"Cała sprawa od początku była inspirowana i wykorzystywana politycznie, o czym świadczy m.in. obecność Ziobry, Kurskiego i Mularczyka na sesji Rady Miasta Sopotu, czy skazujące mnie wypowiedzi medialne polityków PiS. Prokuratura wraz z CBA zaangażowały gigantyczne środki, przeprowadziły trałowe śledztwo, aby +coś na mnie znaleźć+. Mówiono o wielkiej aferze, a szybko okazało się, że nagranie jest nieautentyczne, montowane, a dyktafon zniszczony" - napisał Karnowski w oświadczeniu, przekazanym mediom przez biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Sopocie.
Dodał, że "większość absurdalnych zarzutów umorzyła sama prokuratura", a "pozostałe rozsypały się w sądach". "Pomimo, że prokuratura usilnie starała się mnie oskarżyć np. o montownie części od Polo do VW Busa. W mojej sprawie orzekało łącznie 24 niezależnych sędziów. Nie znaleziono nic, bo zawsze działałem i działam zgodnie z prawem" - podkreślił.
"Niestety nie mam złudzeń, że dalej będę obiektem ataków i pomówień, a moja sprawa nadal będzie wykorzystywana do walki politycznej przez obecnie rządzących, którzy coraz bardziej zawłaszczają państwo polskie i chcą sobie podporządkować wszystko, łącznie z niezależnym sądownictwem" - oświadczył prezydent Sopotu.
Swoje oświadczenie samorządowiec poprzedził cytatem sowieckiego prokuratora Andrieja Wyszyńskiego: "Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie".
Prokuratura Regionalna w Gdańsku wniosła w połowie lutego do Sądu Najwyższego kasację od wyroku uniewinniającego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego z zarzutu przyjęcia dwóch łapówek od miejscowych biznesmenów. O skierowaniu kasacji do SN poinformował we wtorek PAP rzecznik prasowy PR w Gdańsku, Maciej Załęski.
Prokuratura wnosi w kasacji o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
W październiku ub.r. gdański sąd okręgowy podtrzymał wyrok sądu I instancji i uniewinnił Karnowskiego od dwóch zarzutów przyjęcia łapówek w formie napraw aut i prac budowlanych. Uniewinniono też biznesmenów, którzy – według prokuratury mieli w formie łapówki - wykonać wspomniane usługi na rzecz prezydenta Sopotu. Sąd uznał m.in., że świadczenia te nie miały charakteru łapówek ale zwykłych usług. W ocenie sądu prokuratura m.in. nie wskazała korzyści, jakie mieliby odnieść biznesmeni w zamian za wskazane przez śledczych usługi wykonane na rzecz Karnowskiego.
Już w dniu wydania przez gdański sąd okręgowy tego wyroku, prokuratura zapowiedziała wniesienie od niego kasacji do SN.
Załęski podał, że w kasacji prokuratura zarzuciła wyrokowi gdańskiego SO naruszenie procedury karnej polegające na braku należytego rozważenia zarzutów apelacyjnych prokuratury przez sąd odwoławczy, błędnej wykładni prawa dotyczących przestępstw sprzedajności i przekupstwa co do kwestii korzyści - jakimi według prokuratury były usługi wyświadczone Karnowskiemu przez pozostałych dwóch oskarżonych.
"Prokuratura stoi na stanowisku, że udzielenie i przyjęcie korzyści przez osobę pełniącą funkcję publiczną, może mieć charakter przestępczy nie tylko wówczas, gdy korzyść została udzielona w zamian za określone działanie lub zaniechanie, ale również wówczas, gdy korzyść taka udzielona została w celu zapewnienia sobie przychylności urzędnika" – wyjaśnił Załęski.
Sąd Rejonowy w Sopocie w październiku 2015 r. uniewinnił Karnowskiego od zarzutu przyjęcia dwóch łapówek. Oprócz prezydenta Sopotu na ławie oskarżonych zasiadali także sopocki diler samochodowy Włodzimierz Groblewski (zgodził się na ujawnienie swoich danych osobowych) oraz właściciel firmy budowlanej Marian D., którzy także zostali uniewinnieni. Od wyroku tego apelację wniosła prokuratura, według której sąd I instancji niewłaściwie ocenił fakty i błędnie zinterpretował prawo.
W październiku 2016 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku prawomocnym wyrokiem podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego w Sopocie. W uzasadnieniu wyroku przewodnicząca składu sędziowskiego Anna Czaja mówiła, że sąd I instancji słusznie nie dopatrzył się w świadczeniach dla Karnowskiego czynów o charakterze łapówki. "Oskarżyciel publiczny nie wykazał też, że świadczenia te miały związek z pełnioną przez oskarżonego Karnowskiego funkcją publiczną. Musimy uznać, że osoby sprawujące funkcje publiczne są również konsumentami, nabywcami różnego rodzaju dóbr, stronami różnego rodzaju umów cywilno-prawnych" - uzasadniał sąd.
Według prokuratury, Karnowski skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych około 10 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego (początkowo zarzuty dotyczyły napraw wartych ponad 17 tys. zł, suma zmalała na skutek ustaleń poczynionych w trakcie procesu) oraz prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od przedsiębiorcy budowlanego.
Prokuratura oskarżyła też Karnowskiego o złożenie fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie: w oświadczeniu tym Karnowski napisał, że nie zna Groblewskiego. W tym przypadku sąd I instancji uznał, że czyn ten cechował się znikomą szkodliwością społeczną i postępowanie w tym zakresie warunkowo umorzył na rok. Za poświadczenie nieprawdy sąd dodatkowo nakazał Karnowskiemu zapłatę 5 tys. zł na rzecz funduszu opiekującego się osobami poszkodowanymi.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku (później przekształcona w Prokuraturę Regionalną) zajmowała się śledztwem ws. Karnowskiego od lipca 2008 r. Na początku oskarżyła go o osiem czynów, w tym siedem natury korupcyjnej. Najpoważniejszy zarzut związany był z zawiadomieniem złożonym przez przedsiębiorcę Sławomira Julkego, który twierdził, że w marcu 2008 r. Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Jako dowód Julke dostarczył śledczym kopię nagrania rozmowy z Karnowskim. Dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został przez biznesmena zniszczony.
Prokuratura dwukrotnie - w 2010 i 2011 r. - kierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia w tej sprawie. Za każdym razem sąd zwracał prokuraturze akta do uzupełnienia o dodatkowe opinie, a w przypadku drugiego aktu oskarżenia sąd zdecydował też o umorzeniu niektórych zarzutów.
W toku sprawy w sumie pięć korupcyjnych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy, które nie dopatrzyły się przestępstwa w działaniach prezydenta Sopotu. Ostatnie z pięciu umorzeń miało miejsce pod koniec 2013 roku: szczecińska prokuratura apelacyjna umorzyła wówczas wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że zgromadzone dowody, w tym kopia nagrania, nie pozwoliły na stwierdzenie, że doszło do przestępstwa.(PAP)