Ekonomiści: prof. Leszek Balcerowicz oraz prof. Marek Belka prowadzą polemikę z pierwszą rzecznik praw obywatelskich, prof. Ewą Łętowską na temat prawa, w tym ochrony konsumentów i umów o kredyty powiązane z kursem waluty obcej. Szkoda, że nie spotkali się podczas debaty online. Bez wątpienia taka debata byłaby ciekawa i mogłaby odpowiedzieć na wiele pytań np. czy “prawa ekonomiczne” istnieją i są nadrzędne nad przepisami prawa. 

Póki jednak nie widać szansy na rozmowę przy jednym stole, jako strona sporu mamy moralne prawo prostować nieprawdziwe informacje wygłaszane w przestrzeni publicznej o prawie przez ekspertów od ekonomii. Tym bardziej, iż przywołując informacje wyrwane z kontekstu, a czasem sprzeczne z dostępnymi raportami, ekonomiści starają się wytworzyć presję na polskie sądy, aby wpłynąć na sposób stosowania przez nie prawa, a może nawet zachęcić do zaniechania jego stosowania. Co ważne - zaniechania tylko wobec banków. Mam nadzieję, że wybrane tezy ekonomiczne, wygłaszane także przez ekonomistów nie wpłyną na Sąd Najwyższy. 

Czytaj: Sądy zostaną zalane pozwami frankowymi, ale ich rozstrzyganie będzie prostsze>>

Komentowanie ekonomicznych i społecznych aspektów umów o kredyty indeksowane i denominowane do walut obcych należy do dziedziny, którą zawodowo zajmują się ekonomiści, ale kwestie prawne wyraźnie wychodzą już poza ich kompetencje. Dlatego wypowiedzi o kwestiach ekonomicznych oparte na tezach, głównie wychodzących z narracji strony sporu jakim są banki, wymagają naszej odpowiedzi.

 

Po pierwsze prawo 

Prezentowane przez tuzy polskiej ekonomii stanowisko w odniesieniu do treści obowiązującego w Polsce prawa, budzi ogromne zdziwienie. W sporach dotyczących tzw. umów o kredyty frankowe kwestie zasadnicze nie powinny już bowiem budzić większych wątpliwości. Kierunek wyznaczają orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które w sposób wiążący wyjaśniają, jak interpretować przepisy Dyrektywy 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich. Liczne wyroki polskich sądów przesądziły o istotnych wadach prawnych umów obciążonych ryzykiem walutowym. Trudno przecież twierdzić, aby na prawie nie znał się Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który już w 2010 r. orzekł, że te umowy zawierają nieuczciwe warunki umowne, które nie wiążą konsumenta. Wadliwość konstrukcji umów, również przedstawiają stanowiska urzędowe. Nikt nie podważa też kompetencji Rzecznika Finansowego, który wydał niezwykle krytyczny raport dotyczący umów frankowych. Wszystkie istotne poglądy prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, dotyczące klauzul waloryzacyjnych, jednoznacznie  wskazują na ich nieuczciwy charakter. Poważne zaniechania państwa w tym zakresie, wskazał też raport Najwyższej Izby Kontroli – “Ochrona praw konsumentów korzystających z kredytów objętych ryzykiem walutowym”. Listę zamykają, krytyczne wobec treści umów oferowanych przez banki, stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich.

Po drugie prawnicy

Profesor Balcerowicz, w swojej ostatniej wypowiedzi, stanowczo odżegnuje się od wyrażonego przez prof. Łętowską stanowiska, że jego wypowiedzi wpisują się w kampanię lobbingową banków i wskazuje, iż bliskie są mu poglądy takich prawników jak prof. Maciej Gutowski, prof. Piotr Kardas czy prof. Michał Romanowski. Profesor Balcerowicz ewidentnie nie zauważa, że tym samym potwierdza, iż wpisuje się jednak w nurt wypowiedzi lobby bankowego oraz osób, w tym prawników, z nim związanych. Szeroko o tym problemie pisała, doskonale zorientowana w temacie, prof. Łętowska m.in. na portalu konstytucyjny.pl, a także na łamach Europejskiego Przeglądu Sądowego (nr 4/2020) pisała o nagannych praktykach lobbystycznego  uwikłania prawników  w pisanie opinii na zamówienie, udział w sponsorowanych eventach czy publikacjach. 

Trudno stwierdzić, czy  prof. Balcerowicz wie o tym, kogo wspomniani prawnicy reprezentują. Przykładowo jednak, jak podaje portal Pomoc Frankowiczom: “(...) prof. Romanowski, będący jednocześnie adwokatem, ujawnił się natomiast ostatnio jako pełnomocnik procesowy Banku Millennium, składając w jego imieniu skargę kasacyjną od wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie stwierdzającego nieważność umowy kredytu w jednej z prowadzonych przeze mnie spraw. Oczywiście sam prof. Romanowski nie wspomina o tym zaangażowaniu w swoich licznych artykułach prasowych.” .Sprawa w SN ma sygnaturę I CSK 180/20 i została przyjęta do rozpoznania.

O zakresie niezależności prof. Gutowskiego można będzie się wypowiedzieć, dopiero po ujawnieniu przez niego -  zgodnie z rekomendacją Komitetu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, w sprawie ujawniania konfliktu interesów w prawniczych publikacjach naukowych, przyjętej 3 lutego 2021, czy posiada związki z sektorem bankowym, polegające na pracy w instytucjach związanych z tym sektorem (także na umowy cywilnoprawne), czy odpłatnie reprezentował banki jako ich pełnomocnik, bądź występował w imieniu lub na rzecz banków jako ekspert, w ciągu ostatnich 3 lat. Przyznać należy, że nie nie ma potrzeby odniesienia się do osoby prof. Kardasa, jako eksperta prawa karnego. 

Ze względu na liczne i nieujawniane wprost powiązania polskiej profesury z sektorem bankowym trudno obecnie mówić o adekwatnym standardzie transparentności i bezstronności prezentowanych opinii. W ocenie społecznej, są po prostu stroną sporu, opłaconą przez banki. Niestety, wypowiedź prof. Balcerowicza wpisuje się w ten nurt, choćby przez brak świadomości uwarunkowań dyskusji.

 

Bestseller
Bestseller

Jacek Czabański, Mariusz Korpalski, Tomasz Konieczny

Sprawdź  

Cena promocyjna: 14.7 zł

|

Cena regularna: 49 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Po trzecie ekonomia

Z przykrością należy stwierdzić, że prof. Balcerowicz, jak i prof. Belka,  w kwestiach ekonomicznych prezentują jednostronny pogląd, zmierzający do obrony zysków sektora bankowego, nawet jeśli zysk ten pochodzi z działań naruszających prawo. Prof. Balcerowicz wskazuje na skutki ekonomiczne jakie niosą za sobą zapadające wyroki polskich sądów. Nie wspomina jednak o tym, kto stworzył tego typu umowy, kto je zatwierdził i wprowadził do obrotu, ani o tym, ilu polskich ekonomistów, polecało je jako “bezpieczne”. Prof. Balcerowicz przemilcza też najważniejsze, że pomimo wyroków z 2010, banki pobierały raty w zawyżonych kwotach! Banki, które zdecydowały się na sprzedaż tych produktów, świetnie przez te lata zarabiały, dzięki czemu wypłacały sute dywidendy oraz premie. Jeśli ktokolwiek powinien być odpowiedzialny za to, że banki będą musiały oddać to, co przez lata zarobiły, to one same.

Wbrew przedstawionym tezom przez prof. Balcerowicza, zapłacą za to tylko nieuczciwe banki, a zyska dzięki temu cała gospodarka. Środki odzyskane przez kredytobiorców, będą służyły konsumpcji, zostaną przeznaczone na zakup towaru i usług. Tak samo jak dzieje się to, gdy RPP obniża stopy procentowe dla kredytów złotowych. Trudno jest podejrzewać prof. Balcerowicza o brak świadomości w tym aspekcie, gdyż przecież sam brał wiele razy udział,  w podejmowaniu takich decyzji. 

Po czwarte społeczeństwo

Kolejnym, stałym już elementem narracji bankowej, jest próba skłócenia społeczeństwa i podzielenia polskich obywateli na lepszych i gorszych. Jeżeli za lobbystami bankowymi, takie tezy bezkrytycznie powtarza uznany polski ekonomista, to musi budzić to zdziwienie i niesmak. Prawo traktuje wszystkich równo (co nie znaczy, że tak samo) w każdym aspekcie życia, także w zakresie zawierania i wykonywania umów. Jeżeli ktoś złamie prawo, to musi ponieść tego skutki. Jeżeli bank złamał prawo wobec tzw. "złotówkowicza", to sądy orzekają, co ma miejsce już od 2011 r., o właściwej sankcji, w tym nawet o sankcji kredytu darmowego. Sąd, nie może tylko korygować treści umowy w oparciu o warunki “rynkowe”, tak jak nie może wymierzać kary dla złodzieja samochodu, w oparciu o rynkowy cennik wynajmu samochodu, w okresie jego posiadania przez złodzieja. Który z banków bałby się wówczas postępować nieuczciwie? Czy naprawdę, aż do takiej nieuczciwości zachęcają ekonomiści? Czy chronić silniejszego, to dogmat skrajnie liberalnej myśli ekonomicznej?

Z żalem przyjmuję brak świadomości dotyczący społecznych i ekonomicznych skutków wykonywania umów frankowych, nie tylko dla banków, prezentowany przez prof. Balcerowicza, a nawet prof. Belkę. Skutkach, które powstały dla polskiego społeczeństwa oraz polskiej gospodarki. Chcę wierzyć, że Panowie profesorowie po prostu nie wiedzieli o licytacji majątków 30 tysięcy rodzin, a nie, że zdecydowali się je pominąć i uznać jako nieistotne. Licytacje te, przyniosły negatywne skutki dla nas wszystkich. Redukując skutki wyłącznie do aspektów ekonomicznych, należy pamiętać, że rodziny te przestały płacić podatki, wiele osób wyjechało za granicę, a wielu z nich państwo musi teraz zapewnić dach nad głową. To są straty realnie już poniesione przez nas wszystkich, wszyscy dopłaciliśmy do zysków banków.

Podkreślenia wymaga ponadto, że wypowiedź prof. Belki mija się z faktami. Wbrew słowom byłego prezesa NBP, kredyty frankowe nie należą do grupy kredytów najlepiej spłacanych. Po wypowiedzeniu umowy “frankowej” taki kredyt przeliczany jest na dług złotowy i w taki sposób jest wykazywany, na co KNF zwracał uwagę już w 2012 roku w Raporcie o sytuacji banków w 2011 roku, na str. 79. Co więcej w tym samym raporcie na str. 87 KNF podkreśla, że “duża liczba kredytów walutowych udzielonych osobom, których sytuację dochodową należy uznać za przeciętną, co przeczy tezie, o wysokich dochodach kredytobiorców walutowych [...] Można zatem stwierdzić, że w dużej części kredyty walutowe zostały udzielone osobom o przeciętnych dochodach.” 

Po wielu latach walki o stosowanie prawa również przez banki, w dalszym ciągu mam nadzieję, że wybrane tezy ekonomiczne, wygłaszane także przez ekonomistów nie wpłyną na Sąd Najwyższy i ten wyda uchwałę, rozwiązującą najistotniejsze problemy, związane z rozbieżnościami występującymi w orzecznictwie sądów powszechnych. Wierzę, że będzie to uchwała zgodna z orzecznictwem TSUE i w pełni respektująca prawo Unii Europejskiej, tak aby polscy obywatele i uczciwi polscy przedsiębiorcy mieli poczucie, że SN stoi na straży ich praw. Sąd Najwyższy posiada bowiem niezbędny autorytet oraz kompetencje, do tego, aby rozwiązywać złożone problemy na tle prawa krajowego, bez czekania na decyzje TSUE. Szczerze wierzę, w rozwiązanie zgodne z prawem, to jest również takie, które buduje się na wykładni TSUE.