Krzysztof Sobczak: Zaraz po uchwaleniu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, wprowadzającej instytucję skargi nadzwyczajnej, opublikowaliśmy w Prawo.pl wywiad z panem, w którym obaj wyrażaliśmy wątpliwości co do jej wpływu na system wymiaru sprawiedliwości, ale pan widział w niej też szansę na przywrócenie sprawiedliwości, gdy z jakichś powodów nie udało się to kolejnym instancjom sądowym. Czy po kilku latach stosowania skargi potwierdza pan tę opinię?
Adam Bodnar: Pamiętam dość dokładnie jak powstawał ten pomysł, w tym to, że było to pokłosie kampanii Andrzeja Dudy z 2015 roku na urząd Prezydenta, w której dość ważnym elementem była „Duda pomoc”, czyli poradnictwo prawne. Pamiętam też, że zaangażowany w to był Janusz Wojciechowski.
Tak, obecny komisarz UE do spraw rolnictwa był szefem tego zespołu prowadzącego „Duda pomoc”.
No właśnie. I na bazie tej akcji, w ramach której zgłoszono ogromną ilość problemów prawnych, w tym takich, których nie rozwiązały sądy i mimo prawomocnych wyroków u ludzi było nadal poczucie niesprawiedliwości, prezydent postanowił zaproponować rozwiązanie, które miałoby w instytucjonalny sposób przywracać w takich sprawach sprawiedliwość.
A nie widział pan w tym pomyśle nawiązania do trwającej już wtedy nagonki na sądy, że oto te sądy krzywdzą was, ale my stworzymy mechanizm naprawiania ich błędów?
Oczywiście można to wiązać, bo w momencie wnoszenia tego projektu do parlamentu już trwała akcja zohydzania sądów, ale bardziej widziałem w nim próbę nawiązania do doświadczeń wynikających ze zderzenia z wieloma przykładami ludzkiej krzywdy w trakcie prowadzenia „Duda pomocy”. I stąd propozycja wprowadzenia do polskiego prawa takiego nadzwyczajnego środka zaskarżenia. Gdy rozmawiałem o tym z Januszem Wojciechowskim to odnosiłem wrażenie, że chodzi mu o dobrą rzecz, mającą służyć ludziom.
Pozytywne nastawienie do tego projektu wynikało też z lektury wielu spraw strasburskich, kiedy to rodziło się pytanie, dlaczego nie dało się tej sprawy rozwikłać w kraju.
Rzeczywiście, Europejski Trybunał Praw Człowieka przyjmuje tylko sprawy, w których wyczerpano krajową drogę sądową. I często stwierdza, że mimo to czyjeś prawa ucierpiały.
No właśnie. Dlatego nie byłem bardzo krytyczny wobec tego projektu. Ale widziałem i głośno podnosiłem wątpliwości (także w pismach procesowych) co do obsady izby w Sądzie Najwyższym, która miała rozpatrywać te skargi. Natomiast mówiłem wtedy, że odpowiednio stosowana skarga nadzwyczajna może być takim wentylem bezpieczeństwa, że są różne historie, w których to może pomóc. I pamiętam, że jak zaczęły do biura RPO trafiać takie wnioski i zaczęliśmy te sprawy analizować, to okazało się, że to może być pożyteczny instrument.
Cena promocyjna: 111.2 zł
|Cena regularna: 139 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
W wypowiedziach na ten temat wyrażał pan wątpliwość, że biuro RPO może być zalane takimi wnioskami, bo przecież wielu jest ludzi niezadowolonych z wyroków sądowych, więc mogą uznać, że oto otwiera się przed nimi jeszcze jedna szansa.
