Ponad 75 proc. gmin stwierdziło, że takich kont nie prowadzi. Prawie 90 proc. urzędów zadeklarowało, że nie korzysta z płatnej reklamy na FB.