Może i wszystko, co zdarzy się w Vegas, zostaje w Vegas, ale z pewnością nie jest tak z zamkniętymi grupami dyskusyjnymi na portalach społecznościowych. Dotkliwe przekonały się użytkowniczki jednej z nich, które dzieliły się na takim forum szczegółami swojego życia seksualnego. Szybko znalazły się osoby, które postanowiły okazać swoje oburzenie niemoralnym prowadzeniem się użytkowniczek, wysyłając screeny ich rodzinie i znajomym.
Nagim zdjęciem w byłego partnera - słodka zemsta może słono kosztować>>
Zamknięta grupa to nie tajne bractwo
Zamknięta grupa dyskusyjna na Facebooku, wbrew przekonaniu niektórych użytkowników, nie daje żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Ekshibicjonizm w kwestii intymnych szczegółów jest więc co najmniej nierozsądny.
- Rejestrując się na FB, akceptujemy regulamin i politykę prywatności, choć rzadko ktokolwiek się z nim tak naprawdę zapoznaje i wie, że w zasadzie oddaje do dyspozycji Facebooka swoje dane, treści, zdjęcia i wypowiedzi - mówi adwokat Joanna Parafianowicz - Nie ma tu większej różnicy, czy mówimy o grupach otwartych czy zamkniętych. W tych ostatnich administrator oczywiście zyskuje pewne uprawnienia – może przyjmować osoby do grupy, moderować treści, ustalać kierunki, ale w żaden sposób nie odpowiada, jeżeli jakieś informacje „wyciekną” na zewnątrz, bo na to kompletnie nie ma wpływu - dodaje.
Nie ma więc podstaw, by kierować roszczenia do administratora lub Facebooka. Jak podkreśla prawniczka, każdy kto korzysta z mediów społecznościowych powinien robić to z rozwagą - jeżeli się do tego nie stosuje, musi liczyć się z konsekwencjami, bo jego wpisy są publiczne, niezależenie od tego, w jakiej grupie je udostępnia.
- To trochę tak, jakby o swoich osobistych problemach opowiadał głośno w autobusie, być może czuje się swobodnie, ale przecież nie może oczekiwać, że skoro rozmawia przy licznych świadkach, to każdy z nich zachowa tę rozmowę w tajemnicy. Zamknięta grupa na FB to nie jest jakieś tajne bractwo, więc poczucie bezpieczeństwa jest w tym wypadku złudne. Nie ma żadnych podstaw prawnych, by pozwać administratora lub osobę, która np. udostępnia screeny w innej grupie. To bardziej kwestia takiej grzeczności i lojalności - podkreśla.
Trudno walczyć z niechcianą sławą
Z nieco innymi problemami mierzą się internetowi żartownisie, zwłaszcza ci z niezbyt wyrafinowanym poczuciem humoru, sprzeciwiający się uciskowi politycznej poprawności. Przaśny żart o tym, jak parkują kobiety lub zabawny - w mniemaniu udostępniającego - cytat o gwałcie może zdobyć nieoczekiwaną popularność i to nie taką, o jaką autorowi wypowiedzi chodziło. Na Facebooku znajdzie się kilka uczęszczanych fanpage'ów, na których piętnowane są tego rodzaju wpadki. Zetknięcie z linczem w komentarzach skłania zwykle autora do refleksji - kieruje on do administratorów żądanie usunięcia swojego komentarza lub chociaż swoich danych, uznając, że w takim przypadku dochodzi do naruszenia jego praw. To - zdaniem Joanny Parafianowicz - również działanie skazane na porażkę.
Sprawdź w LEX: Czy osoba kierująca urzędem może upubliczniać na prywatnym profilu na portalu Facebook dokumenty lub pisma urzędowe? >
- Taka osoba również musi liczyć się z tym, że swój post pisze publicznie, a w konsekwencji może on znaleźć się także na innej stronie, a wypowiedź może zostać przedstawiona w określonym kontekście. Tę ostatnią kwestię rozważał m.in. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który uznał, że można przedstawiać publiczną wypowiedź lub jej fragment w określonym kontekście - mówi prawniczka - Trzeba przypominać, zwłaszcza młodzieży i ludziom starszym, że portale społecznościowe to miejsca publiczne i trzeba korzystać z nich rozsądnie, bo skutki mogą być opłakane. Screeny z Facebooka to w dzisiejszych czasach często materiał dowodowy przedstawiany w sądach, np. w sprawach rozwodowych lub dotyczących prawa pracy.
Komentarz o pracodawcy powodem zwolnienia
Chodzi tu przede wszystkim o takie sprawy, jak fotorelacja z imprezy przy grillu w dniu, w którym przebywało się na zwolnieniu lekarskim, ale pracodawcy może nie zachwycić również zbytnia szczerość lub niszowe poczucie humoru pracownika. I to zwłaszcza gdy w opisie na swoim profilu zamiast: "szlachta nie pracuje" podał prawdziwą nazwę swojej firmy.
- Jeśli chodzi o konsekwencje, jakie pracodawca może wyciągnąć wobec pracownika w związku z wpisami w mediach społecznościowych to w pierwszej kolejności należy podzielić te wpisy na te, które są odnoszą się do firmy i spraw służbowych (klientów, obowiązków, przełożonych) i na wpisy związane z życiem prywatnym pracownika - mówi dr Magdalena Zwolińska Partner w NGL Wiater sp.k. - Pracownik powinien zachować szczególną ostrożność, publikując w mediach społecznościowych informacje związane z wykonywaną pracą. Dotyczy to głównie krytyki pracodawcy i ujawnienia poufnych informacji - tłumaczy.
Dodaje jednak, że pracownik ma prawo krytykować chlebodawcę, tyle że nie jest to uprawnienie o charakterze absolutnym, krytyka musi mieć granice i być realizowana. Zgodnie z prawem, w obronie interesów pracowniczych oraz przy dokonaniu ich wyważenia z interesem pracodawcy, a także uczciwie (przede wszystkim we właściwej formie oraz w sposób adekwatny i proporcjonalny do stopnia naruszenia interesów pracownika).
- Analiza orzecznictwa sądowego potwierdza, iż „przekroczenie granic dozwolonej krytyki” może być uznane w konkretnych okolicznościach za uzasadnioną przyczynę wypowiedzenia umowy o pracę, ponadto wskazanie tej przyczyny jako uzasadniającej rozwiązanie umowy o pracę może też mieć znaczenie w przypadku powstania sporu, w którym pracownik zgłasza żądanie przywrócenia do pracy. Często bowiem u źródeł podjęcia krytyki leżą sytuacje, których dalsze trwanie czy tolerowanie czyni to żądanie niecelowym i uprawnia sąd do jego nieuwzględnienia np. konflikt - tłumaczy - Wpisy związane z życiem prywatnym pracownika nie mogą byś podstawą negatywnych decyzji podejmowanych przez pracodawcę, nawet jeśli pracodawca nie akceptuje treści publikowanych przez pracownika - dodaje.
Czytaj w LEX: Krytyka pracodawcy na portalach społecznościowych >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.