Rzeczywiście była taka obawa i ona się w dużym stopniu potwierdziła. Poradziliśmy sobie z tym stosując dość konsekwentną selekcję, bazując zresztą na wcześniejszych doświadczeniach instytucji Rzecznika, który przecież także w przypadku korzystania z kasacji w sprawach karnych musi dokonywać pewnej selekcji . My wyraźnie powtarzaliśmy, że jest to droga nadzwyczajna, nie jakaś kolejna instancja sądowa. Że sprawa musi być naprawdę wyjątkowa, nietypowa, żeby z tego skorzystać. Staraliśmy się pokazać, że podejmujemy tylko te sprawy, które wypełniają kryteria skargi nadzwyczajnej. Chcieliśmy też poprzez praktykę składania tych skarg stworzyć pewną kulturę prawną stosowania tego instrumentu. Pokazać, że ta nasza teza, że może to być potrzebny instrument w niektórych sytuacjach, ma uzasadnienie, że na przykładzie konkretnych przypadków ludzkich może ona być udowodniona. No i że możemy konkretnym ludziom pomóc.
Czytaj w LEX: Mielczarek Bartosz, Skutki prawne naruszenia przez sąd drugiej instancji zakresu zaskarżenia orzeczenia w procesie cywilnym >
Czytaj:
Dr Bodnar: nikt nie wie, co przyniesie skarga nadzwyczajna>>
Bodnar: Skarga nadzwyczajna czasem pożyteczna>>
A czy ten drugi efekt, dotyczący kultury stosowania skargi nadzwyczajnej, udało się osiągnąć?
Jeśli chodzi o praktykę RPO, to mam wrażenie, że tak. Przygotowując się do tej rozmowy przejrzałem chyba wszystkie informacje medialne dotyczące skargi nadzwyczajnej w wykonaniu RPO i powiem, że pod każdą teraz też bym się podpisał. Każda dotyczyła konkretnej historii ludzkiej, jakiegoś konkretnego błędu sądowego i wszędzie jest to kryterium, że służy to ochronie praw i wolności jednostki, że to jest krzywda i nie ma innego sposobu, żeby ją naprawić.
Podkreśla pan, że zawsze były to wystąpienia w obronie praw jednostki. To co pan powie, gdy prokurator generalny, czyli drugi organ uprawniony do wnoszenia skarg nadzwyczajnych, składa je w obronie interesów państwa, albo wręcz przeciwko obywatelom? Tak miało być?
Uważam to za nadużycie ze strony prokuratora generalnego. To jest kompletne wypaczenie tej instytucji. I tu widzimy to niebezpieczeństwo, które było wskazywane podczas prac nad tym projektem. Że prokurator generalny będzie wykorzystywał skargę nadzwyczajną do celów politycznych bądź innych celów partykularnych, na przykład dla realizacji jakiegoś celu gospodarczego.
Czytaj w LEX: Domańska Aldona, Czy skarga nadzwyczajna do Sądu Nadzwyczajnego spełniła swoje cele? >
Na przykład w obronie interesu Skarbu Państwa, jak w tej głośnej sprawie sporu o smog w Rybniku, gdzie obywatel wygrał w dwóch instancjach, a skarga kasacyjna prokuratury została odrzucona przez Sąd Najwyższy. Po tej porażce prokurator generalny wniósł skargę nadzwyczajną.
To można uznać za obronę budżetu państwa przed wypłatą odszkodowania temu obywatelowi, ale jeszcze bardziej chyba jest to wyraz antyekologicznych zapatrywań szefa prokuratury i jego partii. Szkoda, bo Oliwier Palarz przeszedł długą drogę, aby doprowadzić do tego wyroku, tak ważnego dla wszystkich mieszkańców żyjących w ciągłym smogu.
Czytaj: RPO: Skarga nadzwyczajna dla obywateli, nie władzy>>
Rzeczywiście ta partia korzysta z każdej okazji by pokazać, że ma specyficzne, żeby nie powiedzieć wsteczne poglądy w tej dziedzinie.
