Mieszkańcy Białegostoku mają rozstrzygnąć w tym referendum lokalnym czy są za, czy przeciw sprzedaży przez samorząd udziałów w Miejskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej (MPEC). Inicjatorzy referendum, z PiS na czele, są przeciwni tej prywatyzacji.
Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział co najmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców Białegostoku, czyli prawie 68,5 tys. osób. Wynik ważnego referendum będzie wiążący dla władz miasta.
W kampanię przed referendum włączyła się cała opozycja w Radzie Miasta Białystok, radni PiS, SLD i Solidarnej Polski. Platforma Obywatelska, której radni w listopadzie 2012 roku dali prezydentowi zgodę na rozpoczęcie procedury zbycia spółki, własnej akcji nie prowadziła.
Aktywnej kampanii nie prowadził też magistrat, tłumacząc to brakiem prawnej możliwości sfinansowania jej z pieniędzy publicznych.
Podsumowując w piątek kampanię referendalną Mariusz Gromko z PiS mówił na konferencji prasowej, że założone plany związane z referendum zostały zrealizowane. Przypomniał, że udało się zebrać dużo więcej, niż wymaganą prawem liczbę podpisów pod wnioskiem o jego zorganizowanie.
W jego ocenie kampania przebiegała "dosyć spokojnie". Mówił, że spotkania z mieszkańcami, organizowane przez komitet, cieszyły się dużym zainteresowaniem. "Cały czas wierzymy, że próg 30 proc. uda nam się zrealizować" - mówił Gromko.
Sukcesem kampanii było to, że udało się bezpośrednio porozmawiać z tysiącami białostoczan, którzy wiedzą o referendum - uważa radny Marcin Szczudło (Solidarna Polska). Przypomniał, że w akcję zaangażowało się ponad dwadzieścia podmiotów (organizacje społeczne, związki zawodowe czy spółdzielnie mieszkaniowe).
"Uwierzmy w siłę demokracji, idźmy do referendum, bowiem to my, jako mieszkańcy, powinniśmy decydować o naszym wspólnym majątku" - dodał radny SLD Michał Karpowicz.
Zamiar sprzedaży spółki MPEC władze Białegostoku uzasadniają potrzebami budżetowymi. Pieniądze z transakcji mają stanowić wkłady własne miasta do projektów unijnych. Prezydent Białegostoku Truskolaski już wcześniej zadeklarował publicznie, że nie weźmie udziału w referendum. Zapowiedział, że jeśli będzie ważne, uszanuje głos mieszkańców.