- Zgodnie ze zmianami w prawie wyborczym to urzędnik wyborczy jest odpowiedzialny za wybory, a rozporządzenie stanowi, że to wójt jest dysponentem dokumentów wyborczych – powiedział Tomasz Fijołek z Unii Metropolii Polskich.

Według niego w rozporządzeniu nie ma uregulowania, co robić z dokumentami stworzonymi przez urzędnika wyborczego. Jak przypomniał, termin przechowywania dokumentów to 5 lat, powinny one trafić do delegatur, które jednak nie mają możliwości magazynowania dużej liczby dokumentów.

- Delegatury mają małe pomieszczenia o powierzchni ok.16 m kw. Same karty do głosowania w zeszłym roku ważyły 3,5 tys. ton – wyjaśniła Magdalena Pietrzak, szefowa Krajowego Biura Wyborczego.
W związku z tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że to gminy będą musiały przechowywać te dokumenty, samorządowcy zwrócili się do archiwów państwowych.



- Chodzi o koszty - pozornie wydaje się, że są niewielkie, ale to ogromne ilości papieru i powierzchni magazynowej, do tej pory przechowywane były w gminach, ale obecnie nie jest to zadanie gmin – podkreślił Tomasz Fijołek. Dodał, że ogromne koszty ponoszone byłyby na transport takich ilości papieru i byłby on na barkach samorządów.

Według ministerstwa kultury uwagi będą przeanalizowane, ale resort stoi na stanowisku, że dokumenty nie mogą trafić do archiwów państwowych, bo one zajmują się dokumentacją archiwalną. Dokumenty powyborcze powinny być przechowywane przez ich wytwórców.

Szefowa Krajowego Wyborczego Magdalena Pietrzak podziela zdanie samorządowców. - PKW kwestię opiniowała i nasze zdanie jest spójne ze zdaniem UMP – podkreśliła. Jak dodała, Kodeks wyborczy stanowi, że dokumenty mogą być oddane na przechowanie do archiwów, a KBW nie ma też podstaw do finansowania kosztów przechowywania.

Szukasz więcej informacji dotyczących samorządu?
Poznaj LEX Administracja >>
Zdobądź wiedzę, dzięki której Twoja praca stanie się łatwiejsza