Raczej te poglądy zdecydowały o wniesieniu tej skargi, bo gdyby prokurator generalny tak martwił się kondycją budżetu państwa, to mógłby to pokazać na wiele innych sposobów, na przykład nie blokować unijnych funduszy dla Polski.
To jednak niejedyna kontrowersyjna skarga prokuratora generalnego. Mało znana jest sprawa sprzed paru lat, gdy wniósł skargę w sporze dotyczącym ważności uchwał walnego zgromadzenia akcjonariuszy browarów lubelskich Perła. Dotąd nie rozumiem, jaki był w tym interes obywatelski, czy to miało znaczenie dla praw człowieka. Natomiast wybitnie polityczny charakter miały skargi nadzwyczajne w sprawie sędziego Waldemara Żurka, dotyczące podziału majątku po rozwodzie.
Czytaj w LEX: Kluza Jan, Orzecznictwo Sądu Najwyższego w sprawach ze skargi nadzwyczajnej w sprawach cywilnych i karnych >
Czytaj: Skargi nadzwyczajne Prokuratora Generalnego gorszej jakości i niezgodne z celem tej instytucji>>
To podwójne nieporozumienie, bo prokurator generalny wchodził w spory pomiędzy byłymi małżonkami, a do tego było wiadomym, że traktował sędziego Żurka jako swojego wyjątkowego wroga.
Tak właśnie jest, a więc z daleka powinien omijać takie sprawy. Ale też warto wspomnieć sprawę nauczycielki, która zdjęła krzyż w szkole i była za to szykanowana. A gdy wygrała w sądach, prokurator postanowił wnieść skargę nadzwyczajną na jej niekorzyść. Też kompletne nieporozumienie, bo do tego nie powinna ta instytucja służyć.
Jeszcze jeden przykład politycznego i ideologicznego wykorzystywania tej instytucji.
Na szczęście ta skarga została oddalona. Podobnie było w fundamentalnej sprawie dla osób transpłciowych w Polsce, w której osoba będąca w procesie tranzycji płci bezskutecznie domagała się w pracy uznawania już tej nowej. Ta dziewczyna wygrała spór w sądzie, a wtedy do akcji wkroczył prokurator generalny wnosząc skargę nadzwyczajną na jej niekorzyść. Mogę podejrzewać, że raczej z pobudek ideologicznych.
Wiele z tych spraw odpadło w kasacji, a więc prokurator generalny traktuje skargę nadzwyczajną jako kolejną instancję, a rozpatrującą ją Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jak sąd jeszcze wyższy nad Sądem Najwyższym. Znowu nie tak miało być. Czy Rzecznik też tak robił?
Nie i dla nas było to absolutnie niedopuszczalne. Jeśli była kontrola kasacyjna, to uznawaliśmy, że niemożliwe jest wnoszenie skargi nadzwyczajnej. Bo jaki w tym jest sens? Szczególnie, że wcześniej mieliśmy prawo skorzystać z takiego środka. No chyba, że w kasacji nie podniesiono jakiegoś wątku, albo jakichś okoliczności.
Czytaj: SN: Jedna izba odrzuca kasację, druga uniewinnia autora wpisu o "k..e z tęczowych polityków">>
Były przypadki, gdy prokurator generalny wnosił skargę nadzwyczajną po przegranej prokuratury w kasacji.
To już zupełne nieporozumienie. My w każdej ze spraw kierowaliśmy się przepisem z artykułu 89 ustawy o Sądzie Najwyższym, że należy wykazać, że doszło do naruszenia konstytucyjnych praw i wolności. I jak zauważyłem, w tej sprawie smogu w Rybniku rzecznik praw obywatelskich w odpowiedzi na skargę nadzwyczajną prokuratora generalnego zażądał przekazania jej do poszerzonego składu Sądu Najwyższego. No i żeby ten poszerzony skład stwierdził co oznacza, że skarga nadzwyczajna musi dotyczyć naruszenia konstytucyjnych praw i wolności i czy można to interpretować w taki sposób, że naruszenie interesu skarbu państwa może być podstawą.
