Poinformował o tym w środę minister sprawiedliwości - prokurator generalny Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej w Gdańsku. I podkreślił, że zatrzymani popełnili przestępstwa "niezwykle naganne i moralnie obciążające sprawców".

Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. – W toku tego niezwykle ważnego śledztwa dziś zatrzymano pięciu notariuszy – czterech z Trójmiasta i jednego z Warszawy – zamieszanych w wyłudzanie mieszkań przy tzw. lichwiarskich pożyczkach. Na skutek przestępczej działalności zatrzymanych pokrzywdzonych zostało ponad 400 osób, a wartość utraconych przez nich nieruchomości przekracza 20 milionów złotych. Na skutek przestępczej działalności sprawców pokrzywdzeni często tracili cały dorobek swojego życia – poinformował na dzisiejszej konferencji prasowej Zbigniew Ziobro.

- Jesteśmy głęboko zaniepokojeni informacją o zatrzymaniu pięciu notariuszy; jeśli przedstawione zarzuty się potwierdzą, osoby te nie powinny wykonywać zawodu notariusza - oświadczył w środę rzecznik prasowy Krajowej Rady Notarialnej Szymon Kołodziej.

120 zarzutów dla notariuszy
Jak poinformowano, po doprowadzeniu zatrzymanych notariuszy prokuratorzy ogłoszą im łącznie 120 zarzutów popełnienia przestępstw niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej (art. 231 par. 2 kodeksu karnego) oraz pomocnictwa do oszustw (art. 18 par. 3 kodeksu karnego w związku z art. 286 par. 1 kodeksu karnego). - Czyny zarzucane podejrzanym są niezwykle naganne moralnie. Pokrzywdzeni zgłaszali się do notariuszy z pełnym zaufaniem, bowiem reprezentowali oni majestat państwa. Oczekiwali od nich wysokich standardów etycznych, a podejrzani notariusze bezwzględnie, z cynizmem i wyrachowaniem to wykorzystali i uczestniczyli w wrzucaniu osób starszych na bruk. Nie ma na to naszej zgody – powiedział Zbigniew Ziobro.

Rzecznik notariatu powiedział, że "jedyna wiedza, jaką Krajowa Rada Notarialna na ten temat posiada, pochodzi z doniesień prasowych". - Krajowa Rada Notarialna nie ma informacji, których notariuszy dotyczy przedmiotowa sprawa, nie wiadomo więc, czy były lub są prowadzone przeciwko nim postępowania dyscyplinarne - zaznaczył. - Jeśli przedstawione zarzuty się potwierdzą, samorząd notarialny stoi na stanowisku, że osoby te nie powinny wykonywać zawodu notariusza - podkreślił rzecznik prasowy KRN Szymon Kołodziej.

Sami zarobili i pomogli zarobić innym
Z informacji prokuratury wynika, że że od 2010 do 2016 roku notariusze wielokrotnie ułatwili pożyczkodawcom doprowadzenie pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w postaci nieruchomości. - Działali oni w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – dla siebie w postaci taksy notarialnej, ponieważ sporządzając akty notarialne dotyczące tych nieruchomości notariusze pobrali od pokrzywdzonych taksę w łącznej wysokości ponad 105 tysięcy złotych oraz dla pożyczkodawców w postaci uzyskania prawa własności nieruchomości - podano podczas konferencji. - Sporządzone przez nich akty notarialne w sposób oczywisty i rażący naruszały ekwiwalentność wzajemnych praw i obowiązków stron umowy. Zawierały one zapisy o zawyżonej wysokości faktycznie przekazanych kwot pieniężnych w stosunku do zapisanej w akcie notarialnym i zaniżające wartość nieruchomości – poinformowała na dzisiejszej konferencji prasowej Teresa Rutkowska – Szmydyńska, prokurator okręgowa w Gdańsku. Jak mówiła, konstrukcja sporządzanych przez notariuszy aktów notarialnych wskazywała na to, że już w chwili ich sporządzenia pożyczkobiorcy tracili własność nieruchomości. Niezależnie bowiem od formy umowy, zawsze następowało przeniesienie prawa własności na rzecz pożyczkodawców.

Niebezpieczne umowy i brak informacji o skutkach
Według prokuratury zatrzymani notariusze do aktów notarialnych wprowadzali zapisy ułatwiające przejęcie nieruchomości z pominięciem drogi sądowej. Stronom umowy notariusze nie udzielali niezbędnych wyjaśnień dotyczących dokonywanej czynności notarialnej i jej skutków. Jak twierdzą prokuratorzy, w ten sposób podejrzani doprowadzili do zawarcia umów w sposób oczywisty naruszających interes osób pokrzywdzonych, którzy na ich mocy tracili swoje nieruchomości.

Po zakończeniu czynności procesowych z udziałem wszystkich zatrzymanych prokuratorzy podejmą decyzje o zastosowaniu wobec nich środków zapobiegawczych, w tym o ewentualnym wystąpieniu do Sądu z wnioskami o ich tymczasowe aresztowanie.


