W przypadku dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku Roberto Skolmowskiego, podstawą wniosku CBA jest tzw. ustawa antykorupcyjna, zaś w przypadku członka zarządu województwa Cezarego Cieślukowskiego, chodzi o ustawę o pracownikach samorządowych.
W ocenie CBA doszło do naruszenia przepisów tych ustaw, stąd wnioski o odwołania.
W czwartek na konferencji prasowej marszałek Dworzański poinformował, że zwrócił się do obu panów o wyjaśnienie sprawy. Dał im na to czas do wtorku. Potem kilka dni na ocenę stanu prawnego będą mieli prawnicy Urzędu Marszałkowskiego. Ich opinia ma być znana w przyszły piątek. Po zapoznaniu się z nią, marszałek ma podjąć decyzję co dalej.
Prawnicy samorządu województwa uważają, że wnioski CBA nie są wiążące. Tzn. mają jedynie "charakter informujący i wskazujący na zaistnienie podstaw do odwołania".
W przypadku dyrektora opery, 5-osobowy zarząd województwa jest władny podjąć decyzję o jego ewentualnym zwolnieniu (lub nie) ze stanowiska (po uzgodnieniu z ministrem kultury). Co do członka zarządu, decyzję podejmuje sejmik większością głosów, ale na wniosek marszałka województwa.
"Czy taki wniosek zostanie złożony, czy też nie, decyzję podejmę po analizie dokumentów, które zostaną mi przedstawione" - mówił Dworzański. Dodał, że chce mieć ocenę tego, czy "stan faktyczny" o którym pisze we wnioskach CBA, miał miejsce.
Marszałek mówił, opierając się na opinii prawników, że gdyby do radnych sejmiku trafił wniosek o odwołanie Cieślukowskiego, a oni nie zgodziliby się na to, wówczas uchwała przez nich podjęta nie podlegałaby procedurze odwoławczej. Oznaczałoby to, że wojewoda nie mógłby wydać tzw. zarządzenia zastępczego o odwołaniu Cieślukowskiego, jeżeli uchwała sejmiku byłaby podjęta zgodnie z prawem.
Prawnicy samorządu uważają też, że takie kompetencje wojewoda ma jedynie w przypadku naruszenia przepisów antykorupcyjnych, zaś w tym przypadku podstawą prawną, na którą powołuje się CBA, jest ustawa o pracownikach samorządowych.
O swoich wnioskach CBA poinformowało w środę. Skolmowski i Cieślukowski mówili wtedy PAP, że nie ma podstaw do ich odwołania. Dyrektor opery wyjaśniał, że nie ma już udziałów w poznańskiej spółce i nie jest jej prezesem, co zarzuca mu CBA. Powiedział, że ma dwa dokumenty z lipca 2007 roku, które mówią o jego rezygnacji ze związków z tą spółką.
Uważa, że "obowiązek zgłoszenia wszelkich zmian dotyczących zbycia udziałów oraz zmian we władzach spółki ciąży na zarządzie spółki, który to winien w terminie 30 dni złożyć stosowny wniosek we właściwym sądzie rejonowym".
W przypadku Cieślukowskiego - podało CBA - "chodzi o to, że zawarł umowy o dzieło z lokalnym stowarzyszeniem oraz spółką, na rzecz których następnie podpisał dofinansowanie jako osoba odpowiedzialna za nadzór nad Departamentem Europejskiego Funduszu Społecznego".
Sam Cieślukowski powiedział PAP, że nie zgadza się z podstawą prawną (ustawa o pracownikach samorządowych), bo przepisy te nie dotyczą jego jako osoby powoływanej na stanowisko. Dodał, że gdyby nawet tę podstawę przyjąć, to nie zgadza się z zarzutami o stronniczość w jego działaniach.
rof/ son/ jra/