Działające na terenie danej jednostki samorządu terytorialnego farmy wiatrowe to doskonały interes. Nie dość, że władze lokalne mogą się pochwalić wspieraniem odnawialnych źródeł energii to dodatkowo ich budżety zasilają spore środki pieniężne z tytułu podatków. Barierą dla tego typu inwestycji nie są nawet niekorzystne miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (lub ich całkowity brak).
Inwestorom opłaca się przelać na gminne konto odpowiednią sumę pieniędzy by pokryć koszty prac planistycznych mających na celu usunięcie niekorzystnych dla nich uregulowań. Co ciekawe, właściciele farm wiatrowych wykorzystują lukę w prawie dzięki czemu trudno wprost określić czy takie działanie jest nielegalne. Żaden przepis prawa nie zabrania samorządom przyjmowania od inwestora „darowizny”. Uzyskane w ten sposób środki pieniężne przeznaczane są na podjęcie działań w zakresie prac planistycznych uwzględniających interesy inwestorów.
Choć proceder ten jest krytykowany przez ekspertów, którzy uważają go za niedopuszczalny i godzący w zasadę transparentności działań, którą powinny kierować się jednostki samorządu terytorialnego, inwestorzy farm wiatrowych bronią się, że do tego działania zmusza ich brak ustanowienia odpowiednich przepisów.
Budowa elektrowni wiatrowej nie jest zaliczana do inwestycji celu publicznego (jak np. budowa drogi publicznej) dlatego też inwestor nie ma obowiązku poniesienia wydatków na sporządzenie planu miejscowego. W takim przypadku obowiązek prowadzenia prac planistycznych spoczywa w całości na gminie.
Powstaje zatem patowa sytuacja, w której inwestor choć zależy mu na czasie i dysponuje odpowiednimi środkami pieniężnymi nie może pokryć kosztów sporządzenia studiów, gdyż ten obowiązek spoczywa na gminie. Zdaniem Agaty Legat, radcy prawnego w Kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners, przepisy nie dają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy w przypadku inwestycji, które nie są inwestycjami celu publicznego, gminie wolno przyjąć od prywatnego inwestora środki na sfinansowanie planu. Próżno szukać w tym zakresie jednoznacznie sformułowanych zakazów – wskazuje mecenas Legat.
Innego zdania jest Ryszard Krawczyk, przewodniczący Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych. W ocenie Krawczyka taka praktyka jest niedopuszczalna. Jak uzasadnia w jednym z pism darowizna jako świadczenie bezpłatne nie może wiązać się z zobowiązaniem gminy do podjęcia prac nad zmianą czy też uchwaleniem nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy.
Jak dotąd sądy administracyjne, które oceniały legalność planów finansowanych ze środków prywatnych, stwierdzały, że kwestia finansowania planu nie ma znaczenia dla jego zgodności z prawem.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna