Nadzwyczajną sesję zwołano na wniosek grupy radnych opozycji na kilka dni przed referendum lokalnym na temat zbycia przez gminę Białystok udziałów w Miejskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej. Przyszło na nią także kilkudziesięciu pracowników MPEC.
Wszyscy chcieli wysłuchać informacji prezydenta o działaniach miasta podjętych od listopada 2012 roku w związku z planowaną prywatyzacją tej spółki. Na sesję nie przyszedł jednak ani prezydent Tadeusz Truskolaski, ani żaden z jego zastępców.
Nieobecność prezydenta to "lekceważenie" Rady Miasta, "zaniedbywanie obowiązków" - mówił szef opozycyjnego klubu radnych PiS Rafał Rudnicki. Mówił, że ta nieobecność jest złamaniem regulaminu Rady. Radni zażądali, by prezydent wytłumaczył się ze swojej nieobecności. Przegłosowali formalne stanowisko w tej sprawie; prezydent ma złożyć wyjaśnienia na najbliższej sesji 27 maja, czyli dzień po referendum ws. prywatyzacji MPEC.
Informację o działaniach przygotowujących do prywatyzacji przedstawił w poniedziałek wieczorem radnym jeden z urzędników. Nie odpowiadał na żadne pytania. A radni chcieli np. usłyszeć, dlaczego do tej pory urząd miasta nie wywiesił żadnych obwieszczeń o referendum, które by zawierało chociażby dane o obwodowych komisjach wyborczych czy godzinach głosowania. Nikt także nie odpowiadał radnym na pytania o to, czy jest przygotowywany pakiet socjalny dla załogi MPEC, czy też czy w sobotę będzie obowiązywać cisza wyborcza.
Zbigniew Nikitorowicz, przewodniczący klubu radnych PO, którzy wspierają prezydenta, podkreślał, że nie ma żadnych decyzji prezydenta ws. sprzedaży udziałów miasta w MPEC i że będą one dopiero po otrzymaniu zamówionych analiz. Dodał, że to analizy wskażą, jaka jest kondycja przedsiębiorstwa, jakie są uwarunkowania prawne tej prywatyzacji, jak wygląda kwestia udziałów załogi. "Na razie nic w tej sprawie się nie stało" - mówił Nikitorowicz.
Radni opozycji podkreślali, że w przedstawionej informacji nie znalazły się odpowiedzi na pytania, po co miasto chce prywatyzować MPEC, czy są prowadzone konsultacje ze związkami zawodowymi na ten temat. Pytali też, dlaczego analizy prawne i ekonomiczne mają być gotowe dopiero po referendum lokalnym.
Inicjatorem przeprowadzenia referendum ws. MPEC jest komitet powstały z inicjatywy PiS. Partia kolportuje w mieście ulotki informacyjne o referendum, prowadzi akcję informacyjną. Miasto pytane o swoje działania, odpowiada, że nie może wydać żadnych środków na swoją akcję informacyjną.
W referendum przeciwnicy prywatyzacji MPEC chcą zapytać mieszkańców, czy są za, czy przeciw tej transakcji.
Przeciwnicy sprzedaży spółki uważają m.in., że po prywatyzacji nastąpi niekontrolowany wzrost cen ciepła w mieście.
Władze mówią z kolei, że pieniądze ze sprzedaży MPEC posłużą do rozwoju Białegostoku, bo będą wykorzystane jako wkład samorządu do projektów unijnych w nowej perspektywie budżetowej UE.
Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział co najmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców Białegostoku, czyli prawie 68,5 tys. osób. Wynik ważnego referendum będzie wiążący dla władz miasta. Oznacza to, że gdyby głosujący sprzeciwili się prywatyzacji MPEC, to do niej nie dojdzie.