Powtarzającą się praktyką na rynku usług ochroniarskich jest podpisywanie porozumień z ochroniarzami, w których zobowiązują się oni do „udostępnienia swojego potencjału osobowego" danej firmie na potrzeby przetargów dot. ochrony obiektów wojskowych czy sądowych.
Jak pisze Rzeczpospolita, ta lojalka ma związać ochroniarzy z jedną firmą tylko po to, by inna, która wygra przetarg, musiała zrezygnować z wykonywania tego zamówienia z powodu braku odpowiednich pracowników. Taka sytuacja ma miejsce z powodu dość ograniczonej liczby osób z uprawnieniami do noszenia broni. Uprawnienia te są warunkiem koniecznym w przetargach dot. ochrony obiektów wojskowych czy sądów.
- Gdy do przetargu staje firma, która liczy, że po wygranej przejmie cudzych pracowników, a obniżkę ceny za wykonanie zamówienia odbije sobie na obcięciu ich wynagrodzeń, to moim zdaniem można to uznać za nieuczciwą konkurencję - uważa Marek Kowalski, ekspert Konfederacji Lewiatan, przewodniczący Zespołu ds. Zamówień Publicznych przy Radzie Dialogu Społecznego.
Źródło: Rzeczpospolita