Akt notarialny jako podstawa odpowiedzialności prawnej notariusza>>

900 aktów notarialnych do sprawdzenia
Jak informuje prokuratura, dzisiejsze zatrzymania mają związek ze śledztwem prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku od kwietnia 2016 roku. W toku tego postępowania prokuratorzy weryfikują 900 aktów notarialnych dotyczących 700 nieruchomości.
Wcześniej w tym śledztwie zarzuty popełnienia łącznie 105 przestępstw ogłoszono 15 podejrzanym. - W przestępczym procederze pełnili oni różne role: byli pośrednikami, pożyczkodawcami oraz osobami faktycznie przekazującymi kwoty pożyczki pokrzywdzonym w imieniu formalnych pożyczkodawców, a więc byli tzw. słupami. Prokuratorzy zarzucili podejrzanym działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, a także popełnienie przestępstw doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości oraz wykorzystanie przymusowego położenia pokrzywdzonych – powiedziała prokurator Teresa Rutkowska – Szmydyńska.

Prokuratura ustaliła, że podejrzani udzielali pokrzywdzonym pożyczek. Wprowadzali ich przy tym w błąd co do wysokości udzielonej pożyczki oraz formy jej zabezpieczenia. Sprawcy wykorzystywali niezdolność pokrzywdzonych do należytego pojmowania skutków zawieranych umów oraz przymusowe położenie pożyczkobiorców. - Pokrzywdzeni byli na ogół osobami posiadającymi zadłużone nieruchomości, bądź też posiadały zadłużenie w bankach, parabankach i innych podobnych instytucjach pożyczkowych. Wobec części pokrzywdzonych prowadzone były już postępowania komornicze, a nawet wyznaczone były już terminy licytacji ich nieruchomości. Sprawcy wyszukiwali więc pokrzywdzonych w miejskich urzędach, zapoznając się z ogłoszeniami licytacyjnymi. Zamieszczali także ogłoszenia w prasie i internecie – poinformowała prokurator Teresa Rutkowska – Szmydyńska.

Niekorzystne umowy pod presją
Z analiz prokuratury wynika, że znajdując się w trudnej sytuacji finansowej i przymusowym położeniu, pokrzywdzeni godzili się na podpisanie niekorzystnych dla siebie umów, skutkujących przeniesieniem własności ich nieruchomości. Sprawcy obiecywali im zwrotne przeniesienie własności nieruchomości po spłacie długu. Co ważne, pokrzywdzeni nie znajdowali się w sytuacji finansowej, która umożliwiłaby im spłacenie zaciągniętych zobowiązań. Niejednokrotnie pożyczkodawcy zapewniali pokrzywdzonych, że nie utracą oni własności nieruchomości, gdyż nie zależy im na nieruchomościach, a jedynie na zwrocie pożyczek. Ich oprocentowanie było jednak tak wysokie, że spłata zobowiązania dla osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej była wręcz niemożliwa. W aktach notarialnych wskazywano bowiem, że oprocentowanie pożyczki wynosi od 10 do 20 proc., podczas gdy faktycznie osiągało nawet 80 proc.

Pożyczkodawcy umieszczali także w aktach notarialnych zapisy o możliwości przedłużenia terminu zwrotu pożyczki o kolejny, określony czas, w zamian za spłatę części pożyczki. Często jednak w przypadku zgłoszenia przez pokrzywdzonych takiej woli, pożyczkodawcy lub współpracujący z nimi pośrednicy stawali się nieosiągalni bądź żądali wyższej kwoty niż wynikająca z umowy. Pokrzywdzeni tracili więc swoje nieruchomości, pomimo deklarowanego zamiaru spłaty części zobowiązania.

Wpłaty bez pokwitowania
Prokuratura twierdzi też, że ujawniono kilka przypadków, gdy pożyczkodawcy przyjmowali od pokrzywdzonych kwoty pieniężne w gotówce na poczet częściowej spłaty długu, odmawiając przy tym pokwitowania jej odbioru. Osoby pokrzywdzone godziły się także na podpisywanie umów zawierających pokwitowanie odbioru znacznie wyższej kwoty niż rzeczywista wysokość pożyczki. Różnice między tymi wartościami wynosiły nawet 80 proc. Ufały one zapewnieniom pożyczkodawców, że istnieje konieczność takiego skonstruowania zapisów umowy. W rzeczywistości wysokość udzielonych pożyczek wynosiła od 1 tysiąca do 50 tysięcy złotych. W zamian za te kwoty pokrzywdzeni przenosili własność swoich nieruchomości wartych od 80 do 600 tysięcy złotych. Co ważne, wartości nieruchomości ujęte w aktach notarialnych za każdym razem były zaniżone nawet o połowę rzeczywistej ich wartości.

Stałą cechą zawieranych aktów notarialnych było wymuszenie na pokrzywdzonych udzielania pełnomocnictw do wymeldowania wszystkich domowników z nieruchomości będącej przedmiotem umowy. Umowy zaopatrzone były w klauzulę rygoru egzekucji wprost z aktu notarialnego z pominięciem drogi sądowej (art. 771 par. 1 pkt 4 kodeksu postępowania cywilnego). Umożliwiało to bezpośrednią egzekucję, tj. opróżnienie danej nieruchomości z pokrzywdzonego i członków jego rodziny. Częstą metodą było wprowadzanie tzw. fikcyjnych najemców, którymi były opłacone osoby bezdomne, bądź znajomi pożyczkodawców lub inne wynajęte na ten cel osoby.