- Jestem przekonany przede wszystkim, że te pakiety wyborcze będą do wykorzystania w tych wyborach, które przed nami. W tym kierunku też ta legislacja, według pierwszych zapowiedzi, będzie zmierzać, aby dać możliwość tym wszystkim kandydatom, którzy zarejestrowali się w tych wyborach z możliwą odpowiednią liczbą podpisów, wystartować również w tych wyborach – mówił wicepremier.

Karty wyborcze za miliony raczej trafią do kosza>>

 

Karty bezcenne

Sasin tłumaczył także, że nie wie, ile kosztowały karty do głosowania i odsyłał z tym pytaniem do Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Podkreślał, że to premier zlecił wydruk kart. Problem w tym, że w czasie, gdy wydruk kart zlecano, nie istniała ku temu żadna podstawa prawna. Ustawa, która wprowadzała wybory korespondencyjne, była jeszcze na etapie prac w Senacie.

 

 

Dopiero post factum, gdy karty są już dawno gotowe, a rząd wycofał się z pomysłu przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych wydano uchwałę Rady Ministrów, w której stwierdza się m.in. Rada Ministrów, że drukując pakiety wyborcze i przekazując dane Poczcie Polskiej podjęto niezbędne działania w celu zapobieganiu Covid-19. Uchwała stwierdza również, że wydrukowane pakiety będzie można wykorzystać w kolejnych wyborach.

 

Wystarczy jedna zmiana na liście

Tyle że to nie takie proste, pomijając już ogromne wątpliwości, co do takiej interpretacji przepisów, karty trafią do niszczarki, gdy dojdzie do zmiany na liście kandydatów. A to możliwe, bo zmiana terminu wyborów oznacza, że wszystkie czynności należy przeprowadzić na nowo.

Prof. Bartłomiej Michalak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji Batorego mówił Prawo.pl, że w zależności od daty głosowania, biegną różne terminy wyborcze.
- Na nowo będą musieli zbierać podpisy i zgłaszać się kandydaci na prezydenta, będą musiały być powołane nowe komisje, wyznaczane obwody itd. – tłumaczył. Jego zdaniem, jeżeli Sejm podejmie regulację, na podstawie której zachowane zostaną kandydatury zgłoszone do wyborów 10 maja, byłoby to złamanie Konstytucji. – W tej sytuacji nie obowiązuje zasada ochrony praw nabytych – uważa prof. Michalak.

 

Zmiana w karcie do głosowania nie taka prosta

Jeżeli skład kandydatów się zmieni, karty będą nadawać się do wyrzucenia. A to ze względu na treść art. 309 Kodeksu wyborczego, który określa, co dzieje się w sytuacji, gdy po wydrukowaniu kart, któryś z kandydatów nie chce lub nie może startować w wyborach. Stanowi on, że jeżeli po wydrukowaniu kart do głosowania Państwowa Komisja Wyborcza skreśli z listy kandydatów nazwisko kandydata, nazwisko pozostawia na wydrukowanych kartach do głosowania.

- Czytając literalnie art. 309 Kw faktycznie należałoby uznać, że w razie wycofania się któregoś z kandydatów, wydrukowane już pakiety należałoby zniszczyć - mówiła dr hab. Anna Rakowska-Trela, prof. Uniwersytetu Łódzkiego, adwokat. - Wątpię jednak, by tak się stało, skoro brak podstawy prawnej nie był przeszkodą, by je w ogóle wydrukować - podkreślała.

 

Problem z wydrukowanymi pakietami to również brak zgodności z wymogami wskazanymi w art. 40 Kw, który określa, gdzie należy postawić pieczęć. Stanowi on, że na karcie do głosowania oznacza się miejsce na umieszczenie pieczęci obwodowej komisji wyborczej ds. przeprowadzenia głosowania w obwodzie oraz drukuje się, w przypadku wyborów:

  • Prezydenta Rzeczypospolitej - odcisk pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej;
  • do Sejmu, do Senatu i do Parlamentu Europejskiego - odcisk pieczęci okręgowej komisji wyborczej;
  • do rad i wyborów wójta - odcisk pieczęci terytorialnej komisji wyborczej.