Niepieniężny charakter wynagrodzenia wykonawcy w przypadku umowy barteru nie powoduje, że przestajemy mieć do czynienia z zamówieniem publicznym. Zgodnie z ustawą - Prawo zamówień publicznych, zamówieniami publicznymi są umowy odpłatne zawierane między zamawiającym a wykonawcą, których przedmiotem są usługi, dostawy lub roboty budowlane. Kluczowe jest tutaj słowo „odpłatne”. Interpretując ten przepis wąsko, można dojść do wniosku, że skoro nie ma pieniędzy, to nie ma też odpłatności i nie trzeba wówczas organizować przetargów.
Jednak zapadły niedawno wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku potwierdza jednoznacznie, że takie rozumowanie jest błędne. Nawet przy rozliczeniu w naturze możemy mieć do czynienia z zamówieniem publicznym. Sprawa dotyczyła umowy zawartej przez gminę Zambrów na wykopanie dwóch niecek. Firma, z którą ją zawarto (dzisiaj w upadłości), zgodziła się zrobić to bez zapłaty pieniężnej w zamian za przejęcie kopalin. Miejscy urzędnicy uznali, że skoro nie muszą nic płacić z budżetu, to nie mają do czynienia z zamówieniem publicznym, i zawarli kontrakt poza ustawą p.z.p.
Kontrakt ten został prześwietlony przez Urząd Zamówień Publicznych, którego prawnicy dopatrzyli się naruszenia prawa. „Świadczeniem zamawiającego za zrealizowanie przez wykonawcę zamówienia nie musi być koniecznie świadczenie pieniężne. Dopuszczalne jest, aby przybrało ono formę cesji praw lub przewłaszczenia własności” – napisali w uzasadnieniu wyników kontroli (UZP/DKUE/KN/9/2011). Do takich samych wniosków doszedł też Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który niedawno rozstrzygnął prawomocnie pozew wytoczony przez prezesa UZP przeciwko obydwu stronom umowy, o stwierdzenie jej nieważności. Mimo że umowa została już zrealizowana, stwierdził jej nieważność (sygn. akt I ACa 391/13 i I Acz 713/13).
- Jeśli mamy do czynienia ze świadczeniem zasadniczym na rzecz zamawiającego i jakąś formą odpłatności, to prawdopodobnie będzie to zamówienie publiczne. Nie ma znaczenia, że zamawiający nie płaci w pieniądzu, tylko np. w formie kopalin – komentuje Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna