To dla wydawców ponowna szansa, by zmusić platformę znaną z bardzo liberalnego podejścia do praw autorskich do filtrowania i usuwania treści, które użytkownicy udostępnili, łamiąc prawo. Nie bez znaczenia jest też żądanie, by platforma przeprosiła za to, że w żaden sposób nie reagowała na naruszenia i wezwania do ich usunięcia.
Sąd: pirackie pliki muszą zniknąć z Chomika>>
12 lat procesów
Tajemnicą poliszynela jest, że model biznesowy platformy Chomikuj.pl od lat budzi spore kontrowersje, właśnie z uwagi na potencjalne naruszanie praw autorskich. Sama platforma odżegnywała się od tych zarzutów tłumacząc, że to jej użytkownicy dokonują naruszeń, bezprawnie udostępniając innym treści. Przedsiębiorca tłumaczył, że świadczył on jedynie usługi hostingowe, pobierając opłaty za transfer plików o wielkości przekraczającej 1 MB. W 2012 r. wydawnictwo Wolters Kluwer, reprezentujące kilkunastu wydawców, złożyło powództwo przeciwko FS File Solutions, cypryjskiej firmie, do której należała platforma. Po 11 latach Sąd Okręgowy w Warszawie (XX GC 1004/12) wydał wyrok - oddalił powództwo ze względu na brak legitymacji biernej. Według sądu w 2017 r. doszło do zmiany podmiotu prowadzącego platformę - na spółkę zarejestrowaną w Belize (Kelo Corporation). Jednocześnie sąd przyznał, że strona powodowa wykazała, że dochodziło do naruszeń praw autorskich majątkowych, należących do powoda. Wskazał też, administrator platformy nigdy nie wprowadził efektywnego systemu filtrowania plików.
Zasadniczo więc przyznał wydawcom rację, ale nie uwzględnił żadnego z ich roszczeń - w tym również żądania przeprosin. W tym wypadku sąd, obok kwestii legitymacji pozwanego, podniósł także w uzasadnieniu, że roszczenia były częściowo przedawnione (wymaganie przeprosin po sześciu latach od przejścia spółki w ręce innego podmiotu sąd uznał za nadmiernie represyjne).
Zobacz w LEX: Jak prawidłowo i bezpiecznie konstruować umowy prawa autorskiego? > >
Nowe otwarcie
Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który 28 października 2024 r., zdecydował o uchyleniu wyroku i przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania. W ustnych motywach uzasadnienia sąd zgodził się z zarzutem podniesionym w apelacji, według którego pozwany nie udowodnił w dostateczny sposób, że nie miał wpływu na zarządzanie platformą po rzekomym przejęciu jej przez nowy podmiot. Sąd wskazał przy tym, że przedłożone przez pozwanego dowody koncentrowały się na utracie statusu usługodawcy, a nie faktycznej możliwości administrowania platformą. To właśnie na tej podstawie sąd orzekł, że nie było podstaw do stwierdzenia utraty legitymacji biernej przez pozwanego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
- To bez wątpienia duży sukces - ocenia radca prawny Paulina Maślak-Stępnikowska z kancelarii WKB Lawyers, reprezentującej Wolters Kluwer Polska i pozostałych wydawców. - Sąd dostrzegł, że powołanie się na to, że zmienił się podmiot odpowiedzialny za platformę, była swoistą próbą ucieczki od odpowiedzialności i orzekł, że była to próba nieskuteczna. Sąd apelacyjny w ustnych motywach uzasadnienia po raz kolejny podkreślił, że sam fakt naruszeń praw autorskich nie był między stronami sporny, bo został przez pozwanego przyznany. – To znamienne, że zarówno sąd I instancji, jak i sąd apelacyjny mają takie samo zapatrywanie na ocenę działalności serwisu Chomikuj – podkreśla mec. Maślak-Stępnikowska. Pełnomocniczka podkreśla, że ważne z punktu widzenia wydawców pozostaje żądanie przeprosin. - Dla nas potwierdzenie przez sąd, że dochodziło do naruszeń praw autorskich wydawców, to moralne zwycięstwo i chcemy je przypieczętować uzyskaniem przeprosin od podmiotu prowadzącego i czerpiącego zyski z platformy - wskazuje.
Zobacz wzór dokumentu w LEX: Umowa o dzieło i przeniesienie praw autorskich > >
Obowiązek usuwania treści naruszających prawo
Na wojnę z Chomikuj.pl kilkukrotnie szli też filmowcy - w 2017 r. Stowarzyszenie Filmowców Polskich wygrało przed sądem pierwszej instancji, który zobowiązał platformę do comiesięcznego sprawdzania, czy w serwisie nie ma plików zawierających nielegalne kopie filmów: "Dzień Świra", "Katyń" i "Wenecja". Orzeczenie potwierdził Sąd Najwyższy (wyrok z 27 maja 2022 r., sygn. akt: II CSKP 3/22). SN potwierdził w orzeczeniu, że serwis odpowiada za naruszenie praw autorskich.
Sąd Najwyższy powołał się w uzasadnieniu na ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną wskazując, że choć ustawodawca nie ponosi odpowiedzialności za samo przechowywanie naruszających prawa autorskie plików, to musi reagować, gdy otrzyma zgłoszenie o naruszeniach. Co istotne także w odniesieniu do książek należących do wydawców procesujących się z właścicielami platformy. Jednocześnie - jak tłumaczą prawnicy - w przypadku filmowców łatwiej uczynić zadość żądaniu, bo chodzi o kilka konkretnych filmów, które łatwo wyszukać.
- To tzw. zasada notice and takedown - dostawca usług hostingowych ma obowiązek sprawdzić informacje o naruszeniu i usunąć zgłoszone treści - mówi Andrzej Zorski, adwokat, wspólnik w Pilawska Zorski Adwokaci. - Tak działa to w przypadku platform, na których udostępnia się pliki, jak i w przypadku forów internetowych czy sekcji komentarzy, w których pojawiać mogą się wpisy naruszające czyjeś dobra osobiste - wskazuje. Podkreśla, że mechanizmy przeszukujące treści pod kątem naruszeń praw autorskich wdrożyła np. platforma YouTube. - Algorytm filtruje zamieszczone filmy i wyłapuje podejrzane pliki, blokując je automatycznie. Udowodnienie, że naruszenia nie było, należy do użytkownika - wskazuje mec. Zorski.
Zresztą na wyrok TSUE (C-682/18) właśnie przeciwko platformie YouTube powołał się Sąd Najwyższy we wspomnianym wyroku dotyczącym sporu właścicieli Chomikuj z filmowcami. Wskazał, że z orzecznictwa TSUE wynika, że operator platformy dokonuje „publicznego udostępniania” treści z naruszeniem prawa autorskiego m.in.
- gdy posiada wiarygodne wiadomości o bezprawnym naruszeniu i niezwłocznie tych treści nie usuwa lub nie blokuje;
- gdy operator ten wie lub powinien wiedzieć o licznych naruszeniach przez użytkowników, a tym samym nie wdraża odpowiednich rozwiązań technicznych w celu przeciwdziałania naruszeniom;
- gdy uczestniczy w wyborze treści, które następnie są bezprawnie udostępniane lub
- dostarcza narzędzia umożliwiające takie bezprawne udostępnianie (przyjmując np. taki model biznesowy, który zachęca do tego).
Jak podkreślają prawnicy reprezentujący wydawców i filmowców, platforma takie informacje posiadała i nic z nimi nie robiła.
Zobacz w LEX: Licencjonowanie i prawa autorskie w umowach IT – aspekty praktyczne > >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.