Wybory do Parlamentu Europejskiego to kolejna próba także prawników. Szczególnie dla sędziów. Obowiązujące w Polsce prawo na sądy nakłada obowiązek rozstrzygania sporów pomiędzy politykami i ich partiami powstałych w trakcie kampanii wyborczej. Politycy przerzucają się opiniami i argumentami, a coraz częściej wręcz kalumniami i wyzwiskami. Gdy według któregoś z polityków jego adwersarz przesadzi, to pada groźba skierowania sprawy do sądu, który podczas kampanii wyborczej ma obowiązek ją rozpatrzyć i wydać wyrok w ciągu 24 godzin. Mało czasu na zapoznanie się z faktami i solidne ich przeanalizowanie, i do tego napięcie związane z zainteresowaniem sprawą ze strony opinii publicznej i mediów. I jeszcze politycy, którzy nie omieszkają pracy sądu ocenić.

Próbkę mieliśmy przy okazji słynnego spotu telewizyjnego „Prawa i Sprawiedliwości” pt. „Kolesie”. - Cała Polska widziała tę młodą osobę, która jako sędzia ogłaszała i uzasadniała wyrok w sprawie spotu. Już mniejsza o ten wyrok, chodzi o uzasadnienie - komentował orzeczenie wydane przez sędzię Alicję Fronczyk prezes partii Jarosław Kaczyński. Sędzia stwierdziła, że to nie rząd likwiduje stocznie. - Trudno też uznać, że rząd załatwił zlecenie firmie senatora Tomasza Misiaka, przynajmniej dla sądu jest to jasne - mówiła prowadząca sprawę sędzia. Dodała, że likwidacja stoczni "nie jest wymysłem PO", a "jedynie konsekwencją zaleceń Komisji Europejskiej".  - Ta młoda dama uznała, że w Polsce o wszystkim decyduje Bruksela, a polski rząd nie ma nic do gadania - mówił Jarosław Kaczyński. - Miałem takie wrażenie, że ona to całkowicie aprobuje. - Ja bym chciał, żeby Polacy nie aprobowali takich ludzi w polskim aparacie państwowym - oświadczył, dodając, że w nim "powinni pracować ludzie lojalni wobec Polski, i tacy, którzy wiedzą, że w Polsce władzą suwerenną są Polacy, naród polski.

To poważny zarzut pod adresem sędziego. Fakt, że tego typu wypowiedzi polityków nie należy traktować zbyt poważnie. Gdyby wyrok był korzystny dla PiS, prezes partii na pewno nie zarzucałby sędzi braku patriotyzmu. Ale powiedział to. Musimy też pamiętać, że Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy nieraz wygłaszali podobne opinie wobec wymiaru sprawiedliwości, także wtedy, gdy rządzili naszym państwem. Nie można też wykluczyć, że prezes PiS zostanie jeszcze kiedyś szefem rządu. Chciałoby się wymagać od kogoś takiego większego umiaru w wypowiedziach i bardziej racjonalnego stosunku do instytucji państwa.



Mają rację cytowani przez „Dziennik” warszawscy sędziowie, którzy nie kryją oburzenia z powodu wypowiedzi prezesa PiS. - Osoby o tak wysokiej pozycji społecznej powinny wiedzieć, że do sądu i sędziego należy się odnosić z szacunkiem, bo niezależnie od tego, ile sędzia ma lat, reprezentuje majestat Rzeczypospolitej. Słowa pana Kaczyńskiego należy uznać za zdecydowanie obraźliwe - przekonuje jeden z najdłużej orzekających sędziów warszawskiego sądu.


Sama sędzia Alicja Fronczyk nie komentuje słów prezesa Kaczyńskiego i zamieszania, które wybuchło wokół jej osoby. I dobrze. Zapewne w obecnej kampanii dojdzie do niejednego procesu w trybie wyborczym, niejedno więc jeszcze usłyszymy ze strony polityków. Sędziowie powinny w tym zamieszaniu zachować stoicki spokój, bo jeśli ktoś może zadbać o powagę państwa, to bardziej oni niż politycy.