To stanowisko RPO jest mocne, bo jest oficjalnym sprzeciwem wobec praktyki prokuratora generalnego.
Czytaj w LEX: Partyk Aleksandra, Cofnięcie skargi kasacyjnej na analogicznych zasadach jak cofnięcie apelacji >
Czy tę praktykę, gdy prokurator po porażce w kasacji wykorzystuję skargę nadzwyczajną można uznać za traktowanie tej instytucji jako kolejnej instancji sądowej? A pamiętam, że jej autorzy zastrzegali, że tak nie miało być. Zły przepis, czy zła praktyka?
Formułując taką myśl zakładamy, że twórcy jakiegoś rozwiązania ustawowego, później w państwie dojrzałej demokracji kierują się tymi pryncypiami. A prokurator moim zdaniem myśli w ten sposób, że skoro mam instrument to zrobię wszystko, byleby było po mojemu. Będę korzystał z niego, gdy tylko mam taką polityczną potrzebę. Nawet gdy to może być sprzeczne z ideą stworzenia tego instrumentu. A podejrzewam, że gdyby prokurator generalny mógł, to by jeszcze wpływał na orzeczenia w takich sprawach. Przykład Izby Dyscyplinarnej pokazał, jak to może działać.
Czy gdyby kolejne wybory wygrała opozycja i doszłoby do „sprzątania po PiS”, to byłby pan za likwidacją skargi nadzwyczajnej, czy też w pana opinii przeważyłyby korzyści z niej płynące, o których mówiliśmy?
Ja uważam, że de facto gwarantami dobrego korzystania z tej instytucji są niezależne i kompetentne organy państwa. Takim organem jest rzecznik praw obywatelskich i powinien też być prokurator generalny. Gdybym tak pomyślał o prokuratorze generalnym z roku 2014 czy 2015, to nie wątpiłbym, że on potrafiłby i chciałby korzystać z tej instytucji w sposób prawidłowy. Tak, jak dobrze reprezentował interesy państwa i obywateli przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ale od kilku lat mamy zupełnie inną prokuraturę. Nie powiem więc – likwidujmy skargę nadzwyczajną, tylko zmieńmy prokuraturę. Oddzielmy ją od urzędu ministra sprawiedliwości i spowodujmy, że prokuratur stanie się prawdziwą, porządną i niezależną instytucją broniącą praworządności. I wtedy nie miałbym wątpliwości, że skarga nadzwyczajna byłaby wykorzystywana prawidłowo. Stosowana tylko w wyjątkowych sytuacjach, bez ideologicznych i politycznych wynaturzeń.
Zobacz procedury:
- Rozpoznanie skargi nadzwyczajnej przez Sąd Najwyższy w sprawie cywilnej >
- Wniesienie skargi nadzwyczajnej od orzeczenia sądu powszechnego w sprawie cywilnej >
- Badanie dopuszczalności skargi nadzwyczajnej przed Sądem Najwyższym ze względów podmiotowych oraz przedmiotowych w sprawie cywilnej >
- Badanie dopuszczalności skargi nadzwyczajnej przed Sądem Najwyższym ze względu na zachowanie terminu do jej wniesienia w sprawie cywilnej >
Adma Bodnar, były RPO, prowadzi też drugi sezon podcastów "Nie tylko o prawach człowiekach". Dyskutuje w nich o najważniejszych wydarzeniach z zakresu praw człowieka, praworządności i standardów demokratycznych - w Polsce i na świecie. Jego gośćmi są aktywiści i aktywistki organizacji społecznych, eksperci, ale także osoby, których historie - jak mówi - są ważne dla zrozumienia polskiej rzeczywistości. Z podcastami wrócił po 1,5 roku. Partnerem drugie sezonu jest Wolters Kluwer.
Cena promocyjna: 111.2 zł
|Cena regularna: 139 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł