Niedawno głośno było o śmiertelnym wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, spowodowanym przez kierowcę bez prawa jazdy. Lokalne media niemal codziennie informują o podobnych zdarzeniach i wydaje się, że na takich kierowców nie ma sposobów. Mimo, że przepisy są. Prowadzenie samochodu bez ważnego prawa jazdy stanowi wykroczenie określone w art. 94 Kodeksu wykroczeń. Czyn ten zagrożony jest karą aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 1500 złotych. - Przepis ten dotyczy sytuacji, kiedy ktoś nigdy nie miał prawa jazdy, np. nie zdał egzaminu, a mimo to prowadzi samochód. Ustawodawca uznał jednak, że kara przewidziana w tym przepisie to za mało. Aby sankcja była bardziej dolegliwa, zgodnie z art. 29 K.w. sąd musi zakazać - osobie prowadzącej samochód bez uprawnienia - prowadzenia go na okres od 6 miesięcy do 3 lat – mówi dr Michał Długosz prawnik z Uniwersytetu WSB Merito.

 

Kilka zakazów, a kierowca i tak siada za kółko

Poważniejsze sankcje wchodzą w grę wtedy, gdy kierowca utracił uprawnienia wskutek decyzji administracyjnej starosty o cofnięciu uprawnień do kierowania, a mimo to prowadzi pojazd. Wtedy w grę wchodzi przestępstwo, określone w art. 180a Kodeksu karnego, zgodnie z którym kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu, prowadzi pojazd mechaniczny, nie stosując się do decyzji właściwego organu o cofnięciu uprawnienia do kierowania pojazdami, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. - Przypadek ten należy jednak odróżnić od sytuacji, w której osoba prowadzi samochód lub inny pojazd mechaniczny, pomimo orzeczonego wobec niej wcześniej przez sąd prawomocnego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Powyższe oznacza, że kierowca już wcześniej został prawomocnie skazany za przestępstwo, za które taki zakaz można orzec - na przykład za przestępstwo prowadzenia pojazdu mechanicznego pod wpływem alkoholu lub środka odurzającego – tłumaczy Katarzyna Holik, adwokat z Kancelarii DSK w Poznaniu.

Jeśli zakaz prowadzenia pojazdu obowiązuje daną osobę i nadal jeździ ona samochodem, to w takim przypadku zastosowanie znajdzie art. 244 K.k. Zgodnie z tym przepisem, kto nie stosuje się do orzeczonego przez sąd zakazu prowadzenia pojazdów, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. - Art. 244 K.k. to reakcja ustawodawcy na lekceważenie przez kierowców sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Jeśli mimo zakazu ktoś siada za kierownicą, to poza karami, które już otrzymał, naraża się na kolejne postępowanie sądowe i kolejną sankcje, właśnie z tego przepisu – wyjaśnia Michał Długosz.

Jak mówi Katarzyna Holik, w przypadku naruszenia zakazu prowadzenia pojazdów, sąd zobowiązany będzie do orzeczenia wobec sprawcy kolejnego zakazu. W efekcie może dojść do sytuacji, w której wobec jednego sprawcy orzeczonych będzie kilka zakazów prowadzenia pojazdów - przez różne sądy i wskutek różnych postępowań. - Bywają też takie przypadki beznadziejne, na które wyroki nie działają i nadal, mimo wszystko, prowadzą samochody. Wówczas zostaje już tylko jedna instytucja, a mianowicie recydywa. Recydywa, najprościej rzecz ujmując, polega na tym, że sąd widząc, iż ktoś wraca do przestępstwa, może podnieść o połowę wymiar kary. Przykładowo, sprawca raz skazany za jazdę pod wpływem alkoholu z art. 178a K.k., będzie zagrożony odsiadką w wysokości nie 3 lat, a 4,5 roku. Jeśli sprawca zostanie złapany po raz kolejny na jeździe samochodem, mimo zakazu i już raz był skazany z art. 244 K.k., to sąd w kolejnym postępowaniu może mu wymierzyć karę 7,5 roku pozbawienia wolności. Jak widać, kar jest sporo i są dolegliwe, tylko niektórych po prostu żadne kary nie odstraszają – mówi Michał Długosz.

Czytaj również: Pijani kierowcy to wciąż poważny problem - potrzebne zaostrzenie podejścia?

Czytaj w LEX: Prowadzenie pojazdu bez uprawnień na drodze publicznej (art. 94 § 1 Kodeksu wykroczeń) > >

 

Cena promocyjna: 58.8 zł

|

Cena regularna: 84 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 67.2 zł


Za prowadzenie auta bez prawa jazdy nie można orzec przepadku pojazdu

W przypadku prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości równoległą konsekwencją popełnienia przestępstwa, poza karą oraz środkiem karnym w postaci zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych, jest przepadek pojazdu mechanicznego. Orzeczenie tego rodzaju przepadku w razie popełnienia czynu z art. 178a Kodeksu karnego w obecnym stanie prawnym jest obowiązkiem sądu, chyba że zawartość alkoholu w organizmie sprawcy przestępstwa była niższa niż 1,5 promila we krwi lub 0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu albo nie prowadziła do takiego stężenia. Sąd może także odstąpić od orzeczenia przepadku, jeżeli zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami. - Przepadek pojazdów mechanicznych w swym założeniu miał pełnić funkcję prewencyjną - to znaczy miał zapobiegać dalszemu popełnianiu przestępstw przez sprawcę poprzez pozbawienie go przedmiotu czynności wykonawczej (samochodu). Nie zmienia to jednak faktu, że sprawca może nabyć kolejny pojazd mechaniczny, bądź też kierować pojazdem cudzym. W takiej natomiast sytuacji, w razie ponownego popełnienia przestępstwa, za które można lub należy orzec przepadek, nic nie stoi na przeszkodzie ponownemu jego orzeczeniu – wyjaśnia Katarzyna Holik.

Obecnie kodeks karny nie przewiduje możliwości orzeczenia przepadku pojazdu mechanicznego w razie popełnienia przestępstwa polegającego na prowadzeniu samochodu wbrew orzeczonemu sądowemu zakazowi prowadzenia pojazdów mechanicznych, choć Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zmiany w tym zakresie.

- Wszystko na kanwie rosnącej liczby głośnych przypadków łamania sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, które skończyły się tragicznie - jak na przykład ostatniego wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Pytanie brzmi jednak, czy ciągłe zmiany przepisów, zaostrzanie kar oraz rozszerzanie katalogu przestępstw, za które można orzec przepadek pojazdu mechanicznego, będzie wystarczające dla osiągnięcia zamierzonego celu? Wydaje się, że nie. Zmiana powinna być systemowa i obejmować nie tylko same zmiany przepisów - uważa Katarzyna Holik.

Sprawdź w LEX: Nowy środek karny polegający na zakazie prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych (art. 42 § 1a k.k.) > >

 

Skutki ubezpieczeniowe bywają bardzo dotkliwe

Konsekwencje poruszania się samochodem bez prawa jazdy są też w obszarze ubezpieczeń i mogą być bardziej dotkliwe, niż skutki przewidziane przez prawo karne, gdyż ubezpieczyciele umieją się zatroszczyć o egzekwowanie tego, co im się należy. - Brak uprawnień jest jednym z powodów tzw. regresu, czyli sytuacji, w której w razie spowodowania stłuczki lub wypadku, zakład ubezpieczeń zwróci się do sprawcy o zwrot kosztów odszkodowań i świadczeń wypłaconych poszkodowanym w ramach danego zdarzenia. Ubezpieczenie OC chroni poszkodowanych, jednak w przypadku, gdy kierowca nie miał uprawnień, zbiegł z miejsca zdarzenia, był pod wpływem alkoholu lub narkotyków, ubezpieczyciel zwróci się z regresem, a więc koszty wypadku ostatecznie spadną na sprawcę – mówi Agnieszka Durska, rzeczniczka prasowa Polskiej Izby Ubezpieczeń.

W zależności od skali szkód, w grę wchodzić mogą nawet wielomilionowe kwoty. Może też się zdarzyć, że to poszkodowany prowadził samochód bez prawa jazdy. - W sytuacji, gdy to poszkodowany nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdem, wówczas zakład ubezpieczeń musi ustalić, czy sam fakt nieposiadania przez niego prawa jazdy miał wpływ na powstanie lub powiększenie się rozmiaru szkody. Jeżeli miał wpływ, to odszkodowanie z OC sprawcy może zostać pomniejszone z uwagi na przyczynienie się poszkodowanego bez prawa jazdy do powstania szkody - tłumaczy Hubert Kocon, menedżer ds. rozwoju ubezpieczeń komunikacyjnych w Generali Polska.

W przypadku indywidualnych umów autocasco istotny jest związek między zdarzeniem ubezpieczeniowym a faktem, że ktoś prowadził auto bez uprawnień. - Jeśli będzie związek między zdarzeniem a faktem, że kierowca nie miał uprawnień, ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania. Przykładowo, jeśli kierowca bez uprawnień spowoduje stłuczkę, ubezpieczyciel casco nie pokryje kosztów naprawy jego auta. Jeśli jednak na zaparkowane auto spadnie konar lub auto zostanie ukradzione - ubezpieczyciel pokryje szkodę. Ogólne warunki ubezpieczenia określają tego typu sytuacje - podaje Agnieszka Durska.

Od ponad dwóch lat zakłady ubezpieczeń mają do dostęp do informacji o mandatach i punktach karnych przypisanych kierowcy, nazwie naruszenia, a także o danych pojazdu, którym to naruszenie popełniono. Ustawa daje również zakładom ubezpieczeń dostęp do danych o uprawnieniach tj. m.in. czy kierujący ma prawo jazdy, jakiej kategorii, kiedy je uzyskał, a także w przypadku cofnięcia uprawnień o dacie ponownego ich uzyskania. - Te informacje mogą więc zostać uwzględnione w taryfikacji składek ubezpieczeniowych. Zakłady indywidualnie decydują, które dane i informacje i jaki wpływ będą miały na składkę. Jednak kierowcy, którzy łamią prawo, stwarzają większe ryzyko. Ich składki ubezpieczeniowe odzwierciedlają to ryzyko – mówi Agnieszka Durska.

Jak wskazuje Biuro Prasowe PZU, konsekwencje poniesie ponadto właściciel pojazdu, który udostępnił go osobie nieposiadającej uprawnień do kierowania nim. Będzie on musiał opłacić wyższą składkę za ubezpieczenie OC w kolejnym roku, a informacja o szkodzie zostanie przekazana do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Czytaj również w LEX: Zbieg przestępstwa prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości z niektórymi typami wykroczeń > >