Sąd Najwyższy uwzględnił przy tym skargę Rzecznika Praw Obywatelskich, który wnosił o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. Chodzi o wyrok sądu okręgowego z 2015 r. Przyznał on zdradzonemu mężowi 20 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę od byłej już żony i 15 tys. od jej partnera. 

 

Cena promocyjna: 55.2 zł

|

Cena regularna: 69 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Uznał przy tym, że naruszyli oni dobra osobiste powoda, do których należy "więź rodzinna oraz dobre imię powoda". - Więź rodzinna została naruszona poprzez utrzymywanie pozamałżeńskich relacji intymnych, czego skutkiem były narodziny czwórki dzieci - uzasadniał. Wskazał przy tym, że przez "niemoralne prowadzenie się byłej żony ucierpiała cześć pozwanego, jego dobre imię w społeczności lokalnej, nastąpił u niego spadek poczucia własnej wartości jako mężczyzny, odczuwał poczucie niższości i wstydu".

RPO: ryzyko komercjalizacji relacji rodzinnych

W skardze RPO wskazał, że sąd zastosował rażąco nieadekwatne środki ochrony więzi rodzinnej. Przypomniał, że chronią ją wyłącznie zapisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a nie kodeks cywilny. Czyli - jak wyjaśnił - ochrony tej więzi można się domagać na podstawie przepisów prawa rodzinnego - poprzez separację, rozwód, obciążenie winą za rozkład pożycia, zaprzeczenie ojcostwa, obowiązek alimentacji. 

Czytaj: Mediacje w Polsce zbyt rzadko wykorzystywane>>

- W tej sprawie wykorzystano zaś instrumenty czysto finansowe dla ochrony więzi osobistych z zakresu prawa rodzinnego. A to stwarza ryzyko swoistej komercjalizacji relacji rodzinnych - dodał. 

SN: przepisy mogłyby być nadużywane   

Sąd Najwyższy zgodził się z argumentacją Rzecznika Praw Obywatelskich. W swoim orzeczeniu podkreślił, że relacje pomiędzy mężem a żoną oraz pomiędzy rodzicami a dziećmi reguluje kodeks rodzinny i opiekuńczy a domaganie się ochrony więzi pomiędzy małżonkami, więzi pokrewieństwa lub powinowactwa  przez instrumenty prawa rodzinnego jest możliwe tylko w takim zakresie, w jakim to prawo przewiduje. 

- Małżonkowie nie mogą domagać się ochrony więzi rodzinnej na podstawie konstrukcji dóbr osobistych z kodeksu cywilnego, a przyjęcie takiego poglądu prowadziłoby do nieakceptowalnych konsekwencji. Zadośćuczynienie jest bowiem tylko jednym ze środków ochrony dóbr osobistych. Nie można zatem wykluczyć, że jeden z małżonków chciałby skorzystać z innych instrumentów ochrony dla ochrony więzi łączących go z drugim małżonkiem - uzasadniał. 

SN wskazał, że w takiej sytuacji należałoby akceptować roszczenie małżonka dotyczące np. zakazu zbliżania się określonej osoby do jego współmałżonka albo też zbliżania się współmałżonka do tej osoby. 

Czytaj: Kiedy wójt zatrudnia kochankę>>

- To zaś prowadziłoby do nieuzasadnionego ograniczenia wolności osobistej jednostki, która chroniona jest na poziomie konstytucyjnym - podkreślił.

Małżeńskiemu niepowodzeniu ochrona czci nie pomoże

Sąd Najwyższy wskazał także, że ochrona czci wewnętrznej na podstawie przepisów o ochronie dóbr osobistych nie obejmuje swym zakresem ochrony przed negatywnymi uczuciami związanymi z niepowodzeniami w życiu małżeńskim. 

- Gdyby człowiek miał prawo być wolny od tego rodzaju uczuć, to wówczas doszłoby do niedopuszczalnego ograniczenia wolności drugiej jednostki tworzącej relację międzyludzką - zaznaczył. 

Zwrócił też uwagę, że o ile zdradzającemu małżonkowi można przypisać naruszenie normy prawnej - obowiązku wierności małżeńskiej, przewidzianego przez przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, to o tyle takiego zarzutu nie sposób postawić jego partnerowi w niemałżeńskiej relacji intymnej. 

Czytaj: SA: Potrzebne dowody do rozwodu? Detektyw zbierze je legalnie>>

- Narusza on normy obyczajowe, ale takie zachowanie trudno uznać za bezprawne. W tej sprawie nastąpiło niedopuszczalne przemieszanie norm prawnych, moralnych i obyczajowych i zastosowanie dwóch ostatnich jako wzorca kontroli zachowania pozwanych - wskazał. 

W ocenie Sądu Najwyższego zaskarżony wyrok narusza też konstytucyjne prawa człowieka i obywatela. W tym zasadę ochrony wolności jednostki - zgodnie z którą nikogo nie można zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje i przyznanie każdemu prawa do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia czyli wykluczenie wszelkiej ingerencji w sferę uczuciową i seksualną człowieka.

- Ingerencja sądu cywilnego w życie osobiste i wzajemne relacje małżonków i osoby trzeciej na podstawie przepisów o ochronie dóbr osobistych - i przypisywanie złamaniu norm obyczajowych nieprzewidzianych przez prawo skutków - stanowi zatem nieuprawnioną ingerencję w wolność jednostki w zakresie jej życia osobistego i rodzinnego  - uznał. 

 

Teraz pozwani mogą żądać odszkodowania

Po wyroku Sądu Najwyższego pozwani mogą ubiegać się o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Wcześniejszy prawomocny wyrok wyrządził im szkodę - mężczyzna przekazał powodowi 20 tys. zł, a kobieta wpłaciła 5 tys. zł komornikowi, który zajął także jej konto bankowe.

Uchylenie prawomocnego wyroku w inny sposób nie było możliwe. Skarga kasacyjna była niedopuszczalna z uwagi na zbyt niską wartość przedmiotu zaskarżenia. Nie była też możliwa skarga o wznowienie postępowania ani powództwo przeciwegzekucyjne.