Wspólnicy Józef G. i Stanisław S. po kilku latach zgodnej współpracy znaleźli się na sali sądowej jako przeciwnicy.
Wspólne przedsięwzięcie rozpoczęło się od zawarcia umowy dzierżawy gospodarstwa rolnego z Agencja Rynku Rolnego w 1997 r. Wspólnicy dzierżawili ok 1250 ha, a od Agencji nabyli środki trwałe i obrotowe. Ciężar finansowy gospodarstwa ponosił Józef. G. A Stanisław S. organizował głównie nabywców, dokonywał inwestycji wymagających nakładów i wydatków.
Umowy nienazwane
W 1999 r. strony chciały uporządkować swoje stosunki i wspólnicy sami, bez pomocy adwokatów sporządzili i podpisali umowę. Jej warunki sędzia sprawozdawca określiła jako " budzące grozę". Wspólnicy stwierdzili w niej, że wydatki związane z dzierżawą ponoszą w równych częściach. Józef G. wnosił opłaty przypadające na Stanisława S., który obiecał w późniejszym terminie je zwrócić. Jeśli tego nie zrobi, to płacić będzie karę umowną w wysokości 1 mln zł. Stanisław S. zobowiązał się spłacić nakłady, obliczone na 1 mln 600 tys. zł do 2 lutego 2002 r.
W marcu 2001 r. doszło między wspólnikami do umowy przedwstępnej sprzedaży gospodarstwa, wcześniej jednak Agencja dokonała przewłaszczenia gruntu na rzecz wspólników. Józef G. połowę gospodarstwa zapisał na siebie, reszta miała być sprzedana przez Agencję w 2016 r. Natomiast Stanisław S. miał zapłacić wspólnikowi do 31 stycznia 2002 r. 1 mln 760 tys. zł. Jeśli zapłaci tę sumę, to stanie się współwłaścicielem.
Sprawy potoczyły się z innym kierunku niż przewidziany. Józef G. Nie stawił się do notariusza na podpisanie aktu przeniesienia własności. W rezultacie - pozostał jeden dzierżawca, gdyż Stanisław S. nie zapłacił umówionej kwoty. Józef G. w końcu wykupił część gruntu dzierżawionego, ale nie całe dotychczasowe gospodarstwo.
Roszczenie o zapłatę 2 mln zł
Józef G. pozwał Stanisława S. domagając się od niego 2 mln zł z odsetkami, natomiast pozwany Stanisław S. wniósł powództwo wzajemne domagając się zwrotu części nakładów - ok. 186 tys. dolarów USA, jako od wspólnika spółki cywilnej.
Sądy obu instancji miały problem z ustaleniem, jakie relacje łączyły wspólników i o co im chodziło w kolejnych umowach. Sąd I instancji stwierdził, że umowa spółki nie została zawarta, a więc nie ma podstaw do zwrotu należności. Strony mają wobec siebie zobowiązania związane z prowadzeniem wspólnego gospodarstwa, a łączyła ich umowa nienazwana o współpracy. Ponadto powód nie wykazał, jakich nakładów sam dokonał. Sąd Okręgowy oddalił dwa powództwa, gdyż przyjął, że strony umówiły się na dwa nierówne udziały. Natomiast umowa przedwstępna wygasła.
Dwie apelacje
Do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wpłynęły dwie apelacje. Powód twierdził, że umowa o współpracy zakładała udziały po połowie, zaś pozwany uznał, że sąd I instancji źle zinterpretował umowę przedwstępną.
Sąd Apelacyjny w wyroku z 3 kwietnia 2014 r. przyznał rację stronie powodowej. Umowa o współpracy przewidywała po połowie udziałów, a przedwstępna umowa sprzedaży z Agencją Nieruchomości Rolnej także uwzględniała równe udziały. Sąd przyjął, że zamiarem współpracy było doprowadzenie do rezygnacji z umowy dzierżawy. Tak się stało i umowa o współpracy wygasła. Pozwany nie doprowadził do współwłasności i odstąpił od umowy. Ale przysługuje mu zwrot nakładów. Powód nie podzielił się własnością ze Stanisławem S. wiec nie mógł żądać zwrotu poczynionych nakładów.
Uchylenie wyroku
Skargi kasacyjne stron Sąd Najwyższy rozpatrzył 22 października br. ,a w jej wyniku uchylił wyrok sądu II instancji. Sędzia Iwona Koper podkreśliła, że rację w tej sprawie ma pozwany Stanisław S., twierdząc, że Sąd Apelacyjny niewłaściwie ocenił wartość nakładów. Błędem sądu było uznanie, że umowa o współpracy między wspólnikami wygasła, gdyż rezygnacja z połowy udziałów nie została sfinalizowana przez zwrot pieniędzy. A wiec umowa nie może być uznana za niebyłą. Sąd źle zinterpretował skutki upadku umowy ( z art. 495 kc). Według tego przepisu jeżeli "jedno ze świadczeń wzajemnych stało się niemożliwe wskutek okoliczności, za które żadna ze stron odpowiedzialności nie ponosi, strona, która miała to świadczenie spełnić, nie może żądać świadczenia wzajemnego, a w wypadku, gdy je już otrzymała, obowiązana jest do zwrotu według przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu".
- Upadek umowy przedwstępnej nie zniweczy skutków prawnych umowy wcześniejszej - stwierdziła sędzia Koper. - Sąd Apelacyjny nie wziął pod uwagę współpracy, która łączyła strony sporu, ustalił błędnie, że jeśli pozwany wycofa się z umowy, to nie będzie musiał nakładów zwracać. Takich motywów nie było - dodała.
Sygnatura akt IV CSK 770/14, wyrok z 22 października 2015 r.